Wszystkie ideologie i religie są zniewalającym Cię oszustwem

Wszystkie ideologie i religie są zniewalającym Cię oszustwem

religie i ideologieChciałbym poruszyć dziś zagadnienie religii jako zorganizowanych form kultu i procesu oswabadzania się z nich. Nie ulega wątpliwości, że religie są złem, jest to fakt bezsprzeczny. Coraz więcej ludzi na świecie przyjmuje do siebie tę prawdę. I tutaj zaczynają się schody. Bo jeśli nie religia, to co? Przecież życie nie znosi próżni. No i sama negacja religii może wyglądać naprawdę różnie..

Pierwszą i najbardziej nieświadomą formą negacji religii jest po prostu humor i ślepe sprzeciwianie się religijnym autorytetom, dla zasady. „Nie bo nie, grunt to bunt!” – to hasło które pokutuje w tej formie sprzeciwu wobec religii. Nie ma tu większych przemyśleń, nie ma zadawania sobie pytań związanych z naturą wiary, religii, duchowości. Jedyne co jest widoczne, jedyne co przeszkadza, dotyczy krępujących religijnych zakazów i nakazów o konserwatywnej naturze. Przeszkadzają one beztrosko pić alkohol, narkotyzować się, uprawiać seks z kim popadnie, więc się je wyśmiewa, podważa, a autorytety religijne znieważa.

Poza tym moherowe babcie i wiecznie ślęczący przed telewizorem religijni rodzice wypadają blado na tle epoki smartfonów, rock ‚n’ rolla i niczym nieskrępowanej rozrywki. Są więc nazywani „cebulakami”, „wapniakami”, „sztywniakami”, „moherami” i innymi niepejoratywnymi określeniami. A poglądy które Ci starsi ludzie głoszą, są odrzucane i negowane dla zasady. Ktoś biegły w psychologii powiedział przed laty, że „nastolatki to takie dwulatki, tylko że z hormonami„. Tak jest w istocie. Dwuletnie dziecko pod nieuwagę rodziców zdejmie czapkę, i na złość im odmrozi sobie uszy. Tylko po to, żeby złamać ich zakaz, dla samego złamania. W przypadku bluźniącego na papieża nastolatka schemat jest identyczny, tylko że tu w grę wchodzą też hormony, a więc eksplodująca z całą siłą seksualność.

Tego typu forma sprzeciwu jest w pewnych grupach społecznych konieczna. Czasami jest to jedyna możliwa droga, by wyrwać jednostkę z skostniałych religijnych przekonań. Nie jest to jednak szczyt zrozumienia kwestii religii. Stopień wyżej mamy już próbę analizy i syntezy za pomocą logiki, umysłu, rozumu. Mamy więc szereg życiowych dylematów i rozterek, które próbuje rozwikłać umysł logiczny. Niestety, jak to bywa w przypadku zawiłego i pełnego miliona wątpliwości rozumu, odpowiedzi nijak się nie pojawiają. Świetnie widać to na przykładzie nauki czy akademickiej (oficjalnej) psychologii. Choć oficjalna psychologia zajmuje się naszą świadomością, to nie jest w stanie odpowiedzieć na najważniejsze życiowe pytania. Recepty jakie ona proponuje, są powierzchowne i nie dotykają sedna, a więc głębi ludzkich problemów.

To właśnie ten poziom negacji religii często oznacza wpadnięcie w drugi biegun tej samej iluzji. A więc w materializm (nazywany także: ateizmem, racjonalizmem, sceptycyzmem, atomizmem). Skoro umysł (a więc toporna, lewopółkulowa, „ścisłacka” logika) nie daje odpowiedzi na pytania egzystencjalne ocierające się o metafizykę – to bezpieczniej dla zlęknionej psychiki przyjąć, że sfera metafizyczna, duchowa, nie istnieje. Obie formy postrzegania świata – religie i materializm – stanowią jakąś bezpieczną iluzję dla pełnych lęków, kompleksów i traum obywateli. Iluzję bardzo potrzebną pośród tylu niewiadomych, tylu nierozwiązywalnych i nieznanych kwestii, pośród tego całego globalnego chaosu i cierpienia.

I tutaj dochodzimy do kolejnego, wyższego poziomu negacji religii. Jest to już poziom na którym dostrzegamy oszustwo i religii, i materializmu. Ten poziom to także zrozumienie kwestii, że ludzie są na różnych poziomach rozwoju. Choć wielu Czytelników mojej strony wie już, jakim złem i ograniczeniem są ideologie i religie – to są pewne grupy ludzi, którym ideologie i religie są bardzo potrzebne. Wiara w tego typu schematy myślenia dostarcza poczucia bezpieczeństwa i komfortu, choć są one owszem, złudne i iluzoryczne. Ale świadomość takiego wierzącego człowieka automatycznie neguje wszelkie argumenty i wydarzenia będące w sprzeczności z wyznawanym schematem myślenia.

Robi to katolik, który odrzuca wszelkie fakty świadczące na niekorzyść jego wizji świata. To samo robi ateista, który nie tylko nie uzna działania choćby medytacji. Ale nawet nie poświęci tych 10 minut by sprawdzić, czy medytacja rzeczywiście działa czy nie. Zaneguje ją od razu, wrzucając do szufladki: „beka, lolcontent, oszołomstwo, nju ejdż (new age)”. Wracając do meritum – wiara w schematy myślenia to przede wszystkim wsparcie i uznanie w grupie, cementowanie więzi społecznych. Wyznawanie jednej ze społecznie akceptowalnych ideologii czy religii to także ochrona przed czymś bardzo przykrym, co powoduje najbardziej pierwotny, zwierzęcy wręcz lęk. Czyli przed ostracyzmem i wykluczeniem. Wszystkie ideologie, religie, rządy, systemy władzy, kontroli, zwierzchności, marketingowcy, korporacje itp – posługują się tym prastarym, zakodowanym przez ewolucję lękiem.

Ważny jest też kolejny czynnik, który w pełni jest rozumiany dopiero na tym poziomie. Pisałem już kilka razy na swojej stronie co by było, gdyby tych ograniczających ideologii i religii nie było, lub gdyby nagle, w skali globalnej, zostały zdemaskowane jako kłamstwo. Ważną funkcją tych schematów myślenia jest też to, że w jakiś sposób ograniczają one prymitywne, zwierzęce instynkty i popędy mas. „Tłum jest potworem o wielu głowach” i warto to przysłowie właściwie rozumieć. Gdyby nie te wszystkie religie, narzucające jakieś tam normy i standardy, i straszące mękami piekielnymi po śmierci w przypadku nie dostosowania się – to rzeczywistość wyglądałaby jeszcze gorzej niż obecnie.

Więcej byłoby niezrozumienia, zagubienia, egzystencjalnej rozpaczy. Więcej ludzi hołdowałoby też postawie: „skoro po śmierci nic nie ma, to chcę na maxa przeżyć to życie nawet kosztem innych, po trupach do celu„. Byłoby więcej agresji, przemocy – także tej bezsensownej, więcej uzależnień (i tak jest ich obecnie bardzo dużo). Ogólnie – znacznie więcej zachowań destrukcyjnych, więcej anarchii. Stare religie musiały być więc bardzo konserwatywne i narzucające się. Ich surowe systemy nakazów i zakazów musiały choć trochę kontrolować barbarzyńskie instynkty i popędy na wpół dzikich, niepiśmiennych pastuchów, rolników, rzemieślników.

To sprawdzało się przed wiekami, tysiącleciami. Obecnie mentalność ludzi trochę się jednak zmieniła, zmieniła się też technologia. Z tego powodu stare religie i całe systemy opresji i kontroli na nich wybudowane (patriarchat, monogamia, romantyzm, kapitalizm, hierarchizm) są coraz bardziej niewydolne. Powodują one coraz więcej zła i cierpienia. Owszem, dla wielu ludzi wciąż ta forma kontroli jest konieczna. Ale ważne jest też to, by właściwie ukierunkować tych, którzy wychodzą z zaklętego kręgu religijnych wierzeń. A z tym jest bardzo źle. Co najwyżej ukierunkowuje się tych ludzi na materializm (racjonalizm, ateizm) który jest drugim biegunem tej samej iluzji. To tak, jak PiS vs PO, lewica vs prawica itp itd.

W mojej opinii, takich ludzi powinno się ukierunkowywać na właściwe rozumienie i przede wszystkim doświadczanie sfery metafizycznej. Próżno szukać doświadczania Sacrum w konserwatywnych religiach które proponują co najwyżej coniedzielne rytuały, w tym klepanie paciorków. Ale można doświadczać Sacrum poza instytucją religii. Kłopot jest w tym, co pisałem powyżej. Aby przekonać się, że np medytacja działa – trzeba poświęcić pół godziny do godziny przestudiowania tego, jak ją praktykować. A potem pół godziny dziennie przez miesiąc na jej praktykę. To na pewno mniej czasu, niż zajmuje czytanie książki „Bóg urojony” Dawkinsa. Podejmiesz wyzwanie, czy od razu zanegujesz, bo tak rozkazuje Ci Twoja ideologia (materializm)?

Autor: Jarek Kefir

Chcesz wspomóc moje niezależne inicjatywy i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj (link).

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł – podaj go dalej i pomóż go wypromować! Pomóż innym zapoznać się z tą tematyką.

 


Odkryj więcej z mr Jarek Kefir & dr Odkleo

Subscribe to get the latest posts to your email.

10 myśli w temacie “Wszystkie ideologie i religie są zniewalającym Cię oszustwem

  1. dzien dobry kefir,chcialbym mimo wszystko wrzocic kilka spostrzezen …a mianowicie..nokaltujesz literacka oprawka chos zbyt zwiezle jak na kogos kto predyspozytuje…ogolnie to troszku chaotycznie bo moglbys chociaz rozgraniczyc bardziej strach dzikiego,ktory wyewulowal religie czczenia od karykaturycznej pozostalosci z dawnych epok w ktorych,swiatu obiawiali sie synowie nieba niosacy prawde o pierwszym zrodle…co do kwestji wychowawczych to jako ojciec nie nakazuje ani zakazuje tylko tlumaczem i oszczegam tak dzieci sie lepiej rozwijaja…co do religi to lepie wybierac ziarenka prawdy niz sie zapyhac przesadami…

    Polubienie

  2. Warto zastanowić się też nad kwestią relacji na linii rodzic – dziecko w sytuacji, gdy dziecko uświadamiając sobie swoją wolność, odważnie i jawnie deklaruje się, że nie potrzebuje żadnej wiary, aby rozwijać swój duchowy wymiar. W wielu przypadkach rodzice (katolicy) nie chcą przyjąć do wiadomości takiej sytuacji i ostro oceniają oraz krytykują „swoje” dorosłe już dziecko przez pryzmat kościoła, a nie przez pryzmat miłości bezwarunkowej !! To jest chora sytuacja!! Kościół zrobił niezłe „pranie mózgu” wypaczając tolerancję z serc wielu rodziców !! Ile dorosłych już osób oszukuje samych siebie i rodziców, chodząc do kościoła dla „świętego spokoju”, bo co inni powiedzą… masakra jakaś…nie bójmy się swojej wolności i nie oszukujmy siebie samych, bądźmy sobą i nie grajmy kogoś kim nie jesteśmy…

    Polubienie

    1. Ciekawie, JubeQ, zauważasz problem [ z greckiego problem – zadanie].
      Z dziećmi, w moim pojęciu, jest tak: czasami warto, aby w ich dzieciństwie, kiedy mamy możliwość największego wpływu, pozwolić im zjadać różne zupy, które serwują ,,restauracje” z szyldami: nauka, religia, relacja między ludzka, samodzielność, serce i umysł, wrażliwość i mądrość.
      Dorastający nasz syn, czy córka [ przy naszym coraz bardziej liberalnym ,,prowadzeniu”] ma możliwość wyboru.
      Nie należy mówić o opcji i jej wyboru, gdy istnieją tylko dwie lub trzy i w dodatku ograniczane naszym pryzmatem widzenia świata.

      Bunt naszego dziecka jest naturalną koleją rzeczy.
      Bez sprzeciwu, po pierwsze nigdy nie oderwałby się od ciągłej opieki rodziców, a po drugie – co ważniejsze – nie tworzyłby nowego jutra, w którym nie ma miejsca na nasz konserwatyzm.
      Często zdarza się, że rodzice odczytują to jako zamierzoną izolację lub błąd w wychowaniu, winiąc siebie.
      Nie potrzeba.
      Nie potrzeba się zamartwiać, nie przesypiać nocy, podnosić ciśnienia.
      Walić sobie młotkiem w głowę tylko dlatego, że dorosłe dzieci nie są nami, nie są pryzmatami, przez które my patrzymy.
      Jedyne co warto to podawać dzieciom ,,różne potrawy”, a jak jesteśmy w stanie zauważyć ich upodobania, robić co w naszej mocy, aby rozpocząć szlifowanie diamentu, którym jest dany od Stwórcy talent.
      Największym cudem życia jest możliwość przekazywania naszej mądrości w czas, w którym nas fizycznie może nie być.
      Mądrość i wiedza nie jest ograniczana czasem. Dzieci, wnuki zdają się drwić z tej granicy, gdy przenoszą to, co w nas było piękne i mądre w dalsze pokolenia, ponad naszą fizyczność. To naprawdę fascynujące! – iloma mądrościami dziadka, babci i rodziców funkcjonuję!
      Jeśli zatem lubisz ,,pożyć duchowo”, widzieć i odbierać sercem, i to dasz odczuć młodszym od siebie, wiedz, że będziesz żył o wiele dłużej, niż zaplanowało to twoje ciało.
      Jesteśmy duchową naturą, a materię w nas wykorzystujemy jako narzędzie ogrodnicze do pielęgnacji tego, co w nas kiełkuje, rośnie i zakwitnie.

      Być może wydam się co dla niektórych infantylna i zabawna.
      Każdy z nas dostrzega radość życia. Unikalnego w swoim rodzaju. Czyż nie tak?
      I miarą odczuwania życia nie są pragnienia ale jego świadomość.

      Serdecznie pozdrawiam.

      Polubienie

    1. Wynocha z mojej strony, idź na onet.pl i inne tego typu „rzetelne miejsca”. To co mi zarzucasz, robiłaś ty. Nie krytykujesz, ale uprawiasz wyjątkowo podłe (bo związane z generowaniem negatywnej energii) krytykanctwo. Czyli piszesz tasiemcowe komentarze nie po to, by pokazać mi moje błędy, które na pewno popełniam, ale po to, by we mnie uderzyć. To ty od początku plujesz jadem, złą energią, a twoje komentarze są zimne i bardzo nieprzyjemne – wyczułem to natychmiast, bo mam bardzo dobrą intuicję. Wynoś się stąd i żebym cię tu więcej nie widział.

      Polubienie

  3. Bardzo interesujące, zrównoważone a jednocześnie inspirujące przemyślenia.
    Dostrzegam ciekawe zjawisko.
    Materializm traktowany, ,,wyznawany” z osobna jest o tyle iluzją, o ile doprowadza swoich wyznawców do swego rodzaju fanatyzmu, identycznego w swym wymiarze i istocie z fanatyzmem religijnym.
    I w jednym i w drugim przypadku człowiek fanatyk szuka dopełnienia, ale paradoksalnie przeciwnego do obiektu kultu; czy to racjonalizmu naukowego czy to religii.

    Weźmy dla przykładu entuzjastę z maniakalną obsesją naukowca i fanatyka religijnego.
    Ten pierwszy udowadniając swoją jedynie materialną rację będzie się ekscytował, z wypiekami na twarzy będzie przedstawiał swoje założenia, tezy i dowody, wykładał na sympozjach, odczytach, konferencjach swoje jedynie słuszne poglądy, po przedstawieniu których będzie zadowolony, szczęśliwy, wewnętrznie spełniony.
    Jego racjonalny umysł ani przez chwilę nie nazwie tego szczęściem, spełnieniem. Co najwyżej satysfakcją i dobrze wykonaną robotą w służbie dla ludzkości.

    Fanatyk religijny natomiast, negujący materialny aspekt świata będzie z przekonaniem własnej duchowości dopełniał się biegając dwa razy dziennie do kościoła, cztery razy do roku na zloty, zjazdy, pielgrzymki. Wydawał środki na zakup figurek, obrazów, na msze dziękczynne i budowle sakralne. Nie powie wówczas, że dopełnia siebie materializmem, ponieważ jego umysł wyklucza takie definicje.

    Materializm i religia[duchowość] stają się zwyrodniałą, krzywdzącą człowieka iluzją wówczas, gdy przyciągają do siebie swoich sojuszników i oferują im jedynie naukowe, materialne lub wyłącznie duchowe spojrzenie na otaczającą go rzeczywistość.

    A człowiek, NATURA HOLISTYCZNA, MATERIALNO DUCHOWA nie potrafi pojmować wybiórczo, ponieważ nie jest to w jego naturze.
    Staje więc okrakiem między jednym a drugim, czasem w niewygodnej pozycji szpagatu.
    Chodzi po bazarze racjonalizmu naukowego, potem obok straganów ezoteryczno religijnych. Przygląda się jak jedni i drudzy obrzucają się błotem nieracji.
    Mało tego! Na jednym targowisku naukowcy, na drugim ,,duchowi” walą się nawzajem po łbach skryptami, publikacjami, figurkami, świętymi księgami.
    Do kogo podejdzie człowiek? Do zwycięzcy czy pokonanego?

    Do nikogo.
    Pójdzie na taką wystawę, gdzie materia łączy się z duchowością bez zgiełku i walki. Przed niejednym obrazem Natury lub malowanym ludzką ręką przeżyje uniesienie duchowe.

    Człowiek nie jest stworzony do życia w zagubieniu, które sprowadzają na niego spolaryzowane poglądy, zwalczające się ideologie, ścierająca się nauka z religią …
    Jak to dobrze, że człowiek zaczyna upominać się o swoje prawa do przejawiania siebie jednocześnie w naturze materialnej i duchowej, które w nim samym tworzą nierozerwalną jedność.

    Wszyscy to odczuwają, ale nie wiedzieć czemu, nie wszyscy chcą się do tego przyznać.
    Może ceną jest lęk przed wykluczeniem.
    Pewnie masz, Jarku, rację …

    Serdecznie pozdrawiam.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.