W każdym kamieniu drzemie kryształ, w każdym kolorze jest światłość

W każdym kamieniu drzemie kryształ, w każdym kolorze jest światłość

duchowośćDziś chciałbym opisać to, jak ja widzę naturę Boga. Jest to zadanie z zasady bardzo trudne, gdyż my jesteśmy tylko ludźmi. Ale uważam, że pewien „zamysł” Boga można odczytać. Tylko trzeba umieć odczytywać te znaki. Ja się uczę.

Bóg ma kilka oblicz. Chrześcijanie, żydzi, muzułmanie – w mojej opinii, wierzą i służą „bogowi” ziemskiemu, który jest władcą tej planety. No, co najwyżej tego Układu Słonecznego. Władcą tego świata jest istota o nazwie demiurg. Występuje ona także pod innymi nazwami, takimi jak: jahwe, „pan bóg” (chrześcijanie), allah, szatan (gnostycy), Marduk, i innymi.

Jest on bogiem doczesnej potęgi, materii, władzy. Jest zły, kapryśny, okrutny, mściwy. To właśnie jemu podlegają ci wszyscy illuminaci, masoni, jezuici, Watykan, elity polityczne. Jednak demiurg, imperator tej planety, ma swojego „zwierzchnika”.

Jego zwierzchnikiem jest Bóg, ale ten prawdziwy – Wielki Architekt. Architekt zleca demiurgowi wychowywanie poprzez cierpienie słabo rozwiniętych dusz. Jak i resocjalizację dusz rozwiniętych, które w poprzednich życiach na innych planetach „nabroiły„.

Wielki Architekt to taka „inteligencja wieczysta„. Jest on absolutnie neutralny, nie miesza się do niczego. Jest zajęty tworzeniem, zasiewaniem życia na coraz to nowych planetach. Dał nam zbiór praw, opcji i możliwości, i możliwość korzystania lub nie korzystania z nich.

Wielki Architekt, owa wieczysta inteligencja ma jednak „swoich ludzi” czyli istoty wysoko rozwinięte, pilnujące, aby rozwój życia na planetach „jako tako” przebiegał. Ziemia jest właśnie taką stosunkowo młodą, burzliwą planetą. Tutaj rozwój odbywa się przez przeciwności, ból i cierpienie.

Takich planet jest wiele, i życie na nich jest jakie jest. Czyli jest ciężkie, bo takie być musi. Inaczej formy żyjące na takich planetach nie zdobyłyby odpowiedniej wiedzy, odpowiednich doświadczeń. Wiem, że z naszego, ludzkiego punktu widzenia jest to niesprawiedliwe, okrutne.

Ale właśnie o to chodzi, że Bóg, czyli Architekt, wcale nie myśli tymi kategoriami. On nie myśli w kategoriach dobro / zło. Używa raczej i dobrych bodźców i złych bodźców jako poligonu szkoleniowego dla nas. Zależeć mu może na jak najbardziej zahartowanych i jak najbardziej uświadomionych istotach. Stąd ta mnogość bodźców. \

Najczęściej są to bodźce negatywne (zło), bowiem na Ziemi na 1 bodziec pozytywny przypada 9 negatywnych (szacując na oko). Bodźce pozytywne są potrzebne po to, byśmy nie popadli w zupełną apatię. Bodźce pozytywne, trwające te mgliste sekundy pośród miesięcy twardego cierpienia, dają nadzieję.

Człowiek ma nadzieję że coś się zmieni, że po zmienia pracy, wzięciu ślubu, założeniu rodziny, itp itd – wreszcie dostąpi większej ilości szczęścia. Niestety, to nigdy nie następuje, co zawsze mówią ludzie starsi i doświadczeni przez los. Szczęście może być odczuwane tu i teraz, nigdy w przyszłości.

Te pozytywne bodźce, tak krótkie, tak rzadkie, tak zwiewne i ulotne – dają nam nadzieję. A nadzieja, jak wiadomo, jest kochanką strachu. Gdy spotyka nas nieszczęście, zaraz pojawia się strach. Co się pojawia jako drugie? Właśnie nadzieja, jego nieodłączna towarzyszka. Całe nieszczęsne życie mamy więc nadzieję, łudzimy się, że to szczęście jest tuż tuż, tuż za rogiem.

A potem następuje śmierć, a wraz z nią – mroczna niewiadoma. Ale dzięki tym dwóm programom kontrolnym (nadziei i strachowi) żyjemy, doświadczamy, zdobywamy wiedzę, przerabiamy życiowe lekcje. Gdyby nie program kontrolny o nazwie nadzieja, to większość ludzi z marszu popełniłaby samobójstwo.

Bo tak mroczny, okrutny i straszny jest ten świat. Jego zło i jego ciemność są odwieczne i nieskończone, są absolutnie przytłaczające dla tych, którzy zaczynają zdawać sobie z tego sprawę. I po to istnieje nadzieja – by ludzie chcieli realizować się w systemie, w sprawach ziemskich, które z zasady przynoszą ból i cierpienie. Ale bez tego nie byłoby rozwoju.

Wielki Architekt, owa inteligencja wieczysta, został dobrze przedstawiony w filmie „Odyseja kosmiczna 2010” w postaci czarnego, niemal niemego, anonimowego Monolitu.

bógMonolit to był duży kawałek niezidentyfikowanej materii, idealnie czarnej. Nie odbijał on światła ani fal radarowych, jego parametry były zupełnie nieznane. Ludzkie instrumenty pomiarowe były wobec niego bezradne, ślepe. Jest to symbol tego, że przysłowiowe „mędrca szkiełko i oko” nie pozna Boga, nie ma takiej możliwości.

Filmowy Monolit spowodował, że na księżycu Jowisza – Europie – zaczęło istnieć życie. Monolit zadbał tylko o dwie rzeczy – o zasianie „ziarna życia” na Europie, i o to, by ludzie w nie nie ingerowali. Spowodował, że na Jowiszu rozpoczęła się reakcja syntezy termojądrowej, i powstała z niego gwiazda, drugie słońce, które ogrzewa swoim blaskiem nowe życie na Europie. Jednocześnie obiecał ludziom, że nadejdzie czas, że dzieci nowego słońca (Jowisza) z Europy, kiedyś spotkają się z Ziemianami.

ezoterykaA Wy, co sądzicie o koncepcji przedstawionej w tym artykule?

Autor: Jarek Kefir

Popierasz ideę strony Jarka Kefira? Podobają Ci się moje artykuły, wklejane linki, informacje, obrazki? Jeśli chcesz, możesz wspomóc finansowo to, co robię, przyczyniając się do zwiększenia efektywności mojego, ale też Twojego bloga, Kefir 2010 – bo Ty przecież jesteś moim Czytelnikiem 🙂
Tutaj opisałem, jak to zrobić – link:
https://kefir2010.wordpress.com/wsparcie/

 


Odkryj więcej z mr Jarek Kefir & dr Odkleo

Subscribe to get the latest posts to your email.

27 myśli w temacie “W każdym kamieniu drzemie kryształ, w każdym kolorze jest światłość

  1. Odnośnie arta…
    Hej Ziemianie, Pozdrawiam Was Serdecznie. Kiedyś byłam na Jowiszu i faktycznie był tam KTOŚ, Królem się nazywał a potem ja urodziłam się na Ziemi jednak po latach zapomniałam swojego prawdziwego pochodzenia. Wyglądam tak jak Wy, mieszkańcy Ziemi, jestem kobietą z waszego normalnego punktu widzenia, także urodziłam dziecko, jak na kobietę przystało i zapewne umrę tak jak i Wy i nic po mnie nie zostanie.
    Niestety nie mam Wam nic optymistycznego do przekazania stamtąd. Nicość i wieczne trwanie. Chyba tylko Ziemia tętni życiem.

    Polubienie

  2. W dużym skrócie, według mnie:
    1. Zasady rządzące światem, muszą być zgodne i niewątpliwie są zgodne z logiką i nauką. Można je nazwać Teorią Wszystkiego.
    2. Pratwórcą tych zasad jest najsubtelniejszy rodzaj energii przenikający wszystko, przez wielu nazywany Bogiem. Choć właściwie istniały one zawsze – idealnie obrazuje to symbol geometryczny : prosta (bez początku i końca). My, ograniczeni pewnym zakresem czasowym próbujemy doszukiwać się początku (np. wielki wybuch) i zadajemy sobie pytanie o koniec.
    Tymczasem wszechświat od skali mikro do super makro opiera się na cyklu. Płynnie przechodząc przez kolejne fazy rozwoju (narodziny i śmierci). Te cykle trwają zatem od mikro sekund do miliardów lat jak w przypadku życia znanego nam wszechświata. Pewnie są jeszcze dłuższe, jednak póki co ich nie dostrzegamy.
    3. Przenikając wszystko owa energia jest niewidocznym drogowskazem. Niewidocznym, bo jest ona zasłonięta przez materię która obleka świadomość (ciało ludzkie). Mimo to podświadomie, jako ludzkość i pojedyncza jednostka zmierzamy do z góry ustalonego podświadomego celu.
    Ponieważ Bóg przenika wszystko, a więc i nas, poprzez proces samodoskonalenia możemy starać się „dostroić do jego częstotliwości”.
    4 Kluczowym i przełomowym będzie naukowe osadzenie świadomości i innych subtelnych energii w naukach fizyki. Odkryjemy przykładowo prawo zachowania myśli udowadniając, że żadna myśli, podobnie jak cząstka materii, nie ginie we wszechświecie.

    Polubienie

    1. Twój jest ten blog i Twój wybór ale czy rzeczywiście wierzysz w jakiegoś YHWS, że to on tu na Ziemi się szarogęsi? jeśli Ziemia nie jest jego własnością.
      Czy pozwoliłbyś swojemu sąsiadowi lub koledze rządzić w swoim DOMU? Przecież Bóg nie jest głupszy od Ciebie i tym bardziej by na to nie pozwolił.
      Widocznie mamy różne spojrzenie na takie tematy.

      Polubienie

    2. Nie denerwuję się aż tak bardzo by mojej piękności zaszkodziło bo i tak jej nie mam, jednak uważam, że warto rozmawiać, czasem prowokować do zwady bo można się czegoś konkretnego dowiedzieć. Lubię konkrety jak ten np., że Bóg „szybko się porusza”, ze starogreckiego. Tego nie wiedziałam ale teraz rozumiem. Tak, przemieszcza się w okamgnieniu, jest szybki niczym błyskawica ale nie za pomocą jakiegoś statku czy skrzydełek. To jest prędkość większa od prędkości światła
      ziemska istota rozpadłaby się na kawałeczki a Bóg/istoty boskie to potrafią, nie są z materii. Niestety nikt nam w obecnych czasach nie wyjaśnia kwestii istnienia Boga, wręcz odwrotnie, czuję się w wierze katolickiej jak ślepiec. Nie opieram swoich przekonań na biblijnych przekazach ale na swoim spotkaniu z… nie wiem kim.
      Dlatego głupio mi pisać o czymś o czym nie wiem co to naprawdę było. Podobno wiara w Boga jest wystarczająca i może tylko po to miałam takie spotkanie bym wierzyła z przekonaniem, że Bóg istnieje.
      Dziękuję za sympatyczny komentarz.

      Polubienie

    3. Aniu, ależ Gmo nie mówi o STWÓRCY, PRAŹRÓDLE WSZECHRZECZY, które są jego przejawem. Gmo próbuje wytłumaczyć ludziom, że istnieje byt, który podszywa się pod prawdziwego Boga, Odwieczną Świadomość przejawiającą się na wielu planach, między innymi fizycznym – najbardziej energetycznie zagęszczonym.

      To właśnie z tych powodów, o jakich mówi Gmo, tyle się przed nami ukrywa, ogranicza się nas w prawdziwym rozwoju, utrzymuje w niewolniczym posłuszeństwie, dając w zamian ułudę wolności i szczęścia, w które zmanipulowany umysł jest w stanie uwierzyć i chwilowo odbierać jako rzeczywistość.
      Wiem, że takie informacje powodują chaos myślowy, czasem zburzenie dotychczasowego życia. Tego nie przepracowuje się w miesiąc albo dwa, o ile w ogóle to się czyni.
      Bardzo trudno jest zmienić wierzenia – dorobek wielu pokoleń – i dlatego każdy z nas powinien to czynić na tyle, na ile chce i wystarcza mu sił.
      Zdobywanie wiedzy nie zawsze jest satysfakcją – bywa potężnym rozczarowaniem.
      Nikt nie jest w stanie zmieniać cokolwiek w nas, jeżeli my sami nie odczuwamy takiej potrzeby. Z chwilą pojawienia się takowej zaczyna się wewnętrzna walka, której rezultat zależy tylko od nas, od naszej wolnej, nieprzymuszonej woli.

      Serdecznie pozdrawiam.

      Polubienie

  3. No cóż. Wszystkie te dywagacje na temat Boga, są tylko domniemaniem prawdy. Lecz jedno jest pewne, że jakaś Wyższa Istota, Wielki Architekt, uczynił nas ułomnymi w stosunku do poznania prawdy o wszystkim, o Świecie, Wszechświecie, o powstaniu życia ( to świadome, nastąpiło później, z nieznanych powodów). Niemożliwość poznania prawdy płynie stąd, że nałożone zostały na nas ludzi 2 ograniczenia, mające kluczowe znaczenie. Nikt z ludzi nie potrafi sobie wyobrazić to co nieskończone i nie materialne. Postrzeganie rzeczywistości też jest mocno ograniczone. Widzimy tylko w pewnym bardzo ograniczonym odcinku fali elektromagnetycznej, nasz słuch też jest bardzo ograniczony. Percypujemy tylko niewielki fragment otaczającej nas rzeczywistości, będący częścią Uniwersum. Wszelkie dywagacje na teamat, są tylko „opowieścią idioty, który swój czas, wypełnia jąkaniem się i bełkotem”. Przepraszam że z powodu ograniczonego miejsca, nie mogę rozwinąć tego wszystkiego co napisałem szerzej

    Polubienie

  4. Polecam się wysilić i przeczytać Uspieńskiego (uczeń Gurdżijewa) – Fragmenty…oraz „Opowieści Belzebuba dla wnuka” Gurdżijewa.
    Są tam zawarte uniwersalne prawdy dotyczące struktury istnienia wyjaśniające podstawową płaszczyznę sensu funkcjonowania tego całego bałaganu. Gurdżijew jest podstawa pisania pozycji SF o, których wspominacie, jest równiez podstawą dla wypowiedzi waszych yutubowskich wizjonerów i guru, z tym, że oni budują w większości przypadków swoje ego i dają wam jedynie fragmenty. Cóż więcej…Uspieński odszedł od swojego nauczyciela, był chyba alkoholikiem i końcowych fragmentach jego ksiażki coś mi nie bengla, poza tym wszystko zgadza się z pozbierana przeze mnie w różny sposób Wiedzą z różnych źródeł na całej ziemi oraz z podróży w przestrzeń równoległa – 50 lat pracy potwierdziło dwie książki 😉 .
    Chciałbym jeszcze dodać coś do swojego komentarza:

    Kiedy zalogowałem się dzisiaj na fejsie zobaczyłem cytat z samego siebie u Kefira. Cóż mogę jedynie dodać, że perspektywa z jaką dziś widzimy świat, perspektywa listopadowej nocy, perspektywa niewolnika, któremu wmawia się i on w to wierzy, że jest wolnym człowiekiem jest jedyną przeszkodą w rozwoju ludzkości. Jak wynika z mojej wiedzy jedyną i wystarczającą czynnością i szansą by w relacjach przemocowych wyzwolić się z jarzma bycia ofiarą jest właśnie uznanie siebie w tej roli. Musimy uznać siebie jako ofiary (KK, kapitalizmu, socjalizmu, banków bóg jeden wie czego) i paradoksalnie wtedy wygramy – nam nic innego niż ten paradoks nie stoi na przeszkodzie.

    Polubienie

  5. A ja polecam książkę „Misja” – Michel Desmarquet (z 1993 roku!). W sumie jest tam ciekawie wyjaśnionych wiele spraw, które odnoszą się do tego tematu i wiele więcej – jeżeli ktoś jeszcze jej nie czytał. Tak na prawdę wierząc w to, że wśród „Bogów” jest hierarchia itp. – to takie ludzkie myślenie :). Wszystko jest wynikiem naszych energii, myślokształtów, wierzeń, świadomości (własnej i zbiorowej) itp. Aczkolwiek zgadzam się z tym, że Ziemia, to tak zwana Planeta Łez, która doświadcza głównie poprzez cierpienie, ale to my definiujemy, co jest cierpieniem, a co zwykłą lekcją :), bo ile osób, tyle różnych definicji wszystkiego. Pozdrawiam.

    Polubienie

  6. Saddam byl przez Jakis czas „naszym skurwysynem” ale potem zaczal dilowac weglowodorami za papierki vel bity z napisem Euro i wnet przestal byc naszym skurwysynem. Czy w skali kosmosu sa nasi i nie nasi surwysyni?

    Polubienie

  7. Kiedyś miałam przejmujące przeżycie – W przedziwny sposób rozszerzyła się moja świadomość i miałam natychmiastowy wgląd w wiedzę tego świata. Zadawałam pytania dot. mojego życia (była to bezsłowna rozmowa- raczej obrazy i głębokie zrozumienie) i zdarzeń z życia innych ludzi i ” widziałam”, jak myślenie i działanie człowieka – w tym mnie- realizowało się w różnych przestrzeniach czasowych (tak to nazwę). Ogarniał mnie zachwyt i podziw, jak to wszystko jest świetnie „zorganizowane” 🙂 Nie ma ofiar, nie ma niewinnych – wszystko, ale to wszystko jest naszym dziełem i wszystko, ale to wszystko jest ruchem energii.Nawet tzw „demony” i JHWH działa w obrębie pewnych praw. Fascynujące jest poznawanie działania tych praw!!!
    Nikt nikogo nie ćwiczy i nie poddaje cierpieniu bez sensu. Jesteśmy TU i doświadczamy tego, co jest w nas.
    Napisano: „Lud mój ginie, bo nie ma wiedzy”

    Polubienie

    1. @dakini – napisałaś:
      „Nawet tzw „demony” i JHWH działa w obrębie pewnych praw.”

      -tak, owszem. Są to tzw „kontrolerzy matrixa”, którzy ćwiczą naszą dyscyplinę, krzepę, charakter. Ale oglądałaś wszystkie części matrixa? Tam jeden z kontrolerów – Smith – w sposób „nieautoryzowany” osiągnął samoświadomość. Była to samoświadomość destrukcyjna, która groziła implozją całego „programu szkoleniowego”. Ostatecznie to Neo zawarł pakt z nadzorcą matrixa i unieszkodliwił Smitha, który zamiast być typowym nadzorcą z rózgą w ręku, stał się szkodliwym wirusem. Co sądzisz o takim podejściu? Może coś takiego ma miejsce tu na Ziemi, stąd obserwowana przez nas cywilizacyjna zapaść?

      Polubienie

  8. „TO, co jest Prawdą fundamentalną – rzeczywistością substancjalną – wykracza poza prawdziwe nazwanie, lecz mędrcy określają ją WSZYSTKIM”

    Ludzki rozsądek, którego przekaz musimy akceptować tak długo, jak długo w ogóle myślimy, informuje nas o następujących rzeczach odnośnie WSZYSTKIEGO, nie próbując przy tym odsunąć zasłony niepoznawalnego:
    1.WSZYSTKO musi być WSZYSTKIM, co NAPRAWDĘ ISTNIEJE. Nie może istnieć nic poza WSZYSTKIM, bo inaczej WSZYSTKO nie byłoby WSZYSTKIM.
    2.WSZYSTKO musi być NIESKOŃCZONE, gdyż nie istnieje nic, co definiowałoby, zawierało, wiązało, limitowało lub ograniczało WSZYSTKO. Musi być nieskończone w czasie, czyli WIECZNE – musi zawsze nieprzerwanie istnieć, gdyż nie istnieje nic, co by mogło to stworzyć, a coś nigdy nie bierze się z niczego. Jeśli kiedykolwiek by tego „nie było”, nawet przez jeden moment, to nie „byłoby” tego teraz – to musi nieprzerwanie istnieć na zawsze, gdyż nie istnieje nic, co by mogło to zniszczyć i to nigdy nie może „nie być”, nawet na chwilę, ponieważ coś nigdy nie może stać się niczym. Musi być nieskończone w przestrzeni – musi być wszędzie, gdyż nie istnieje miejsce poza WSZYSTKIM. Nie może być inne niż ciągłe w przestrzeni, bez przerw, zaprzestania, separacji czy przerwania, gdyż nie istnieje nic, co mogłoby przerwać, odseparować albo przełamać jego ciągłość, i nie istnieje nic, co wypełniałoby te „puste miejsca”. Musi być nieskończone w mocy, w absolucie, gdyż nie istnieje nic, co mogłoby to limitować, powstrzymywać, ograniczać, zawierać, przeszkadzać lub warunkować – to nie jest przedmiotem żadnej innej mocy, gdyż nie istnieje żadna inna moc.
    3. WSZYSTKO musi być STAŁE, czyli nie może być przedmiotem zmian w swojej własnej naturze, gdyż nie istnieje nic, co mogłoby wywierać te zmiany; nic, w co mogłoby się to zmienić, ani też nic, z czego by się zmieniało. Nie można do tego nic dodać ani od tego odjąć; zwiększyć ani zmniejszyć; ani stać się większym czy mniejszym w żadnym aspekcie. Musiało zawsze być i musi zawsze pozostawać tym, czym jest teraz – WSZYSTKIM. Nigdy nie istniało, nie istnieje dzisiaj i nie będzie istniało coś innego, w co mogłoby się to zmienić. Skoro WSZYSTKO jest nieskończone, absolutne, wieczne i niezmienne, to znaczy, że wszystko, co jest skończone, zmienne, przemijające i uwarunkowujące się, nie może być WSZYSTKIM. A skoro nie ma nic na zewnątrz WSZYSTKIEGO, w rzeczywistości, to wszystkie te skończone rzeczy muszą być niczym w rzeczywistości. Teraz nie zastanawiaj się ani nie bój – nie próbujemy doprowadzić cię do nauk chrześcijańskich pod przykrywką filozofii hermetycznej. Istnieje rekoncyliacja tego, zdawało by się sprzecznego, stanu rzeczy. Bądź cierpliwy, dojdziemy do tego w odpowiednim momencie. Widzimy dookoła nas to, co jest nazywane „materią”, co formuje fizyczną podstawę dla wszelkiej formy. Czy WSZYSTKO jest zaledwie materią? Skądże! Materia nie potrafi ukazywać życia ani umysłu tak, jak życie i umysł są ukazywane we Wszechświecie. WSZYSTKO nie może być materią, gdyż nic nie wznosi się wyżej niż własne źródło. Nic nie może manifestować się poprzez efekt nie będący przyczyną. Nic nie wyewoluuje w konsekwencję, która nie będzie czegoś poprzedzała. I nawet współczesna nauka mówi, że nie istnieje coś takiego jak materia – to, co nazywamy materią, jest jedynie „zawirowaniem energii lub mocy”, czyli energią lub mocą o niskim poziomie wibracji. Pewien pisarz powiedział: „materia przetopiła się w tajemnicę”. Nawet materialna nauka opuściła teorię materii i teraz opiera się na bazie ‘energii’. Czy więc WSZYSTKO jest zaledwie energią albo mocą? Nie energią lub mocą w znaczeniu używanym przez materialistów, gdyż ich energia i moc są ślepymi, mechanicznymi rzeczami odciętymi od życia czy umysłu. Życie i umysł nigdy nie mogą wyewoluować ze ślepej energii czy mocy z powodu podanego przed chwilą: „Nic nie może wznieść się wyżej niż własne źródło. Nic nie wyewoluuje, dopóki nie stanie się podstawą ewolucji. Nic nie manifestuje się w efekcie, dopóki nie jest w przyczynie”. WSZYSTKO nie może być więc jedynie energią lub siłą, gdyż gdyby było, to takie rzeczy jak życie czy umysł nie istniałyby, a wiemy przecież, że tak nie jest, bo wszyscy żyjemy i używamy umysłu do rozważania tego konkretnego pytania, tak samo jak i ci, którzy twierdzą, że energia czy moc są wszystkim. Co więc jest wyższe niż materia i energia, o czym wiemy, że istnieje we Wszechświecie? ŻYCIE I UMYSŁ! Życie i umysł w swoich różnych stopniach rozwoju! „Czy w takim razie – zapytasz – chcesz nam powiedzieć, że WSZYSTKO jest ŻYCIEM I UMYSŁEM?” „Tak! i nie!” jest naszą odpowiedzią. Jeśli myślisz o życiu i umyśle tak, jak znamy je jako biedni, drobni śmiertelnicy, to odpowiadamy: „Nie! WSZYSTKO tym nie jest!”. „W takim razie, o jakim życiu i umyśle mówisz?” – zapytasz. Odpowiedzią jest: „ŻYJĄCY UMYSŁ, tak odległy od tego, co śmiertelnicy poprzez te słowa rozumieją, jak życie i umysł od mechanicznych sił czy materii. NIESKOŃCZONY ŻYJĄCY UMYSŁ porównany do skończonego życia i umysłu”. Mamy na myśli to samo, co oświecone dusze, kiedy z czcią wymawiają słowo: „DUCH!”. „WSZYSTKO” jest nieskończonym żyjącym umysłem – oświeceni nazywają go DUCHEM!

    źródło-Kybalion

    Polubienie

  9. Kiedy czytam o JHVH zwanym często Jahwe, to nie wiem, śmiać się czy płakać. Ludzie stworzyli sobie boga na obraz i podobieństwo swojej myśli, wizji i psychiki. Wymyślanie dwóch bogów to już prawie politeizm, neopogaństwo. Ziemia Yahweh, Układ Słoneczny i Galaktyka Architekt, Wszechświat Nadarchitekt, etc. I mamy wielobóstwo. Wynika ono z wnioskowania przez analogię, że skoro ten cały Wszechświat/realny, czy też nie/ ma budowę hierarchiczną, to tak samo jest z istotami sterującymi owym Wszechświatem. A zatem bóg lokalny, bóg kraju, części świata, bóg planetarny, solarny, galaktyczny, supergalaktyczny, wszechświatowy etc. Podobną strukturę wyznają pewne stowarzyszenia /Popioły, Żeromski/. KRK zamiast owych strukturalnych bogów używa słowa anioły. Nie zamierzam analizować tu, czy owi bogowie autentycznie istnieją, czy są jedynie wytworami zbiorowej wyobraźni ludzkości — myślakami ożywianymi modlitwami, ofiarami, wysyłaniem im energii przez wiernych KRK i innych organizacji. Zapytałem o strukturę owego boga mojego żyjącego wówczas jeszcze Nauczyciela. Odpowiedział mi pytaniem, czy wiem, czym tak naprawdę jest prąd elektryczny. Na moją twierdzącą odpowiedź, że wiem, dowiedziałem się, że jestem zatem jedyną na Ziemi istotą rozumną, która wie, czym tak naprawdę jest prąd elektryczny. Zapraszam do debaty.

    Polubienie

    1. Pięknie i bardzo głęboko odpowiedział ci twój Nauczyciel, bowiem – wbrew pozorom – medal posiada trzy strony. Jedna to twoje postrzeganie, druga strona to moje widzenie, a trzecia to ISTOTA RZECZY pozbawiona postrzegania, oceny, analizy. Wydaje mi się , że nie ma na świecie (Ziemi) człowieka, który potrafiłby zdefiniować w sposób absolutny cokolwiek.

      Ludzie w postrzeganiu życia i wszystkiego, co się z nim wiąże, podobni są do naukowców pracujących w laboratorium, gdzie ci ostatni są wyposażeni w wiedzę i narzędzia badawcze. A zatem poziom wiedzy i stopień technologicznego zaawansowania narzędzi badawczych determinuje możliwość i jakość odkryć.
      Badania, które wczoraj stały się kanwą dla niepodważalnej – zdawałoby się – teorii, dziś , jeśli jej całkowicie nie burzą, to wiele parametrów postawionej tezy uznają za nie pasujące do nowych odkryć.
      Można więc wnioskować, że badana istota rzeczy, niczym horyzont przed wędrowcem, ciągle umyka, jest niedościgniona, pozwalając oceniać, określać, definiować siebie ale nigdy w pełni.

      Człowiek wyposaża siebie w coraz to nowe filtry, pryzmaty, narzędzia postrzegania, które wypracowuje na bazie swoich doświadczeń, zdobytej wiedzy, swojego unikalnego życia. Stąd taka różnorodność widzenia, które ledwie dotyka istoty rzeczy lub jest na nią całkowicie ślepe.

      To zabawne, że tak wielu ludzi tak mało wie o sobie, o mechanizmach rządzących naszą psychiką, polem energetycznym, a tak dużo potrafimy powiedzieć o hierarchiach w świecie astralnym i o najwyższym w nich Bycie.
      Na siłę próbujemy za pomocą szkiełka i oka zdefiniować Natury Wyższe, które mogą być jedynie zauważalne i odczuwalne wyższymi zmysłami duchowymi.

      Największą krzywdą, jaką człowiek mógł uczynić człowiekowi jest spersonifikowanie odwiecznej Twórczej Siły Życia, nazwanej przez ludzkość Bogiem(Bogami), a zatem oddzielenie istoty ludzkiej od Istoty Wszechrzeczy ( Istoty – Sedna).
      W ten sposób stworzono władcę i podwładnych, pana i służących, zarządzającego i niewolników pozbawionych wolnej woli.
      Trudno by szukać większej pomyłki, której skutki całkiem dobrze funkcjonują w dzisiejszym, ponoć cywilizowanym świecie.

      Serdecznie pozdrawiam.

      Polubienie

      1. Ciągle tylko Bóg i Bóg wszędzie, a skąd wiemy, że nie Bogini :)? Osobowa wizja Boga jest taka stara, a wiele osób jeszcze z tym sobie ją właśnie utożsamia, niestety 😦 – z dziadkiem w chmurach, który żądzi światem. A tak jak napisałaś, jest to Twórcza Siła Życia, czyli po prostu Energia w każdej możliwej formie 🙂

        Polubienie

        1. Jest Bogini!, przepiękna, zachwycająca istota żeńska, to Matka Ziemi. Istnieje w przestworzach, w poza dostępnym nam wymiarze i to Ona dba o Ziemię, na której żyjemy. Ona docenia nasz trud w utrzymaniu Ziemi w dobrym, nieskażonym stanie. Dla Niej warto trudzić się i troszczyć o każdy skrawek gleby a nasz trud wynagrodzi obfitością plonów.
          Jednak rolnicy wolą brać dotacje z unii niż uprawiać ziemię a urodzaj nazywają klęską i tu jest powszechny błąd.

          Naszym światem zarządzają czarodzieje? oby nie czarownicy. Dlaczego w mitologiach bogowie przedstawiani są z głowami zwierząt? Czarodzieje świata mają zdolność polimorfii. Nie są zwierzętami ale mogą przybrać taką postać. Stąd przypisywane Im atrybuty, sowa – Atenie, krowa – Hathor, itd. To nie jest trudne i skomplikowane, jednak brak nam rzetelnej wiedzy na temat Boga, (Bóstw?)) Prawda jest przed nami ukrywana przez znających tę wiedzę, żebyśmy błądzili.

          Polubienie

        2. Nie mówię, drogi GMO, o twórczej sile a raczej o Twórczej Sile Życia, w której energia jest nośnikiem informacji.
          Elektrony okrążają jądro atomu z prędkością ponad 200 000 km na sekundę ( a więc mogły by w ciągu sekundy pięć razy okrążyć Ziemię). Sam elektron też nie jest niepodzielną materią, ponieważ tworzą go cząstki elementarne będące w ciągłym ruchu. To samo tyczy się nuklidów wewnątrz jądra.
          Atom jest cholernie pusty. Gdyby powiększyć jądro atomu do rozmiarów kuli o średnicy 1m, to relatywnie najbliższy elektron – wielkości kuli bilardowej znalazłby się w odległości 100 km od jądra. Zatem mowa jest tu o energiach o określonych wibracjach(informacjach), utrzymujących wszystko ,,w kupie”.
          Energia w atomach żołędzia zawiera wszelką, precyzyjną informację(m in. kody) dla potężnego dębu.
          Myśl w powiązaniu z wibracjami serca jest energią o konkretnych częstotliwościach, niosącą w sobie informację, która przyciąga i zagęszcza energie podobne aż do osiągnięcia stanu lub materii na planie fizycznym.
          To od nas zależy czy będziemy wysyłać energie o wysokich częstotliwościach, nazwane miłością, czy pławić się będziemy w niskich wibracjach lęku, apatii, zazdrości, nienawiści, stając się żerem bytów o podobnych skłonnościach.
          Już kiedyś o tym, GMO, pisałeś.

          Serdecznie pozdrawiam i cieszę się, że tacy ludzie jak ty są stałymi bywalcami w knajpce Jarka.

          Polubienie

      2. Napisałaś:
        „Największą krzywdą, jaką człowiek mógł uczynić człowiekowi jest spersonifikowanie odwiecznej Twórczej Siły Życia, nazwanej przez ludzkość Bogiem(Bogami), a zatem oddzielenie istoty ludzkiej od Istoty Wszechrzeczy ( Istoty – Sedna).
        W ten sposób stworzono władcę i podwładnych, pana i służących, zarządzającego i niewolników pozbawionych wolnej woli.
        Trudno by szukać większej pomyłki, której skutki całkiem dobrze funkcjonują w dzisiejszym, ponoć cywilizowanym świecie.”

        -Tak, to jest mądre. Jest jeden Bóg / Architekt / inteligencja wieczysta, ale ona ma swoich „wykonawców”. Każdy z nas jest takim wykonawcą. Ale niestety, jestem zdania, że tu pewna hierarchia obowiązuje. W ostateczności jeden człowiek może mniej niż świadomość zbiorowa narodu / cywilizacji / planety.

        Polubienie

        1. @ Jarek Kefir
          ,, Jest jeden Bóg / Architekt / inteligencja wieczysta, ale ona ma swoich „wykonawców”. Każdy z nas jest takim wykonawcą.”

          Jakoś nie pasuje mi tu słowo ,,wykonawca”. Nawet, jeśli jest w cudzysłowiu.
          Czy jabłko jest wykonawcą jabłoni? Czy liść wespół z milionami innych jest wykonawcą lasu, czy raczej współtworzy go, dając poprzez siebie przejaw, istnienie potężnego organizmu żyjącego dzięki minerałom i wodzie zgromadzonych w ziemi?
          Mądry liść zobaczy więcej niż tylko siebie. Powie: jestem drzewem, lasem, fauną, planetą …
          Rzecz w tym, że obumarcie jednego liścia jest niczym dla lasu, podczas gdy dla tego jednego listka życiową tragedią.
          Nie czując jedności ze wszystkim, wyrządzamy wielką krzywdę – tylko sobie.
          Miliony takich krzywd tworzy wypaczoną, zbiorową świadomość, przed którą rozpostarto Wszechświat, aby unaocznić, że przy jego ogromie jakaś tam cywilizacja ze swoją wypaczoną świadomością nie jest nawet kroplą wysychającą na plaży oceanu.
          Im bardziej oddalamy się od ziemi, płynąc w kosmos, tym mocniej dostrzegamy bezsens kłótni, sporów, izolacji, walki.
          Gdyby każdego z nas, w pojedynkę wysłano na dwa lata w pustkę kosmiczną, to po powrocie inaczej patrzelibyśmy na drugiego człowieka, społeczność i narody zamieszkujące naszą kulkę.

          ,, I znowu ten cholerny, pryszczaty gówniarz spod dziesiątki włączył tę kocią muzykę na całą pare!!! Jadźka! Dzwoń do dzielnicowego! I uspokój te nasze rozwrzeszczane bachory! Czy one muszą grać w tę cholerną piłkę w domu?!!!

          Miłego niedzielnego popołudnia. 🙂

          Polubienie

    2. To chyba nie na temat artu, Kefir tego nie lubi ale ośmielę się odpowiedzieć na temat prądu; wiemy jak z niego korzystać ale faktycznie nie wiemy czym jest, skąd się bierze, nam nauczyciel powiedział, że bierze się znikąd a ludzie tylko potrafią go wytwarzać.

      Polubienie

  10. To jest wielowymiarowe i przestrzenne. Jarku opisałeś dwie przestrzenie, tę najniższą i tą najwyższą. Nie to jest ważne jakie są inne przestrzenie. Ważny jest ogólny dobrostan ludzi.W swoich podróżach spotkałem to co było i to co będzie lub może być. My ludzie możemy jedynie patrzeć z naszej perspektywy, tego świata gdzie jesteśmy, jak odczuwamy, dlatego widzimy stare światy tak ja widzimy nasz świat dziś, a on nie wygląda najlepiej bo widzimy go z perspektywy 1000 lat niewolniczego bytu (lub dłużej) . To dlatego wszystko wydaje się nam zmierzchem listopadowego dnia lub listopadową nocą, a przestrzeń ciemnymi miejscami, jedynych ludzi jakich spotykamy to wodzowie rozpadających się idei lub religii wiodących swoich „wiernych” w złudzenie – tam nie ma wolności jest tylko „złudna nadzieja” (niczym nie różnią się przywódcy religijni od polityków czy głosicieli słusznych idei). Tak nie było wśród ludzi. Wśród ludzi było podobnie jak w dolnym świecie. Nie nie spotkałem tam kiedyś ludzi martwiących się przyszłością, oni byli wolni i szczęśliwi. Nawet niewolnicy byli wolni – to chodziło o stan ducha, o strach, o nieznane wtedy życie w poczuciu winy, wstydu itd itp.
    Świadomość, Uniwersum jest wszędzie i w tej samej chwili, jestem częścią boga w taki sam sposób jak kamień czy uderzający mnie nim w głowę uciekinier z Somalii, jestem też wielkim meteorytem spadającym na Ziemię i niszczącym nie tylko moje życie. Jestem wszystkim i wszystko jest mną.
    Inne myślenie jest zniewolonym myśleniem, opartym na strachu przed utratą władzy nad innymi ludźmi. Jahwe wymyślił zniewolony strachem utraty władzy człowiek, wy dalej mu wierzycie.
    Czy będzie inaczej? jest taka możliwość, ale czy ludzie z niej skorzystają tego nie wiem, jest taka możliwość, ale jeśli z niej nie skorzystają nie będą już musieli martwić się o swoją przyszłość.

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.