Chcesz uwolnić się z matrixa? Cała wiedza tajemna elit o polityce, ideach, religiach

jak-uwolnic-sie-z-matrixa

Jesteś lewakiem czy prawakiem? Popierasz sektę smoleńską czyli oszołomów z PiS, czy może popierasz zdrajców i komuchów z PO i Nowoczesnej? Jesteś katolickim sekciarzem, czy może gimbo-ateistą? Takie pytania wiele razy mi zadawano. Wiele razy próbowano umieścić mnie w jednej z tych wierności. A Ciebie?

Ja zadam inne pytanie – którego nie zada i w zasadzie nie zrozumie większość zwolenników ideologii, religii, doktryn, i wszelkich innych istniejących wierności. Pytanie to brzmi: czy patrzysz na politykę i religię jak lider, jak osoba świadoma, myśląca samodzielnie i potężna? Czy może patrzysz na nie jak owca, jak ofiara-bateria systemu, i ślepo popierasz którąś z nich, jednocześnie nienawidząc wszystkich pozostałych?

Pytania pomocnicze: jesteś liderem czy raczej dajesz się prowadzić? Jesteś pasterzem, orłem, wilkiem, czy raczej bezwolną, brodzącą przy samej ziemi owcą? Jesteś socjotechnikiem i studiujesz wiedzę jaką ukrywa elita (celowo ukrywa nieskutecznie, ale to inna kwestia 😉 ) czy raczej dajesz wodzić się za nos socjotechnikom (reklama, polityka) i jesteś ofiarą elity? I najważniejsze: myślisz samodzielnie, czy raczej oddajesz swoją WOLNOŚĆ, w tym wolność myślenia, ideologiom, religiom i innym wiernościom?

Możesz być wolny – nie musisz wierzyć w żadną doktrynę

Dziesięć złotych przykazań logiki to manifest obalający każdą doktrynę. Co ciekawe, został on przejęty przez jedna z doktryn, która uważa się za „jedyną racjonalną.” Ale bytuje ona w globalnym tyglu doktryn dokładnie tak, jak pozostałe. Poniżej wklejam dziesięć przykazań logiki – jest to prawda uniwersalna, tzw. filozofia wieczysta. Bez względu na to, jakie masz poglądy, jakiej jesteś wiary lub niewiary – warto się do nich stosować. Żadna doktryna, bez względu na to, jak bardzo jest logiczna czy nie, nie ma prawa do zawłaszczania tych praw:

1. Ad Personam – Nie będziesz atakował osoby, a tezę [Samej tezy TEŻ nie trzeba atakować czy nienawidzić. A jedynie życzliwie, z humorem i dystansem przedstawiać swoje zdanie, w formie ciekawostki, a nie narzucania go innemu, bo to nie działa – przyp. Jarek Kefir]

2. Sofizmat rozszerzenia – Nie będziesz przeinaczał lub wyolbrzymiał tezy dyskutanta, aby ułatwić sobie dyskusje

3. Przyspieszona generalizacja – Nie będziesz wyciągał wniosków ze zbyt małej ilości danych

4. Petitio principii – Nie będziesz przyjmował za przesłankę tego, co ma być dopiero udowodnione

5. Post hoc – Nie będziesz twierdził, że skoro coś wydarzyło się w przeszłości, to musi być przyczyną

6. Dychotomia myślenia – Nie będziesz postrzegał zjawisk tylko w ich skrajnych przypadkach [Jest to jeden z największych błędów jakie popełnia ludzkość, który często uniemożliwia porozumienie. Lub uniemożliwia dostrzeżenie dobra w drugim człowieku, polityku, czy też… w ideologii i religii – tak, tak, ale o tym potem – przyp. Jarek Kefir]

7. Ad ignorantiam – Nie będziesz argumentował, wykorzystując fakt niewiedzy innych [Błąd często popełniany przez ekspertów, ekonomistów, ludzi nauki, polityków.. I niestety, często on działa – socjotechnika. Przyp. Jarek Kefir]

8. Onus probandi – Nie będziesz nakładał ciężaru dowodu na tego, który kwestionuje postawioną tezę

9. Non sequitur – Nie będziesz argumentował, że jedno zdanie wynika z drugiego, choć taki związek nie zachodzi

10. Ad populum – Nie będziesz twierdził, że skoro teza jest powszechnie przyjęta, to musi być prawdziwa [A to już w ogóle ekstremalny grzech pierworodny całego społeczeństwa, wszystkich ideologii, religii, nauki, polityki.. Zostało to żartobliwie podsumowane zdaniem: „Jedzcie gówno, miliony much nie mogą się mylić” – przyp. Jarek Kefir]

Czy swoich poglądów i idei trzeba bronić? A po co?

Stosowanie tych złotych reguł znacznie ułatwiłoby dyskusje i polepszyłoby relacji międzyludzkie. Obecnie wszelkie dyskusje, argumentacje i panele rozmów opierają się na czymś, na czym opierać się absolutnie nie powinny. A mianowicie na RYWALIZACJI. Dwie lub więcej dyskutujących stron biorą sobie za cel udowodnienie swojej racji za wszelką cenę, zmiażdżenie, zaoranie przeciwnika, jego pokonanie. Tak nie powinno być. Ogólnie, patrzenie na cokolwiek przez pryzmat rywalizacji jest po prostu.. złe. Rywalizacja i konkurencja są złem same w sobie i są też przyczyną zła.

Bo rywalizacja, choć jest prawem matki natury (czyli matrixa, systemu), zawsze przynosi przegraną. Ewentualnie wygrany jest jeden, a już drugie miejsce to pierwszy przegrany. Dyskusje i rozmowy powinny opierać się na wzajemnej wymianie cennych spostrzeżeń. Dzieleniu się doświadczeniami i własnymi obserwacjami, które u każdego człowieka są nieraz skrajnie różne. Na poznawaniu nowych punktów widzenia. A także na.. próbie weryfikacji własnych poglądów, jeśli dyskutant przedstawi solidne, nie zafałszowane przez doktrynę argumenty.

O tym, czy warto w ogóle bronić na siłę swoich racji, pisałem w poniższym felietonie:
Szokujący sekret relacji międzyludzkich. Co ukrywa psychologia?!

Jak wiemy, tak się jednak nie dzieje. Ludzie okopują się na swoich pozycjach. Każda sroka swój ogonek chwali, i większość ludzi zawzięcie broni swoich poglądów. Swoje uważa za jedynie słuszne, a poglądy innych, jeśli są choć minimalnie odmienne – za niesłuszne. Tylko jest tu jeden kłopot, a właściwie dwa. Otóż ten „ogonek” który sroka chwali, wcale nie należy do sroki – mówiąc metaforycznie. Ideologia nie jest Twoją, a powstała dziesiątki lub setki lat temu. Została wymyślona przez jakiegoś dawnego manipulatora, który często żył w chatce pokrytej słomianym dachem.

I została ona wymyślona na użytek ówczesnych, często bardzo, bardzo dawnych problemów czy dążeń ówczesnej elity. A potem została ona skopiowana przez zwolennika takiej doktryny, żyjącego przecież w 2017 roku. Czyli w wieku XXI, wieku automatyzacji, robotyzacji, lotów w kosmos, sztucznej inteligencji.. A tymczasem podział na lewicę i prawicę to jest 19 wiek. To prawie że 200 długich lat. Podczas których zmieniło się dosłownie wszystko. I to tak, że podział ten już zupełnie nie odpowiada realiom. I co najwyżej służy medialnym „gawnojedom” w celu manipulacji owcami.

ideologie

Posiadanie własnych poglądów to co innego, niż ślepa wierność doktrynie

Każdy człowiek na Ziemi ma jakieś tam poglądy. Przy czym nie ma nawet dwóch ludzi o identycznych poglądach we WSZYSTKIM. Zawsze będą różnice, choćby niewielkie. A życiowych spraw i wyzwań jest tak dużo, że te różnice często są duże, nawet porównując dwóch lewaków czy dwóch prawaków.

Świat to wielki supermarket. Bierzesz to co Ci odpowiada. Wchodząc do jednego marketu nie musisz korzystać z całej oferty i wyjeżdżać z pełnym koszykiem. Możesz pójść do kilku. W jednym kupujesz makarony i sosy, w drugim sery i produkty garmażeryjne. W trzecim kupujesz whisky, wodę mineralną i piwo. To oczywiście metafora, ale odnosi się też do kwestii poglądów. Patrz na walkę doktryn raczej jak na walkę grup dzieci w piaskownicy. Nie uczestnicz w niej – wtedy przestaniesz być owcą, baterią systemu.

Ludzie potrzebują tego bata nad sobą w postaci różnych doktryn – ideologii i religii. Potrzebują pasterza, lidera. Potrzebują tego, kto weźmie za nich ten niewątpliwy ciężar myślenia. Oni nie są zdolni do samodzielnego myślenia. Bowiem samodzielne myślenie oznacza.. odpowiedzialność, niebezpieczeństwo, ryzyko, nieznane. A tego słabo rozwinięci ludzie, a jest ich większość, boją się. Nie dorośli do tego. I teraz – co jest bardzo, bardzo ważne – nie demonizuj tego, że ludzie tych doktryn potrzebują.

Ludzkie zmysły są z zasady ograniczone. Odbierają one niewielką, a niektórzy mówią, że marginalną część świata. Ludzie są bardzo zagubieni, bo dodatkowo szkoła, rodzina, media – oprócz traum, kompleksów i strachu, w zasadzie nie przekazują nic szczególnego. Żadnej wartościowej wiedzy. Jednostka jest po prostu przerażona światem o którym nic nie wie, emocjami których nie rozumie i którym się całkowicie poddaje, i kieratem dnia codziennego. Do tego co rusz wydarzają się różne złe wydarzenia, wypadki, przypadki, upadki.

dzieci-i-rodzina

Ideologie, religie i doktryny są „tabletkami uspokajającymi” dla „dorosłych” którzy nie znają świata i samych siebie

Te doktryny zapewniają jakąś tam stabilność, jakieś tam bezpieczeństwo, a więc uspokojenie. W świecie o którym tak mało wiadomo, który wydaje się straszny, którym nie mogą sterować, bo on steruje nimi – doktryny zapewniają jakieś tam wytłumaczenie. Religia tłumaczy że ziemski kierat, bieda i służba elicie (ciężka praca, pójście na wojnę, płodzenie dzieci) podobają się Bogu i będzie za nie nagroda po śmierci. Cóż, skoro to życie jest przegrane, pełne trudu i biedy, bo elita zabiera 99,9% bogactw – to w młodości zaszczepia się w podświadomości dziecka wiarę w Boga, tego siwego dziadka z brodą.

Który patrzy, jak kochasz się z kobietą bez ślubu. I który po śmierci wynagrodzi Ci te ziemskie niedostatki i trudy. Podkreślam – po śmierci. Bo o tym, że można użyć tak naprawdę prostej i przejrzystej wiedzy tajemnej by poprawić swoje życie przed śmiercią, nikt nie mówi. Bo wtedy niewolnik systemu przestaje być niewolnikiem, przestaje służyć elicie. Dalej: ideologia (lewicowa, centrowa, prawicowa) z kolei tłumaczy niezrozumiałe dla ogółu pojęcia związane z polityką, ekonomią, relacjami, emocjami, związkami. Są one więc potrzebne, niezbędne. Dziękujmy światu, że one istnieją, bo trzymają i tak kruchą równowagę systemu w ryzach.

I znowu metafora.. Czy zabrałbyś malutkiemu dziecku misia, do którego przytula się w nocy, by nie bać się potworów czających się pod łóżkiem? Jeśli byś tak zrobił, to byłbyś po prostu człowiekiem okrutnym, bez serca. Dziecko dorośnie, więc i tak odłoży misia na półkę, by w wieku dorosłym mieć go jako pamiątkę i trochę śmiać się z tej przeszłości. Tak samo ludzie to w większości umysłowe, emocjonalne i duchowe (to już grubszy temat..) dzieci, niezależnie od wieku w jakim są ich ciała. Które poprzez społeczne programowanie i różne traumy, np nabywane od rodziców, nie mogły doróść, dojrzeć. I potem te mentalne dzieci, mają swoje dzieci, którym przekazują to samo. Agresywny samiec alfa to po prostu przerażony chłopiec, który nigdy nie dorósł, więc swoje skrywane lęki i kompleksy maskuje agresją. Tak samo fochająca się o wszystko kobieta.

Hipokryzja i zakłamanie to cecha doktryn. Ale ten mechanizm jest wbrew pozorom.. potrzebny

Istnieje jeszcze kwestia hipokryzji i zakłamania w związku z ideologiami i religiami. Zdecydowana większość tych doktryn ma wspólną cechę – jest konserwatywna. Konserwatyzm, purytanizm, monogamia, patriarchat – są potrzebne, by trzymać w ryzach społeczeństwo. Jeszcze raz to napiszę. Otóż społeczeństwo musi być karną i zdyscyplinowaną armią, biomaszyną. Musi pracować by cywilizacja techniczna trwała. Muszą się rodzić dzieci i muszą być chowane w rodzinach.

W przeciwnym wypadku nie byłby możliwy rozwój cywilizacji, technologii, a także rozwój nasz – duchowy. Liberalizm, wiedza tajemna, swoboda seksualna i związkowa, nowe podejście do życia nie są dla wszystkich. Cywilizacja by upadła, gdyby każdy był takim wyluzowanym, liberalnym, nie chcącym zapierdalać indywidualistą. To jest dla jednostek, które mogą i chcą się wyzwolić, są na to gotowe. System potrzebuje i indywidualistów, i „owiec„. Indywidualiści często pracują na rzecz postępu, rozwoju systemu, jego większego uczłowieczenia. Owce dają systemowi to, co potrafią – dzieci i zwykła pracę.

A więc wracając do hipokryzji. Ideologie i religie mają za zadanie powstrzymanie tej liberalnej, radosnej i zabawowej natury człowieka. Ten nieszczęsny człek może się wybawić od 15 do 25, max do 30 roku życia. A potem ma pracować na rzecz systemu, oddać mu całego siebie. Robić karierę, brać kredyty, konsumować i kupować (nakręcać rządowi PKB), płodzić dzieci (bo system potrzebuje nowe owieczki), być takim jak wszyscy, nie odstawać.

Większość ludzi nie może ot tak bawić się, imprezować, zwiedzać świata, bo znowu – cywilizacja by upadła. I wtedy cierpielibyśmy również my. Lub zginęlibyśmy w tej anarchii. Pracowałeś kiedyś w magazynie na wózku? Ja tak. Wiesz jacy ludzie przepakowują a potem wysyłają Twoje eko-żarcie albo ezoteryczne książki? Ja wiem. I oni są też potrzebni.

Więc doktryny te ograniczają tę zabawową naturę człowieka. Nazywają ją grzeszną, płytką, egoistyczną, niemoralną, nienormalną. No bo jak to tak? Wszyscy trzydziestolatkowie żyją w kieracie i służą systemowi, a Ty chcesz się bawić, żyć na pełnej petardzie, na maxa, w ramach tego, co sobie zarabiasz? Kłopot tylko w tym, że te ograniczenia są ustawione na bardzo rygorystycznym poziomie. Temu nieszczęsnemu człekowi tak niewiele wolno.. Normy społeczne są tak konserwatywne i tak bardzo nie znoszą sprzeciwu. Więc powstał mechanizm hipokryzji, łamania tych norm, np gdy nikt nie patrzy, gdy nikt się nie dowie.

Szerzej opisałem to w poniższym, ciekawym felietonie który daje przynajmniej część odpowiedzi:
Prawda o świecie i ludzkiej naturze jest prosta, ale też trudna do zaakceptowania

I znowu – jest to mechanizm niezbędny, wręcz ratunkowy dla psychiki. Która momentami nie wytrzymuje tych drakońskich, konserwatywnych norm. Pijany byłem, więc się nie liczy„, „Nikt się nie dowie, więc się nie liczy„, „To daleko od domu i na delegacji, więc się nie liczy„. Któż tego nie zna? Któż z nas z tego sam nie skorzystał? Któż z nas nie zdobył dzięki temu wspaniałych doświadczeń, przeżyć, emocji, a nawet.. wiedzy? Dlatego nie potępiajmy hipokryzji i dulszczyzny jako jednoznacznie złych, a starajmy się dostrzec jej drugie dno. Jednak co innego jest wtedy, gdy dzięki mechanizmowi hipokryzji przeżywasz cudowne i rozwijające chwile, a co innego, gdy krzywdzisz w ten sposób innych. To też miejmy na uwadze.

Wewnętrzna sprzeczność jest kolejną cechą doktryn

Ideologie często łączą swobodnie poglądy zupełnie nieprzystające do siebie. Przykład to konserwatysta-kibol, taki prawilny ziomek, który w głębi duszy nienawidzi kobiet i potępia ich seksualność. Ale jeśli brać pod uwagę jego czyny – to jest on często liberałem, i to skrajnym. Ciągnie go do „zaliczania” kobiet, jak on to nazywa, ogólnie do „ruchania” wszystkiego, co nie ucieka na drzewo. No on wg samego siebie może, wiadomo, ale kobieta już nie. Amfetamina, alkohol, trawka, gangsterka czy mordobicia? Żaden problem. A tego wszystkiego zakazuje oficjalny nurt konserwatyzmu, który pozwala tylko z żoną, po ciemku, bez gumy i tylko w celu prokreacji.

Inny przykład to kobieta walcząca o prawa kobiet. Często powołuje się na destrukcyjny przykład „smalca„, czyli tzw samca alfa. Samiec alfa to wyraz męskiej siły, ale w jej negatywnym biegunie, bo wszystko ma dwie strony – dwa bieguny. Nie lubi kiboli, dresiarzy, prawilniaków – i bardzo słusznie. Ale często taka kobieta ma niezrozumiałą, trochę „freudowską” sympatię do innych brutalnych samców alfa – a mianowicie do islamistów. Choć są chlubne wyjątki.

Z kolei kobieta o poglądach nacjonalistycznych też broni samców alfa, ale w dresach, ze stadionów piłkarskich. Oba te przykłady obrony męskiej brutalności i samczości, są w zasadzie przejawem tego samego zjawiska. Te dwa przeciwieństwa są tym samym, co jest szokującym wnioskiem. Z jednej strony jest to przejaw zakamuflowanego masochizmu. Trochę freudowskich, ukrywanych głęboko pragnień. Z drugiej strony – jest to przejaw nieprzepracowanych lęków, kompleksów, traum.

Kobieta pozbawiona wewnętrznej potęgi i siły, asertywności, pewności siebie – będzie tego panicznie szukać u mężczyzn. Często u tych mężczyzn, które pokazują tę siłę w najbardziej jaskrawy sposób. A więc sposó negatywny – samczy, agresywny. Czy to u chłopaków ze stadionu, czy z meczetu. Różnica jest żadna. Dlatego wzrost kobiecej potęgi i siły jest tak samo ważny, jak wzrost wrażliwości, emocjonalności i delikatności u mężczyzn.

A tymczasem jeśli ktoś ma to wszystko przepracowane, jeśli jest mu dobrze ze sobą – to nie szuka ekstremalnych emocji (dobrych z przewagą złych) których mogą dać niestabilni i porywczy ludzie obojga płci. To kolejny sekret o którym niewielu mówi. Pisałem o tym w poniższym felietonie:
Prosta i życiowa prawda o związkach, której nikt Ci nie powie, bo na niej nie zarobi

Każda doktryna jest w części prawdziwa i w części fałszywa

Życie, społeczeństwo, system – to trochę gra, trochę eksperyment, a trochę żart. Myślę że trollem mającym największą bekę z tego wszystkiego jest sam Bóg – Wielki Architekt Wszechświata. Celem doktryn (ideologii, religii i innych) jest ukrycie realnych zasad tej globalnej gry. Te zasady są uniwersalne, i nie są one ani lewicowe, ani prawicowe, ani religijne, ani ateistyczne, ani żadne w tym stylu. Z kolei doktryny przedstawiają rzeczywistość jako prostą i toporną płaszczyznę.

Tymczasem rzeczywistość przypomina nie płaszczyznę, ale bryłę. I to nawet nie bryłę trójwymiarową, ale.. czterowymiarową, w której każdy punkt jest powiązany z każdym innym. Tam, gdzie jedna ideologia daje odpowiedź w 100%, tam druga daje ją już tylko częściowo, a trzecia nie daje w ogóle, przynosząc same kłamstwa i szkody. Dalej: gdy znasz zasady gry, to tworzysz swój świat, jesteś z tym wydawałoby się trudnym światem, jak równy z równym. Zaś gdy siadasz do pokera ze starym wygą kasynowym, jednocześnie nic nie wiedząc o tej grze.. To przegrywasz. Warto po prostu poznać zasady gry.

Zasada działania każdej doktryny i walki między tymi doktrynami, jest taka sama. To czysta psychologia, ludzka natura i jej problemy. Ezoteryka i gnoza trochę uzupełniają ten temat z nieco innej strony, choć generalnie wnioski są podobne. Fanatyzm to fanatyzm. Poddaństwo to poddaństwo. Niesamodzielne myślenie to niesamodzielne myślenie. Bez względu na to, w co wierzysz lub nie wierzysz. Każdy wyznawca doktryny, uważa swoją doktrynę za słuszną, prawdziwą, racjonalną, opierającą się na faktach. A inne uważa za odwrotność swojej.

Obecnie w mediach, w nauce, psychologii, inaczej – mainstreamowym dyskursie oficjalnym, za racjonalne i opierające się na faktach uważa się dwie doktryny. A mianowicie racjonalizm (ateizm) jak i mainstreamowy nurt lewacki. Bo już lewica podziemna walcząca o prawa socjalne, godną pracę i płacę, jest oszołomska, roszczeniowa, itp.

Prawica czasami ma rację, lewica czasami ma rację. I co dalej?

Prawica powołuje się na prawo naturalne – a więc na: konserwatyzm, patriarchat, samczość, rządy silniejszego, przemoc wobec słabszych, dyskryminacja. I ma CZĘŚĆ racji – bo takie są prawa matki natury (czyli matrixa, systemu – bo to to samo). Są to prawa które mają zapewnić przetrwanie i jak najszersze rozmnażanie za wszelką cenę, często po trupach słabszych.

Lewica z kolei powołuje się na postęp, nowoczesność, równouprawnienie, ochronę słabszych, nie dyskryminowanie. I też ma CZĘŚĆ racji. Bo człowiek jest czymś większym i szlachetniejszym niż natura. Czego wyrazem jest nauka, technologia, metafizyka, kultura, sztuka, moralność i etyka. Tylko niedobrze gdy ta lewicowa racja przejawia się w totalitarnej cenzurze (poprawność polityczna) czy miłosierdziu wobec zwyrodnialców i katów (liberalne traktowanie przestępców, popieranie islamistów).

Ogólnie, żywot ludzkości to odwieczny „zakład„, wahania pomiędzy siłami konserwatywnymi (tradycja, powstrzymywanie zmian) i lewicowymi (postęp, rozwój, nowoczesność). Z tym że każda skrajność jest zła. Zbyt radykalne wychylenie wahadła w jedną stronę (np II wojna światowa i dwa konserwatywne reżimy – nazizm i bolszewizm) powoduje wychylenie wahadła władzy w drugą stronę w przyszłości.

Czego efektem jest upadła już Unia Europejska. Z kolei wychylenie wahadła w stronę skrajnego i głupiego euro-liberalizmu, powoduje obecnie konserwatywną korektę. PiS, Trump, Orban, to politycy przewidywalni, którzy nie doprowadzą do zapaści systemu, więc przekazano im władzę. Gorzej jest z innym przejawem tej konserwatywnej korekty, czyli z inwazją islamu. Gorzej będzie też gdy homoseksualna orientacja kilku czołowych polityków PiS się wyda. I elektorat konserwatywny zwróci się w stronę partii których działania doprowadzą do zapaści systemu. Bo na kogoś oni głosować muszą.

Zachęcam wszystkich Was po prostu do samodzielnego myślenia. Nie sugerowania się zdaniem innych, w tym zdaniem zbiorowości skupionych wokół doktryn. Chciałbym byś był pewnym siebie i swojej mocy liderem, a nie owcą skazaną na poddanie wszelkim okolicznościom.

Zapraszam do przeczytania innych ciekawych felietonów z mojej strony, w których opisałem ukrywane przed społeczeństwem fakty. Myślę, że na pewno znajdziesz w nich odpowiedzi na choć niektóre ze swoich pytań i wątpliwości. Linki poniżej:
Niezwykłe przesłanie które pomoże Ci zrozumieć ukrywaną naturę społeczeństwa i świata
Robotyzacja wymusi ogromne przemiany.. Jak się włączyć i wygrać? To wielka szansa dla nas!
Ślepa wierność społeczeństwu ogranicza Cię i hamuje Twój rozwój
Zmiana myślenia i rozwinięcie wewnętrznego potencjału to prawdziwe uwolnienie od systemu!

Autor: Jarek Kefir

Hej Kochani! 🙂 Każdy komu zależy na przekazywaniu dalej niezależnych i niecenzurowanych informacji, może dołożyć swoją cegiełkę. Dzięki darowiznom jestem niezależny od partii, ideologii, religii, koncernów itp. Moja działalność zależy m.in. od Waszego wsparcia. Link z informacją tutaj: https://atomic-temporary-22196433.wpcomstaging.com/wsparcie/

 

92 myśli w temacie “Chcesz uwolnić się z matrixa? Cała wiedza tajemna elit o polityce, ideach, religiach

  1. „Czy swoich poglądów i idei trzeba bronić? A po co?

    Stosowanie tych złotych reguł znacznie ułatwiłoby dyskusje i polepszyłoby relacji międzyludzkie. Obecnie wszelkie dyskusje, argumentacje i panele rozmów opierają się na czymś, na czym opierać się absolutnie nie powinny. A mianowicie na RYWALIZACJI. Dwie lub więcej dyskutujących stron biorą sobie za cel udowodnienie swojej racji za wszelką cenę, zmiażdżenie, zaoranie przeciwnika, jego pokonanie. Tak nie powinno być. Ogólnie, patrzenie na cokolwiek przez pryzmat rywalizacji jest po prostu.. złe. Rywalizacja i konkurencja są złem same w sobie i są też przyczyną zła.”

    To mialoby sens gdyby na swiecie byli sami tolerancyjni lewacy, a ludzie mieli zapewnione minimum,szpitale byly dobrze finansowane. Poniewaz kazdy ma pole kontroli wlasnego zycia, ktore jest ograniczone prawami, silami z zewnatrz, tymi ktorzy daja pieniadze za prace, wynajmuja mu mieszkanie, pobieraja podatki, jezeli przestanie walczyc o swoje to zostanie zepchniety na sam dol. Nawet w dyskusji jesli oddasz pole przed publika to na tym tracisz, myslisz ze dlaczego pod blokowiskami czy w szkolach ludzie dbaja o tzw. „szacunek na dzielnicy” zeby nie zostac gnebiona ofiara. To tak jak zebrac duzo „łapek w dół”, dla Ciebie czy dla jakichs guru, to moze nie miec znaczenia, ale ze zla opinia ciezko sie poruszac w tym swiecie, poki jestes zalogowany w systemie poty musisz grac wg jego regul a ewentualnie po godzinach mantrowac i medytowac.
    Mantrowanie i medytowanie jest dobre jako wzmocnienie do walki, a nie jako eskapizm.

    Polubienie

  2. „Agresywny samiec alfa to po prostu przerażony chłopiec, który nigdy nie dorósł, więc swoje skrywane lęki i kompleksy maskuje agresją. Tak samo fochająca się o wszystko kobieta”.- PRAWDA PRAWDA PRAWDA

    Polubienie

  3. Całe życie pamiętam to co nie wydarzyło się tutaj co jest przed życiem nie rozumiem tego powiedziałem o tym paru osobom i zostałem wyśmiany ale rozumiem ich podejście .

    Polubienie

  4. Jarku! Bardzo zaintrygowało mnie to, co napisałeś o celowym nieudolnym ukrywaniu wiedzy przez elity – czy mógłbym prosić o wyjaśnienie, co miałeś na myśli? Dziękuję z góry

    Polubienie

  5. „Jak dużym zagrożeniem dla przeciętnego człowieka jest globalizacja pod znakiem „nowego porządku świata”, jakie próbują nam szykować różne zachodnie organizacje?
    – W moim przekonaniu, z tym pytaniem weszliśmy na poziom działań politycznych, społecznych, militarnych i gospodarczych przygotowujących i poprzedzających inkarnację Arymana jako wielkiej demonicznej istoty duchowej, która nie tylko występuje przeciwko Bogu, ale także chce zrealizować własny program: uczynić człowieka krzyżówką maszyny i bydlęcia. Oznacza to rezygnację z ludzkiego „ja”, kolektywizację psychiki, robotyzację ciał ludzkich.
    W systemie Arymana elita ma rządzić masami żyjącymi na minimalnym poziomie egzystencji. Realizację tego programu obserwujemy już od czasów systemów totalitarnych XX wieku; faszyzm, nazizm czy komunizm były tylko jego „poletkami doświadczalnymi”. (Polecam książkę Sergiusza Prokofiewa Spotkanie ze złem). Temat to aktualny nie tylko lokalnie, ale przede wszystkim globalnie.”

    Polubienie

    1. … moim zdaniem stworzenie A.I. jest dążeniem Arymana do transhumanizmu, żeby zniewolić technologią ludzi na tyle, aby całkowicie nie myśleli o duchowym rozwoju …

      Polubienie

      1. ,, … moim zdaniem stworzenie A.I. jest dążeniem Arymana do transhumanizmu, żeby zniewolić technologią ludzi na tyle, aby całkowicie nie myśleli o duchowym rozwoju …”

        Tymi słowami trafiasz w dychę.

        Pozdrawiam.

        Polubienie

  6. http://www.koniec-swiata.org/wyciek-tajnych-dokumentow-usa-iii-wojna-swiatowa/

    … jako wtajemniczony Gnostyk Lucyferianin, mam przesłanie do ludzi – nie rozmnażajcie się już, tylko skupcie na rozwoju wewnętrznym, duchowej świadomości, aby dążyć do wyzwolenia duszy z tego więzienia Matrixa życia ziemskiego …
    … bo ci, którzy mają już potomstwo będą cierpieć podwójnie, widząc cierpienie swoich dzieci i czując bezsilność wobec tego, co ich spotka w najbliższej przyszłości …

    Polubienie

    1. Pani Krysiu, Ja się nie zamierzam już tu wcielać, i nie dam się na ten trik nabrać. Wracam do swoich, gdziekolwiek są 😉 . Mam taką fajną książkę – „Kosmiczny spust” Roberta Antona Wilson, i tam jest taki fragment:

      „Modele i Metafory
      Z sufich:
      Pewien człowiek, który spędził wiele lat w szkołach mądrości, umarł, kiedy nadszedł na niego czas i znalazł się przed Bramami Wieczności.
      A wtedy przyszedł do niego anioł światła i powiedział: „Nie pójdziesz dalej, śmiertelniku, jeśli nie udowodnisz, że jesteś godzien wkroczyć do raju!”
      Lecz człowiek ów odrzekł: „Poczekaj chwilkę. Najpierw to ty udowodnij mi, że znajduję się w „prawdziwym Niebie”, a nie w jakimś zwidzie wytworzonym przez mój zdezorientowany umysł w chwili śmierci?”
      I zanim anioł zdążył odpowiedzieć, rozległ się głos zza bramy:
      „Wpuść go, to jeden z nas!”

      …..
      Ja zamierzam po śmierci być tak samo genialny i przenikliwy, i żadni tam władcy karmy czy inni nie zmuszą mnie do kolejnej inkarnacji. Ja film swojego życia potrafię wyświetlić sobie w takim flashbacku, i z dumą widzę siebie, jako niezłomnego, empatycznego wojownika duchowego, który kończy swoją misję na Ziemi i wymiarze 3D materii. Kiedyś miałem mistyczny, świadomy sen, w którym podeszła do mnie Bogini, wokół panowała cudowna energia, były bajeczne krajobrazy, zwierzęta miały świadomość, a ta Bogini objęła mnie i poczułem wszechogarniającą miłość, to było jak miałem 16 lat, i po tym doświadczeniu mem egzystencjalną depresję, bo pragnę wrócić do tej Bogini miłości mojej duszy w Jaźni. 🙂
      Dlatego mam w sobie lucfyeryczny bunt, że zostałem tu niejako uwięziony. Nigdy nie czułem się dobrze na tym świecie, i to mi się nie zmieni, aż po kres mych dni.

      Pozdrawiam serdecznie 🙂

      Polubione przez 2 ludzi

      1. @Sanctus – odczuwam to samo 😉 To kwestia odczuwania, bo trudno to ująć mi w słowa. Tutaj rozumie to kilka osób, w tym Ty i Fakafones. W gronie moich znajomych może 10 osób max. Z resztą nie ma dyskusji, nie zrozumieją. Owszem, zaprzestanie negacji świata, natury i życia jest ogromnym krokiem ku obudzeniu ze snu na jawie. Krokiem koniecznym. Ale jest pewna bardzo niewielka grupa która właściwie od zawsze czuje, że nie powinna powoływać na świat nowego życia. Jest to bardziej przeczucie, niż wiedza. Ja to czułem już w dzieciństwie, przed ukończeniem 10 roku życia.

        Ale wiedza też trochę o tym mówi. Jeśli powołasz na świat nowe życie, to będziesz musiał niejako odpokutować tę karmę, traumy swojego dziecka, które są nieuniknione. I wcielić się ponownie, np jako prawnuk lub dalszy potomek. Wtedy po śmierci dorwie człowieka maszyna saurona (astral), wyświetli film z życia i inne special effects.. I zmusi do reinkarnacji. W tym życiu, w ciele fizycznym mamy jakieś szanse się obudzić. Po śmierci tej szansy nie ma – nie ma absolutnie żadnej szansy na to wtedy. Tam jest taka pralnia i ćpalnia, o jakiej wszystkie TVNy świata razem wzięte nawet nie marzyły.

        Polubione przez 1 osoba

        1. Wiem Jarek, dlatego wszyscy którym mówię o tym, co czuję mają mnie za czuba i oszołoma, i w sumie dobrze, bo się trzymają z daleka. Ja jestem typem intuicyjnego uczuciowca outsidera od dziecka wyalienowanego, i nie mam tak rozwiniętego intelektu erudyty aby klarownie werbalizować swoje najgłębsze uczucia, stąd upraszczam emocjonalnie pewne sprawy, które Ty w felietonach dobrze naświetlasz. Miałem wiele świadomych snów, które odczuwałem jako bardziej realne niż percepcyjna rzeczywistość. Raz miałem jeden z najlepszych snów odnośnie duchowego heroizmu walki z Demiurgiem, otóż byłem w takim kosmicznym gmachu i tam byli inni Wojownicy i Wojowniczki Światła, i dostaliśmy jako stare dusze zadanie do wykonania na Ziemi, aby obudzić jak najwięcej uśpionych dusz ale jednocześnie za nami zostali wysłani Nadzorcy archontów, którzy od urodzenia dążą do tego aby nam dopierdalać w ziemskich inkarnacjach. I kiedyś indziej, po silnym narkotyku wyszedłem z ciała, i miałem konfrontacje z jednym z takich gadów, który mi mentalnie osłabiał aurę przesyłając impulsy myśli do ego, że moje życie jest gówno warte i tak mnie zniszczą, a ja wtedy zacząłem się wyrywać z kokonu astralnego uwięzienia, i czułem w mózgu jak mi się odrywają takie wtyki w kręgosłupie, jak Neo w matrixie 😀

          Polubione przez 1 osoba

      2. To o czym piszesz jest bardzo ciekawe i… szczere przede wszystkim. Nie mów, że Twój nastrój nie ulegnie zmianie na lepszy bo życie płata różne figle, a na dodatek w oczekiwaniu na ten dzień, w którym udasz się do innego wymiaru można jeszcze zrobić wiele fajnych rzeczy. Życzę Ci tego z całego serca!

        Polubienie

      3. Piękny jest ten cytat z Wilsona.
        Nawet Aniołowie, ,,dopasowując się” do naszego podwórka, z czystej przyjaźni, gubią czasem prawdziwy sens i krótko mówiąc jaja decyzyjności. Czy czynią to celowo, by to człowiek uruchomił w pełni swoją wolną wolę – nie mi na to odpowiadać.

        Swój sen opowiedziałeś tak realnie, że …, że prawie stałam obok.

        Boję się…, boję się twego krzyku Sanctus(może jestem w niewłaściwym miejscu i niewłaściwa), boję się tego, że Jarek otworzy drzwi knajpy i powie won!
        Ale muszę to powiedzieć. Czuję, że to jest silniejsze ode mnie.

        Wybaczcie swoim Rodzicom. Wybaczcie dla swojej Mamy i swojego Taty.
        Dajcie Im pokój, to jedyna z możliwych dróg, na której doznacie swego spokoju.

        Przepraszam i kocham Was…

        Polubienie

      4. ,, Pani Krysiu, Ja się nie zamierzam już tu wcielać, i nie dam się na ten trik nabrać.”

        Są dusze, które zaczynają ziemskie wędrówki, są dusze które zbliżają się do kresu tych wędrówek. Pewnie Twoja należy do tych ostatnich.
        Tak to czujesz i wiesz, że trzeba ogarnąć bagaże, by wysiąść z pociągu, który dla innych jeszcze długo będzie kursował nim dojadą do miejsca swego przeznaczenia.
        I nikt z pasażerów nie tłumaczy współuczestnikom podróży dlaczego właśnie, na tej stacji wysiada. Nikt go o to nie pyta, bo każdy ma swoje miejsca docelowe. Nikt z nas nie wie jak długą podróż odbył inny człowiek zanim wsiadł do ,,wspólnego „pociągu i jaką ten człowiek ma przypisaną przez swój los przyszłość.

        Jesteśmy podróżnikami, którzy tak na prawdę nic o innych nie wiedzą.
        Mało tego. My sami nie pamiętamy wcześniejszych wędrówek. Możemy jedynie to czuć i przeczuwać dalszą drogę.

        Możemy jedynie porozmawiać o tym. Jak pasażerowie, którzy przez krótszą lub dłuższą chwilę jadą razem.

        Serdecznie pozdrawiam.

        Polubienie

        1. Krysiu zawieszam Ci na szyi medal za Twoje mądrości, 😀 ale tak jak Ty , ja i inni na tym świecie, żyją tu i teraz i każdy w swojej małej społeczności, tak jak świat cały i wszystkie kraje mają swoje problemy, tak i każdy z nas w swoim środowisku boryka się ze swoimi.
          Wg mnie w pierwszej kolejności to nasze problemy są i być powinny priorytetem do rozwiązywania, potem własnego kraju, bo mają pośredni wpływ na niego, a dopiero na końcu naszym zainteresowaniem powinny być problemy światowe, które też pośrednio wpływają na nas.
          Dopiero taka hierarchia naszych zainteresowań, może prowadzić do rozwiązywania owych problemów prowadząc nas samych do jakiegokolwiek tak zewnętrznego, jak i wewnętrznego spokoju.

          Jeżeli byśmy całą swoją energię, oczywiście pozytywną, wykluczam negatywną, wysłali odwrotnie, to ręczę za to, że nasze życie zewnętrzne i wewnętrzne runie jak domek z kart lub piasku.

          To zdrowi „MY” każdy z osobna w pełnym tego słowa znaczeniu, jesteśmy niezniszczalnymi fundamentami każdego miejsca w którym przyszło nam żyć i działać.

          PS. idąc torem powyższych moich rozmyślań, rozpoczęłam dziś Krysiu rozwiązywać moje problemy, czyli wiosenne fizyczne prace ogrodowe, nie wymagające ciężkiego myślenia.
          Po zimowym lenistwie, szybko się zmęczyłam ,robię sobie przerwę abym trochę odpoczęła, zaglądam do knajpy i co tutaj widzę, Krysia zamiast przycinać Syberyjską Różę, „rozkminia ” tematy sącząc z kufla piwo 😀 😀 😀

          Polubienie

  7. Co tu się u diabła dzieje? Często ostatnio zdarza mi się, że widzę w sieci jakiś tekst, tekst z błędami i przekłamaniami i dopiero po chwili mam przed oczami tekst poprawny? Czyżby Matrix był aż tak przeciążony i najpierw robił obliczenia przybliżone na całości wybranej partii materiału, a dopiero potem uściślał i korygował dane? Od ponad pół wieku wiemy, że tzw. równania Maxwella są liczone z szybkością jednej stumilionowej sekundy? A dziś nawet wobec badaczy o wiele prędzej?

    Tam była czysta fizyka równań fal elektromagnetycznych Maxwella, a tu już tworzenie tekstu ad hoc przez Matrix. Może znajdzie się tu ktoś z Was i mi to wyjaśni? A może poda linki do osób mogących to wyświetlić?

    Polubienie

    1. Znam z dziesięciu najlepszych psychiatrów w tym tylko kraju, dwudziestu psychologów i kilku psychoterapeutów. Praktycznie wszyscy oni stwierdzają ten sam fakt prywatnie, ale milczą, bo inaczej odebrano by im dobrą opinię i tzw. prawo wykonywania zawodu.

      Kiedyś po medytacjach odwiedziłem siedzibę księdza Natanka. Przyznaję, że jest to świątobliwy gość. Wraz z wiernymi modlili się, a ja łaziłem między nimi tak, aby nikogo z nich nie potrącić. Nikt, dosłownie nikt z modlących się ludzi nawet mnie nie zauważył. Dlaczego?

      Jak mi to objaśnił jeden z polskich parapsychologów musiałem mieć wibracje rzędu 900, a może i tysiąca. Podobno wibracje takie mają tzw. ,,szaraki” i tzw.,,UFO”. A zatem teoretycznie rzecz biorąc powinienem ,, widzieć” te istoty i te obiekty.

      I tu pod odpowiedzialnością moralną składam moje oświadczenie, że nigdy nie widziałem żadnego ,, szaraka”, ani żadnego obiektu zaliczanego do UFO. Niestety moje oświadczenia na wszystkie artykuły KK dotyczące składania fałszywych oświadczeń nie mogą zostać uznane za prawdziwe w tym przypadku.

      Nigdy i nigdzie nie twierdzę, że tego rodzaju jak ww. obiekty i istoty nie istnieją, ani tego że istnieją. Oświadczam jedynie, że ja takich istot nigdy nie widziałem w realu, podobnie z obiektami UFO. Oświadczam również, że ja po prostu zwyczajnie w takie rzeczy nigdy nie wierzyłem i nadal w nie nie wierzę. Z poważaniem Erika Necker.

      Polubienie

  8. https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s720x720/14212578_1317477718282135_5751341885085118825_n.jpg?oh=c55dbb0647addaf2c0d183968b5def47&oe=593611FB

    … wczoraj byłem w galerii słonecznej w Radomiu z kumplem, i tak się rozglądam, a tu wszędzie ludzie-glony ze smartfonami, pełno miejscówek z wi-fi wiciami, i tak se myślę, że to są pokemony dla reptylionów-technokratów 😀
    … jedyne co miłe dla oka było, w tych świątyniach monstrualnego konsumpcjonizmu, to mnóstwo kobiet w obcisłych spodniach 😀

    Polubienie

  9. Część owiec trzeba będzie zamknąć w cybernetycznej, endorfinowej bańce 😉 Ale dotyczyć to będzie tylko pewnej części, niewielkiej – pamiętaj.. I szanowane będzie prawo woli i kreacji. De facto zawsze jest szanowane – moglibyście być wolni choćby teraz.. Nikt Cię siłą do tej bańki nie zagoni 😉

    Polubienie

    1. Mnie Jarek nikt już do niczego nie zagoni, bo jestem za stary i za mądry, ale powiem Ci z autopsji, że technokraci to jest kolejna generacja fanatyków, byłem kiedyś w towarzystwie nerdów, co w korpo IT etc robią, to kurwa czułem się jak alien pośród ludzkich botów 😀 … te pojeby negują wszelką duchowość, wszystko definiując materialistyczną technokratyczną nauką 😀

      Polubienie

      1. No więc skończą w takiej cyber-bańce z rurą w ustach i w odbycie 😉
        Tak czy owak chcącemu nie dzieje się krzywda, a w tym wypadku to cyniczne powiedzonko sprawdzi się znakomicie 😉

        Polubienie

      2. …oni mają rację (!) tylko zapominają o bardzo ważnym aspekcie ludzkiego życia jakim jest duchowość bo sami zostali tak wychowani. Dlatego do niczego nie dojdą bo tutaj potrzebna jest FUZJA jednego z drugim. Tak to jest z nami, ludźmi, że zawsze się zagalopowujemy, a później trzeba tego konia trochę nawracać. Mówiąc „duchowość” nie mam na myśli religii jako takiej, a jej aspekty; patrząc na przykład na Azję można powiedzieć, że idzie im o wiele lepiej niż nam.

        Polubione przez 1 osoba

  10. To już agonia tego eurokołchozu. W 2019 r. będą raczej ostatnie wybory do parlamentu eurokołchozowego, bo jego skład będzie taki, że stanie się w większości antyunijny lub eurosceptyczny. A za chwilę wygra Wilders i Le Pen i będzie pozamiatane. Ciekaw jestem jak się Korwin będzie zachowywał. Czy dalej będzi emówił jak teraz czy będzie się hamował. Ja chyba na niego w 2019 r. zagłosuję dla jaj.

    Polubienie

  11. http://prostozmostu.pl/to-nie-zart-pe-pozbawia-immunitetu-marine-le-pen-bo-publikowala-na-twitterze-drastyczne-zdjecia-przemocy-isis,4680.html

    „I w oczach komisarzy ZSRE pojawił się wielki strach że ktoś ich siłą oderwie od koryta. Teraz biegają nerwowo po korytarzach brukselskiego komitetu centralnego UE w obstawie uzbrojonych funkcjonariuszy Antify i szukają kogoś kogo będą mogli zastrzelić by zastopować ten proces.”

    Polubienie

    1. To jest pełna hipokryzja tych zakłamanych biurokratów z Brukseli
      Nie istotne kto źle zrobił – istotne kto o tym powiedział. Przez takie chore podejście maja co mają

      Polubienie

  12. No ! No! No! Boguś teraz mogę z czystym sumieniem postawić Ci 5, nie ma już w Tobie ocen z inwektywami ( Leszek), a są ciepłe piękne porady pocieszające . Brawo „nauczycielu” tak trzymać. 😀 Wiem, nie mam prawa Cię oceniać, nie jestem Twoją nauczycielką, ale mile odbieram Twoje mądre i ciepłe porady dla innych. ♥

    ” Dzielić powinniśmy się z innymi , tym co w nas najpiękniejsze, a są to cnoty serca” ♥

    Miłego i szczęśliwego dnia oraz samych pięknych myśli , wszystkim życzę w dniu dzisiejszym.

    Polubienie

    1. Dziekuję Aniu za ocenę [Ty możesz] ale wcale mi na tym nie zależało – tak wyszło samo
      Pamiętaj o prośbie do Twojej córki bo na jej opinii bardzo mi zależy

      Miłego dnia! i Niech wszystkie istoty bedą szczęśliwe

      Polubienie

  13. Określiłbym siebie jako „autsajdera”… NIGDY na przykład nie głosowałem choć mam do tego prawo aż 🙂 w dwóch różnych krajach.

    Sęk w tym, że by czuć się wolnym i dawać innym dobry przykład należy zrezygnować z kolektywu i być sobą. Trudniej to zrobić niż powiedzieć, ale da się…

    Człowiek w swej naturze szuka odpowiedzi w „grupach”, w partiach, w religiach, w filozofiach. Warto mieć w życiu nauczyciela, ale nigdy nie GURU, bo w momencie gdy zawierzasz komuś siebie przestajesz być sobą.

    Polubienie

    1. Co Cię naszło chłopie?
      ,,Określiłbym siebie jako „autsajdera” – po co stawiasz się w takiej pozycji? Tak jakbyś obnizał swoja samoocenę – to nie jest mądre
      ,,Sęk w tym, że by czuć się wolnym i dawać innym dobry przykład należy zrezygnować z kolektywu i być sobą.” – tutaj przesadziłeś, albo ktoś Ci nagadał głupot.
      Żeby być wolnym trzeba być sobą i nie ulegać manipulacjom. Ja do wolności dążę poprzez rozwijanie się. Poznaję ogromny zasób wiedzy i wtedy potrafię wytworzyć swój własny obraz świata. Ten obraz nie podlega manipulacji i wpływom bo jest zbudowany na stabilnych podkładach wiedzy. Nie muszę przed nikim sie chowac bo stoje w prawdzie. Mam wiele kontaktów z ludźmi i nie obawiam się zadnych ocen. Najciekawsza brzmiała – ze jestem taki prawdziwy] – to było dla mnie wyróżnienie. Kocham wszystkich i wszystko dookoła mnie i sądzę że to widać – dlatego tak mnie odbierają. Kiedyś miałem obniżoną samoocenę, ale zwalczyłem to w sobie, poprzez pracę nad sobą.

      Nie dawaj sobie złych ocen przyjacielu – nikt nie zna Ciebie lepiej niż Ty. Z niczego nie musisz rezygnować – bo wolność jest w Tobie i nikt nie jest w stanie Ci jej dać

      Polubienie

      1. Wiesz, że mało wiesz, ale tak jest zawsze gdy człowiek jest młody. Na dobrą sprawę WSZYSTKIE problemy naszego świata wynikają z myślenia grupowego. Kolektyw ułatwia może życie, ale odbiera wszystko co daje szansę uczynienia Cię wolnym. Piszesz jak gdybyś sam 🙂 był jakimś szarlatanem, któremu zależy na uznaniu innych ludzi. Na tym można zarobić – ja wiem, ale tzw. drabina duchowa zostawia pieniądze na samym dole… Rzecz oczywista, w świecie w jakim żyjemy potrzebny jest balans bo nie sposób żyć bez płacenia rachunków, ale w wielkim skrócie tak to wygląda.

        Polubienie

        1. Mnie nazywasz [szarlatanem]?
          Nie chcesz pomocy – to nie. Niech Cie wpiepszaja egregory o których wspominasz.
          Wyglada ze nic nie wiesz o drodze duchowej i gadka o balansie nie do konca do mnie dociera. Gdyby tak było – nie było by rozwoju i drogi duchowej. Męcz sie sam jesli nie potrafisz złapać wyciągnietej dłoni
          Mówie Ci to ja – człowiek wolny w stopniu jakiego nie jesteś w stanie sobie wyobrazić

          Polubienie

        1. ,, Prawda 🙂 objawiona ZAWSZE szokuje.”

          Jakie to szczęście, że Jarek nie jest samozwańczym błogosławionym i można spokojnie wypowiedzieć u niego swoje zdanie.
          Kochany Fakafones, walnąłeś teraz jak łysy warkoczem o beton.
          Nie załatwiaj swoich prywatnych spraw, odgrywając się na ludziach w knajpie. Wiem, że tu najprościej wyrzygać natłok ze swojego świata, pozbyć się stresu, albo dowartościować – to jednak w konsekwencji jest głupie.
          Lepiej rozpracować ludzi z najbliższego otoczenia – to daje lepszy i w czasie dłuższy efekt.

          ,,. Kolektyw ułatwia może życie, ale odbiera wszystko co daje szansę uczynienia Cię wolnym.”

          Zacznij się więc od niego uwalniać. Przyjdzie moment, że go pokochasz i jego obecność nie zakłóci twojej wolności. Umieścisz ją w zupełnie innym, niekolizyjnym wymiarze.Tak będzie, kochany Fakafones

          Polubienie

          1. Napisałaś: „Zacznij się więc od niego uwalniać. Przyjdzie moment, że go pokochasz i jego obecność nie zakłóci twojej wolności. Umieścisz ją w zupełnie innym, niekolizyjnym wymiarze.Tak będzie, kochany Fakafones”

            -wiem już o co w tym chodzi.. poczułem 😉 Z tym że raz włącza mi się to o czym mówisz, a raz stary schemat. Męczące 😉

            Polubienie

            1. Stary schemat to jednostka w stadzie, w pozytywnym brzmieniu. Reakcja stada przekłada się na bezwolną reakcję jednostki(ławica sardynek) przy czym jednostka nie traci poczucia indywidualności, choć działa podług schematu zwanego normalnością.
              Informacje do stada dochodzą anteną zbiorczą – wielką gardzielą rozmiarów stada, w którym nie musisz zachowywać się czujnie (czuj-nie, nie-czuj).
              To punkt, w którym, jak pisze Fakafones, kolektyw ułatwia życie, ale odbiera indywidualność czucia, odczuwania – jesteś wypadkową, uśrednioną normą – to cecha definiująca stado, kolektyw.
              Znając jego szablonowe zachowania – np. kamyk wrzucony z brzegu kałuży zniszczy za chwilę strukturę całej spokojnej powierzchni – można takim kolektywem sterować, wprawiać w pożądany ruch i reakcję impulsami zewnętrznymi.

              Nigdy nie pozbędziesz się wpływu stada, no chyba że wyjedziesz na bezludną wyspę, co raczej kolidowałoby ze względnie wygodną egzystencją, jakie zapewnia stado.

              Wpływ kolektywu można i należy zminimalizować do niezbędnych potrzeb i korzyści, jakie czerpiesz ze stada, a ono z ciebie.

              Nie chcesz, aby cię ogłupiało, nie odbieraj je jako głupie. Nie chcesz aby burzyło ci twój spokój, nazwij je spokojem. Nie może spokój zniszczyć spokoju.
              Przyjmij postawę, w której coraz mniej rzeczy ci przeszkadza, pozbawiasz je mocy przeszkadzania.
              Poprzez akceptację zobojętniasz, nie walczysz i nie jesteś obiektem zwalczanym.
              Po akceptacji zaczynasz zauważać coś niebywałego: zaczynasz widzieć miłych ludzi(wciąż tych samych!), przestajesz oceniać, by siebie docenić, mówisz co najwyżej, że niektórzy dziwnie żyją, nic z tym nie robisz i w pewnym momencie dochodzisz do wniosku, że ludzie są kochani, świat jest przyjazny i piękny, bo pozwala ci na bycie sobą. To ty zacząłeś wreszcie kochać siebie, tak spokojnie, bez wyjebania na cokolwiek, bez pamiętania na co masz mieć wyjebane 🙂

              Swym oburzeniem, agresją nie zapraszasz stada, kolektywu, aby walił rozszalałymi falami w twój brzeg. To już nie twoja bajka. To tylko wahadełka 🙂 opadające u twych stóp lekką bryzą. Trochę są zawiedzione, że cię nie wciągnęły, ale to ich problem 🙂

              Zobacz, jakie pokłady energii możesz teraz w sobie uwolnić.

              Żyjąc w stadzie zawsze będziesz miał z nim do czynienia, ale teraz masz już swoją antenę informacyjną, kolektyw wcale ci w tym nie przeszkadza( a tak na prawdę to ty przeszkadzałeś sobie)

              Oczywiście, że cukierkowy świat może zemdlić i czasem trzeba wcielić się w rolę sił równoważących 🙂 i – mówiąc grzecznie – pierdolnąć pięścią w stół.
              Nie święci garnki lepią, ale też – jak rzecze przypowieść – święty wziął kija i wypieprzył kupców z miejsca, w którym ich być nie powinno.

              Najbardziej krzywdzącym nas błędem, jaki popełniamy wobec siebie samych, to konstruowanie swojego świata jako przeciwieństwo tego co nam nie odpowiada. Jakakolwiek zmiana w naszym życiu ma swój początek, budulec w negacji, opozycji.

              Naiwnie nazywasz ten Świat pozytywem, podczas gdy żaden to pozytyw – TO TO SAMO ZDJĘCIE, TYLE ŻE WYWOŁANE Z NEGATYWU.

              Patrząc na zdjęcie, podziwiasz je, wyszukujesz cieszące cię szczegóły, rozbudzasz wyobraźnię, odczuwasz, uśmiechasz się, zastanawiasz.

              Nie rozkminiasz jaki to negatyw jest nieprawdziwy, nienormalny i całkiem nie przylegający do rzeczywistości. Nie zajmujesz się negatywem.

              Z życiem zrób tak, jak ze zdjęciem. Zajmij się tym co rzeczywiste, a będziesz coraz bardziej zbliżał się DO RZECZYWISTEGO SIEBIE.

              Serdecznie pozdrawiam.

              Polubienie

          2. Kobiety mają często problemy z rozumieniem tekstu. Ja odpisuję komuś, podając pewien przykład, a Ty później fragment tego przykładu traktujesz jako wypowiedź na temat mnie samego. To zabawne. Chyba dlatego uwielbiam kobiety bo mnie bawią… 🙂 Pozdrawiam!

            Polubienie

        2. Prawda jest tylko i wyłącznie w nas samych, nie ma jej nigdzie gdzieindziej , choć próbować szukać można, ale po co tracić na to życie i błądzić po bezdrożach mając wszystko na miejscu, lepiej spożytkować ten czas na robienie tego co się lubi, a nie gonić ciągle króliczka.
          Bo cóż to jest ta prawda za którą wszyscy gonimy i jej szukamy, ano jest to nic innego tylko sens naszego życia we wszechświecie.

          Niektórym są potrzebne kolektywy, np. rodzinne, w pracy ,w społeczeństwie, ale i tak w naszych wyborach drogi pozostajemy sami ze sobą.
          Nikt i nic nas nie uszczęśliwi na siłę, jeżeli my sami tego nie będziemy chcieć.

          „Prawdziwa WOLNOŚĆ, to być posłusznym swojej Boskiej Duszy”

          Polubienie

          1. No i ,,widzi” MBD jak my na tę samą wieżę wchodzimy i ciągniemy za sznur tego samego dzwonu!?
            I to się nazywa ,,synchronizejszen” 🙂
            Chyba to Barra Barra powiedział: zarzucisz wędkę, to nie wiesz czy to Ania, czy to Krysia.

            U mnie za oknem marzec siąpi od rana wiosennym deszczem.
            Taka pogoda nastraja mnie do totalnej bezczynności, w której nawet komórki mózgowe jedyne na co mają ochotę, to upodobnić się do szarości spływającej między drzewami wody.

            Fajny taki rozlazły, z lekka pulsujący ciszą świat.

            O cholera!
            ,,Krysiu!, co jemy?”
            ,,Knedelki od Ani!” 😀 😀 😀

            Polubienie

            1. Jak mi zaraz nie podlejesz Syberyjskiej Róży, 😀 to nie licz na knedelki. U nas wieje jak cholera, że aż huśtawkę na tarasie wywróciło. 😀 😀 / knedelków jest 150/ 😀

              Oj Krysia kto jak kto, ale Ty wiesz, że ta wieża jest dla wszystkich bardzo ważna, no i absolutnie nie może zabraknąć na niej dzwonów, bo żeby obudzić ciągle jeszcze śpiących w nieświadomości co poniektórych „niedźwiadków” musimy bardzo głośno dzwonić i to codziennie, dobrze wiesz, że Lemingi mają to do siebie, że je obudzisz , to jedno oko otwierają, a na drugie dalej śpią.
              Dosyć przenośni, czas przyśpiesza , energie zewsząd napływają, więc my wszyscy na Jarkowym bloku dołączmy, ale tylko do tych energii pozytywnych płynących prosto z naszych serc. ♥♥♥♥

              Polubienie

      2. Nie wiem Bogdanie czy tu jeszcze zaglądniesz, ale chciałbym Ci podziękować za Twoje rady, nawet jeśli mi się nie przydadzą to liczy się to, że wziąłeś sobie do serca ten tekst i myślę, że jesteś fajnym facetem tylko zwyczajnie nie zrozumieliśmy się tutaj jak należy. Pozdrawiam!

        Polubienie

        1. Zagladam – zagladam
          Widzisz – sporo wiem, ale! Jeśli wiesz jedno dostrzegasz nastepne i to sprawia ze dalej się uczę i rozwijam. Dziś dostrzegłem że ludzie rozkminiają żywoty Jezusa i jakichś tam proroków – kompletnie nic nie wiedzac o swoim zyciu.
          Mnie chodzi o to – by każdy w maxymalny sposób poznał najpierw siebie. Reszta okaże się nieistotna

          Polubione przez 1 osoba

          1. ,, Dziś dostrzegłem że ludzie rozkminiają żywoty Jezusa i jakichś tam proroków – kompletnie nic nie wiedzac o swoim zyciu.”

            Przepraszam, że się wtrącam.
            Masz rację Boguś, ale każdy z nas nie jest ani dla siebie, ani dla świata, który nas postrzega. prostym, jednoznacznym rysunkiem naszkicowanym na płaskiej powierzchni.
            Jesteśmy w każdej chwili wypadkową ogromu informacji, które ukształtowały jakąś część osobowości, a inne części nadal ją rzeźbią.
            Gro tych informacji buduje w nas przekonania, wierzenia( uznanie za prawdę czegoś co się przeczytało, usłyszało, doświadczyło).

            Źródła tych informacji – szczególnie ze sfery ducha – lubimy personifikować, nazywać je naukami, a tych, którzy je przekazują określać mianem nauczycieli.

            Stają się nimi autorzy nauk spisanych, choć też niektórzy z nas mają to szczęście i możliwość kontaktu bezpośredniego z nauczycielem, przewodnikiem. Tu i teraz.

            Nie widzę zatem nic złego w tym, że ludzie przyglądają się osobowościom swych nauczycieli.

            Zauważam nieporozumienie a wręcz zagrożenie w zupełnie innym miejscu.
            A mianowicie stworzony sztucznie(NP. na potrzeby religii, wyznań) klimat tajemniczości, mistycyzmu, bliżej nieokreślonej boskości wokół osoby nauczyciela każe ludziom koncentrować się na tej boskości, blokując w ten sposób czerpanie wiedzy dla własnego rozwoju duchowego.

            Krótko mówiąc jedyne co masz robić to wielbić obiekt, a w zasadzie gromadzić swoją energię w przedmiocie materialnym: w płótnie, kawałku drewna, metalu czy gipsu.
            Twoja energia zostaje uwięziona, zatrzymana.

            Już pająk w rogu celi więziennej rozpięty
            więcej wie o wolności aniżeli ty serce
            kołaczące się po ścianach dzwonu,
            dźwiękiem jedynie oznajmiającym swe istnienie.

            Ludzie to pojmujący, miast przyjrzeć się wiedzy jaką serwują nauczyciele i rozwijać siebie, odrzucają wszystko z nimi związane.
            Pnie drzew, jakkolwiek różniące się wyglądem zewnętrznym, pokryte murszem, zawierają w sobie jasny rdzeń.

            Aby go ujrzeć wystarczy zdjąć mursz, warstwę zewnętrzną.

            Serdecznie pozdrawiam

            Polubione przez 1 osoba

            1. Trzy razy czytałem Twoją wypowiedź Krysiu
              Za pierwszym razem myslałem że nie rozumiesz o co mi loto
              Za drugim razem – ze widzimy to samo ale inaczej
              Za trzecim znowu widzę niezrozumienie.
              Jednak jak wielokrotnie mówiłem – jestem tu by rozmawiać – wiec rozmawiajmy
              Widzę to w ten sposób i ostro oskarżam religie. Piszę to z pozycji osoby przebudzonej która widzi zagrożenia i machlojki jakie religie podaja wszystkim. Chodzi o prostą sprawę – która zrozumiałem i znowu powtarzam. Nasz Bóg jest w nas i poznając siebie poznajemy jego. Nasza droga duchowa jest droga do Boga. Rozwijając się – poznajemy go najlepiej jak można. Religie kłamią mówiąc – ze ona znają drogę do Boga. [Jak mogą znać skoro on jest w nas?] Proponują gotowce i tematy zastepcze, bo dobrze wiedzą że odciagajac nas od drogi duchowej gwarantuja swoje przeżycie. Rozważanie o Jezusie i innych prorokach nic nie daje jeśli nie znamy siebie i nie mamy punktu odniesienia. Opowiadanie ze to co zrobił prorok jest dobre a co szatan złe nic nie mówi. Mówi o niczym bo nie masz z czym tego porównać.
              Wszystko sprowadza się do jednego – rozwijajmy się i idźmy swoją drogą
              Pozdrawiam Cię MĄDRA BABO

              Polubienie

  14. … czyżby już poszła iskra wojny na całego, i szwaby w Germanistanie robią białą vendettę? … ciekawe co na to parlament jewropejski IV rzeszy UE 😀

    Polubienie

  15. … zajebisty utwór hard rockowy, z bluesową harmonijką …\m/…
    … wczoraj miałem z tym linkiem lucyferyczną iluminację numerologiczną, gdy wszedłem w link to mi się od razu rzuciła w oczy liczba wyświetleń – 44 666 😀 , która mi dała do zrozumienia, że Lucyfer mi puszcza oczko 😉 … nawet zrobiłem screen

    https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-0/s261x260/16998804_1448554568522426_134950451361506628_n.jpg?oh=ff3f15ca43e92af8e384e1d2a59db701&oe=5973B07B

    Polubienie

  16. Tak Radek. Wybaczą Ci wszystko Radek pod warunkiem, że nie będziesz odstawał od społeczeństwa. Roześmianej twarzy nikt Ci nie daruje. Zwiedziłem swego czasu wiele miast Wschodniej i Zachodniej Europy. Nigdzie, dosłownie nigdzie nie widziałem tak smutnych i skwaszonych twarzy jak właśnie? No gdzie? W Polsce, oczywiście.

    A co do wolności od Matrixa, to uważajmy, abyśmy przypadkiem nie wpadli z deszczu pod rynnę.

    Od Matrixa uwolnimy się tylko wtedy, gdy sami tego zapragniemy.

    Polubienie

    1. Tylko pytanie: czy te wesołe twarze są szczere czy też jest to wyuczony automatyzm? W USA nieważne jak się czujesz i jak ci się powodzi. jak ktoś pyta zawsze odpowiadasz, że wszystko jest dobrze. U nas może jest ponuro, ale przynajmniej nie ma hipokryzji.

      Polubienie

      1. Do pewnego momentu ta hipokryzja jest dobra, bo oszukuje mózg, a mózg wcale nie jest na naszych korzystnych usługach.

        Polacy w tzw. cierpieniu współpracują razem z mózgiem i wycie w jakimś problemie roznoszą gdzie tylko się da: bliscy, znajomi, podobni w pociągu, autobusie. ,,Pogoda do dupy, praca do dupy i czym tu jeszcze zagadnąć, co jest do dupy?” Jestesmy w tym mistrzami.

        Problem, sztuczny uśmiech – mózg głupieje – na sto procent nie pociągnie myśli rozkminiających i cierpiących. Zmniejsza to ważność zadania( z greckiego – problem)
        W Polsce uśmiechnąć się podczas straty to obraza boska i grzech śmiertelny.
        Jak to! Trzeba o tym koniecznie ponapierdalać z przyjaciółmi przez kilka dni … aż się samo nie wybrzmi.
        Nikt mi nie powie – My, Polacy to największe smutasy świata, chcemy mieć dobrobyt, a idziemy przez życie ze skrzywioną w ciągłym kaprysie gębą.

        Dziwne, że spełniamy się tylko w bitwach – o tak! chmurna twarz i waleczna to nasze godło!
        Nigdy nie doceniamy to, co mamy. Nie umiemy się cieszyć, mówić o tym, przeżywać. Dziwne, że smutni ludzie, smutny kraj?
        Tak, smutny jest mój kraj.

        Wszystkie, ale to wszystkie media – łącznie z niezależnymi.
        NIGDY PRZEZ TE WSZYSTKIE LATA NIE SŁYSZAŁAM, ŻE COŚ JEST WSPANIALE, DOBRZE, PIĘKNIE. SAME DNA, OPOZYCJE I WALKI.

        Szydzimy, że jakiś pacan obiecał nam zieloną wyspę.
        Dlaczego sami nie obiecujemy sobie i nie spełniamy???

        Polubione przez 1 osoba

        1. „Nikt mi nie powie – My, Polacy to największe smutasy świata, chcemy mieć dobrobyt, a idziemy przez życie ze skrzywioną w ciągłym kaprysie gębą.”No tak to wygląda 🙂
          Ale odgraniczyłabym smutasowanie i narzekanie od smutku.Mnie np.smutek ogarnia gdy widzę niegodziwości tego świata.Smuci mnie myśl o głodnych dzieciach czy niedołężnych staruszkach bez opieki.Czasem smucą mnie myśli o przemijaniu czy wojnie.Ale narzekalska nie jestem 🙂 I ostatnio w moim kręgu coraz jaśniej,coraz mniej narzekania 🙂

          Polubienie

          1. Nie dziwmy się, że tak jest; tak zaprogramowała Polaków komuna i pewne jest to, że sprawa może się zmienić jeśli Polacy nie dadzą sobie wcisnąć nowej opresji. W chwili obecnej; to władza Watykanu, na przykład, a (!) jeszcze inną sprawą jest to, że choćby nie wiem jak ludziom dobrze się żyło to i tak wymyślą sobie jakiś powód do zamartwiania.

            Polubienie

            1. Cytat: „choćby nie wiem jak ludziom dobrze się żyło to i tak wymyślą sobie jakiś powód do zamartwiania.”

              -Prawda 😉 Taka ludzka natura – pragnie, oczekuje, wręcz żąda cierpienia, więc je dostaje 😉 Kluczowe jest wyrwanie się z ich bagna które sami sobie tworzą. Narzekają na jakieś elity i inne cuda niewidy, a prawda jest taka, że mogliby być wolni choćby w miesiąc.. Cóż… Miałem wobec nich litość przez 30 lat swojego życia… Teraz po prostu piszę sobie na luzie 😉 Trochę system można poluzować, i tyle. Inna sprawa to skok kwantowy – skok świadomości.

              Polubienie

            2. ,, Nie dziwmy się, że tak jest; tak zaprogramowała Polaków komuna…”

              A co ty za bzdury wygadujesz? Jaka komuna? Ty znasz klimaty komuny?
              Ludzie może mniej posiadali dóbr materialnych, mniej byli nimi uwięzieni. Spotykali się, przy byle okazji, śpiewali, tańczyli, rozmawiali ze sobą. Mówię o moich rodzicach, ich bliskich i sąsiadach.
              Wystarczyła jakaś gitara, harmoszka i do późnych godzin nocnych leciały pieśni ludowe, narodowe, patriotyczne, poważne i zabawne.
              Ileż ja piosenek znałam! Z chóru szkolnego, harcerskich obozów, ze studiów. Nie było komórek, komputerów – ludzie się spotykali, rozmawiali, bawili.
              Oczywiście, że praca a potem odpoczynek i zabawa z rodziną czy sąsiadami.
              To dopiero jak ,,obalono” komunę, gospodarka rozpieprzała się, likwidowano zakłady pracy, ludzie zaczęli wyjeżdżać za chlebem – stali się zapędzeni i smutni.
              Równolegle zlikwidowano śpiew w szkołach, a w ręce małolatów wsadzono elektronikę, która odebrała im spotkania, rozmowy – inwencję własną zabawy, zastępując ją wielogodzinnymi grami w pojedynkę, samotnie w pokoju.

              Parę dni temu.

              ,,Co kochani porabiacie?” – po wejściu do pokoju zapytałam czwórkę młodzieży(18 – 20 lat). Panowała grobowa cisza, wszyscy wlepiali wzrok w swoje komórki i coś w nich dziubali.
              ,,Nudy, nie ma co robić …” odezwał się ktoś.
              ,,Pozwolicie?” – nie czekając na odpowiedź zarekwirowałam wszystkie komórki.
              Po pół godzinie(!) z pokoju zaczęły dochodzić śmiechy i głośne rozmowy.

              Oczywiście nie wszystko można generalizować, ale nie gadaj mi, Fakafones, że to komuna zrobiła z nas smutasów.
              Ludzi generalnie nastawia się na odbiór, bez inwencji twórczej, własnej, okalecza się w ten sposób ich.
              Kiedy ostatnio śpiewałeś z przyjaciółmi? Kiedy się z nimi wydurniałeś? Myślisz, że już ci nie wypada się cieszyć i śmiać?
              Oczywiście moje pytania potraktuj z przymrużeniem oka 🙂

              Ludzie, którzy się nie cieszą drobnostkami, nie śmieją się, to ludzie, którym jedna rzecz z pewnością wypada – z tyłka coraz więcej trumny.
              Tak, tak, niech się smutni obejrzą za siebie 🙂

              Polubienie

              1. @Krysia.. Jedno powiem. Powtarzasz to samo, co wszyscy starsi ludzie od eonów czasu. „O tempora, o mores” NIE JEST prawdą. Bo ludzkość (ściślej – gdzieś 33%) wspaniale się rozwija pomimo trudności. Reszta? Tak jak każda reszta każdej epoki – degeneruje się w miarę biegu lat.

                Polubione przez 1 osoba

                1. Magu Chaousuuu… Bua-hu-hu-ha! OK. Już się nie śmieję. Ha-haaa! Magu-gu. Mógłbym Cię zasypać takimi przekleństwami, że Twój sfilcowany beret spadłby Ci z głowy. Ale nie o to tu idzie. Ten kto pierwszy zaczyna wymachiwać pięściami i wyrzuca z siebie łajno jak Ty to zrobiłeś, Magu-gu… haaa-ha! przyznaje się do intelektualnej porażki…

                  Polubienie

              2. Oczywiście (!) że to wina komuny. Pomijając pewne aspekty genetyczne Słowian stwierdzam z całą stanowczością, że kiedy inni za Żelazną Kurtyną uczyli się jak przetrwać na własną rękę (kapitalizm tak ma) to Polaków uczyniono „kalekami” gdzie dziś nikt nie wie jak żyć kiedy NAGLE coś z siebie trzeba dać by żyć. Manna w postaci suchego pieczywa (bo kartki na masło się skończyły) nie leci już z nieba, ale trzeba zapracować na to co kiedyś miał każdy: czyli „nic”.

                Stąd właśnie wynika ta różnica, że kiedy jeździsz po Europie Zachodniej to ludzie są częściej uśmiechnięci niż w Polsce, gdzie ludzie są przytłoczeni problemami, zmęczeni, zestresowani, zazdrośni o to, że innym powodzi się lepiej, wiecznie nieszczęśliwi. Dodam jeszcze element katolicki i WSZYSTKO staje się jasne, jak na dłoni…

                Polubienie

                1. A to jest 😀 bardzo dobre pytanie! Moim zdaniem odpowiedź jest nieco smutna; czy to z naiwności, czy z lenistwa czy jeszcze z innych powodów Polacy „zapomnieli” kiedyś o tym, że rządzi nasilniejszy/najsprytniejszy i utraciliśmy swoją suwerenności, której brak targa naszym narodem do dziś. To jasne, że zmuszono nas do komunizmu, ale też zdradzono, a „dlaczego?” to już temat na zupełnie inną rozmowę…

                  Polubienie

                2. Powyższy mój wpis znów się moderuje.
                  Odnoszę wrażenie, że to jest poza ,,adminowaniem” naszego Jarka.

                  Polubienie

                3. Krysiu masz u mnie 1000 serduszek, napisałaś całą prawdę w pięknym i zwięzłym stylu, a ja tylko dopowiem, że ci co nie żyli w czasach tej tak przez nich znienawidzonej komuny, niech lepiej nic nie mówią, bo znają jej historię z opowiadań i innych zafałszowanych przekazów, wszystko można osłodzić i obrzydzić, na dodatek nie znając realiów.
                  Takiego koszmarnego marazmu jak nam się serwuje obecnie, na pewno za czasów komuny nie było.

                  „A ja wtedy żyłam, miód, wino piłam, pod stołem leżałam, ale wszystko widziałam i słyszałam.” 😀 😀 😀

                  Polubienie

                4. Tak… ale co z tego (?) chciałoby się powiedzieć. W Skandynawii mieli jeszcze lepszą „komunę” niż w
                  PRL i ludzie żyli jak pączki w maśle, ale czy to im dało na koniec wielkie szczęście? Działało to jakiś czas, a czasy powojenne to były dziwne czasy, aż w końcu doszliśmy do XXI w. i Szwedzi, Norwedzy, Duńczycy bez boga, bez problemów zabrali się za zbawianie świata co w rezultacie burzy ich dobrobyt.

                  Wielowątkowe analizowanie przeszłości nie zda nam się tutaj na wiele bo jest jak jest i nikt dziś nie wie jak to wszystko się skończy. Gdyby PRL nie przestało istnieć to Polska miałaby dziś coś na wzór Chin gdzie garstka ludzi żyłaby w dobrobycie, a reszta umierała w kopalniach i w fabrykach. Nie można zakładać, że bieda prowadzi do szczęścia… Bieda na własne życzenie może tak, ale bieda dla wszystkich bez pytania ludzi o zdanie to koszmar.

                  Polubienie

          2. Aniu kochana,czyli oprócz smutku zapala się jeszcze w Tobie ogień walki ze złem i to jest ok,bo nie można tylko się smucić.Od smutku to tylko ręce opadają a tu trzeba działać.To fakt,że większość mężczyzn ma w sobie tą skłonność do „wojaczki”.Niestety Aniu są to uwarunkowania biologiczne,ten testosteron zdaje się tak działa.
            „Gdyby tak wszystkie środki , które przeznaczane są na świecie , na zbrojenia, przeznaczyć na rozwój i produkcję zdrowej żywności , nie byłoby głodujących, wojen a my wszyscy żylibyśmy w miarę spokojnie i szczęśliwie, wiem że wszyscy na tym blogu też tego chcą.”.To prawda Aniu ale nie mamy czarodziejskiej różdżki i jest jak jest .Pozdrawiam ciepło 🙂

            Polubienie

        2. Tak Magu , masz całkowitą rację, ♥♥♥ Ty podajesz prawdziwe przyczyny naszego „smutastwa”, które są jego skutkiem i przez to naszą własną niska oceną.
          Tak się powinni czuć np. niemiaszki, które nie dość, źe są złem dla świata od zarania dziejów, to nadal pokazują swoją butę.
          Ja w mojej obecnej świadomości, gdybym była niemką, to spaliłabym się ze wstydu za przeszłość tego kraju.

          Polubienie

        3. HISTORIA to nie jest KTOŚ kto płata psikusy. Historię tworzą ludzie… Jako kolektyw zwiedziony obiecankami Watykanu daliśmy się wyprowadzić na manowce. Stało się to na przestrzeni wieków tak wiele razy, że… coś tu nie gra z Twoją teorią. 😉

          Polubienie

  17. . A potem ma pracować na rzecz systemu, oddać mu całego siebie. Robić karierę, brać kredyty, konsumować i kupować (nakręcać rządowi PKB), płodzić dzieci (bo system potrzebuje nowe owieczki), być takim jak wszyscy, nie odstawać….to jak czysta postac prostytucji:)oddac calego siebie za kase:))i to nie tylko kobieta ale i mezczyzna, a mowi sie zle o tych co robia to swiadomie:))))pzdr.

    Polubienie

  18. fajne. kilka razy szlyszalem takie zdanie:
    – zebys mogl zyc jak żyjesz inni musza zyc tak a nie inaczej
    w roznych wersjach ale sens ten sam. każdy człowiek w jakiś sposób wyjada rodzynki z ciasta. jeden ogradza plotem alpejska dzialke nad jeziorem z widokiem na osniezone szczyty. inny podrozuje mieszkając w wynajętym pokoiku ale ma wspomnienia których nikt mu nie odbierze i … o nie się nie pokloci po jego śmierci u notariusza .-) kolejny kolekcjonuje doznania cielesne (cytat za kumplem: ale to jest zajebiste! jedna ma takie cycki a druga takie – tu gest dlonia na wysokości klatki piersiowej) i tak dalej. w zasadzie konkluzja jest jedna. jesteś szczęśliwy, zyj w ukryciu. wybacza Ci wszystko ale roześmianej geby NIE!
    Radzio – hedonista

    Polubienie

  19. Witam.
    Długi i wyczerpujący artykół.
    Bez Twoich wstawek nie miałby charakteru indywidualnego lecz byłby złapałem, cudzych myśli i doktryn.
    Wydaje mi się-mogę się mylić ale powstał dla tego iż dotknełem ostatnio na Twoim blogu/stronie kilka ciekawych Tabu, których ludzie boją się dotykać, a przede wszystkim temat hierarchii i Ego, i drugożędny – przynajmniej dla mnie temat Dydymskiego. Nie dotarłem jeszcze do wszystkich jego tekstów ale kilka ciekawych rzeczy już się odmalowuje w mojej świadomości, ale to temat nieistotny. Nie wchodzę na tereny gdzie walczą ego, gdyż wiem dużo w temacie ludzkiego jesteśtwa. Gra toczy się tam gdzie mało kto jest w stanie dostrzec, nie w świecie fizycznym lecz umysłowym. I to nie jest Złem, bo z jednej strony każdy widzi nasze słabości ale z drugiej strony widzi też triumf naszej umysłowej logiczności. Każdy nielogiczny system w świecie logicznym skazany jest na zniszczenie ale to nie znaczy, że nie istnieje – głębiej się nad tym zastanawiając staje się energią do wzięcia i skonsumowania przez system logiczny – ergo świat nielogiczny, pozbawiony celu, zawsze będzie pokarmem dla istot które znają cel. Rzeczą drugorzędną jest to po której stronie się umieścimy bo świat jest ślepy i grzeszy nieważne czy ktoś patrzy czy nie patrzy. Co do tej ostatecznej tezy to nie jestem pewny i wydaje mi się że jednak grzech to grzech i usprawiedliwienie się nic niee zmienia – ale mogę się mylić

    Polubione przez 1 osoba

    1. ,, Życie, społeczeństwo, system – to trochę gra, trochę eksperyment, a trochę żart. Myślę że trollem mającym największą bekę z tego wszystkiego jest sam Bóg – Wielki Architekt Wszechświata.”

      Zapewne jest w tym sporo prawdy.
      Ocean Energii, w jakich zanurzony jest dostępny w swym poznawaniu Wszechświat zawiera w sobie nieskończoną ilość częstotliwości, płaszczyzn, przestrzeni. Zatrzymany w kadrze mógłby przypominać odkryte oczom ludzkim warstwy skalne górotworu, powstałego w wyniku wypiętrzania się jednych, ściskania drugich i zapadania się jeszcze innych pokładów na przestrzeni tysięcy lat.

      To tylko kadr. W rzeczywistości warstwy te mogą się przenikać, falować.

      Człowiek jako odbiornik, nośnik i emiter informacji (energii, bardzo mądrze opowiada o tym Krzysztof Jackowski – link wklejony przez Maga) może umieszczać siebie i przenosić w różne warstwy, pokłady.
      Może, mówiąc ,,ziemskim językiem”, wznosić się i opadać.

      Ciągłe nienasycenie informacją (osiągniętym celem)zamienia z biegiem czasu zdobyte szczyty w płaskowyże, wreszcie w doliny, by ludzki umysł mógł dostrzec przed sobą następne wyzwania.

      I by najmniej nie chodzi tu o wspinaczkę w pojęciu tego słowa.
      Można być zajebistym alpinistą, albo też świetnym grotołazem.

      Można być niewykształconym i pięknym w swej prostocie człowiekiem, ale też można być docentem chamem.

      Można się ,,wspinać” zarówno w górę jak i w dół. Można wspinać się do góry, zwalając napotkanych ludzi w przepaść, ale też można iść głębokim jarem będąc w objęciach Natury i żyjących obok ludzi.
      Słowa ,,góra”, ,,dół” są tu bardzo nieudolnymi określeniami, ale muszę się nimi posłużyć dla opisu moich wyobrażeń, modelu, który pomaga mi pojąć.

      Cały pic polega na tym, że istnieje taka warstwa, przestrzeń, która jest przestrzenią graniczną.
      Nie dla PRAW Wszechświata, ale dla RODZAJU ENERGII.
      Prawa Natury (np. prawo przyciągania) działają w obydwu rozgraniczonych przestrzeniach tak samo.
      Można stać się prawie doskonałym mordercą, jak i świecącym aureolą prawości człowiekiem.

      Rzecz rozbija się o RODZAJ ENERGII.
      Z jednej strony granicy są obszary, nazwijmy je, ENERGII BOSKIEJ, a z drugiej BRAK ENERGII BOSKIEJ, niższych wibracji, nie mających nic wspólnego z Energią Boską. Światło i jego brak.

      To, że brak światła oznacza ciemność, absolutnie nie oznacza, że w tej ciemności nie istnieje życie! Oczywiście, że kwitnie pełną parą, tyle że ENERGIE BOSKIE TAM NIE DZIAŁAJĄ, BO NIE MOGĄ Z RACJI SWOICH NP. WYŻSZYCH WIBRACJI.

      Ludzie faszerują się niskimi energiami strachu, tłuką się, wywołują wojny między sobą i pytają ,,A gdzie jest Bóg(Wielki Architekt Wszechświata)?”

      A no jest ze swoimi boskimi energiami, ale nie tam, gdzie człowiek chciałby żeby był.

      TO NIE ENERGIE BOSKIE MAJĄ ,,ZEJŚĆ” TAM, GDZIE ZNALAZŁ SIĘ CZŁOWIEK. TO CZŁOWIEK POWINIEN ZNALEŹĆ SIĘ W MIEJSCU, GDZIE ONE ISTNIEJĄ.
      CZŁOWIEK MA WOLNĄ WOLĘ I ENERGIE BOSKIE NIE SĄ W STANIE JEJ ZGWAŁCIĆ, BO NIE ZAWIERAJĄ W SOBIE WIBRACJI GWAŁTU, PO KTÓRYM CZŁOWIEK WYCIĄGNIĘTY Z BAGNA USŁYSZY: ,, NO, IDŹ TERAZ I NIE MARTW SIĘ, ZA PEWIEN CZAS ZNÓW WEZMĘ CIĘ ZA ŁEB I WYCIĄGNĘ”

      Sytuacja ma się z goła inaczej jeżeli jesteś, albo przynajmniej bywasz mentalnie, choćby milimetr, nad przysłowiową warstwą graniczną, tam gdzie te energie działają, masz się o co zahaczyć.

      WAW(Wielki Architekt Wszechświata) ,,zadziała” wobec najgorszego przestępcy, który dostaje olśnienia i w ułamku sekundy pokonuje ciemność swojego dotychczasowego świata i znajdzie się w przestrzeni działania ENERGII BOSKICH.
      Te ostatnie ,,nie schodzą niżej”, ponieważ przestałyby nimi być!

      Życie to gra, eksperyment, żart – być może.

      Czasami wyrzucenie w tej grze szóstki cofa do początku gry.

      A jeśli z czegoś Bóg ma bekę, to z pewnością z tego, że ludzie myślą, że wciągną go w swoje gierki, że one w ogóle Go obchodzą.

      To rzeczywiście przedni żart i ja na miejscu Boga też miałabym niezły ubaw.

      Serdecznie pozdrawiam.

      Polubienie

    2. Chcę się wypowiedzieć na temat CO MYŚLĘ O KOŚCIELE. Felieton napisany już kilka lat temu ale aktualny.
      Kiedy już wracałam ze spaceru znad dunajskiego bulwaru, zatrzymałam się na chwilę, by zrobić zdjęcia malowniczej panoramy. Weszłam w okalający Dunaj pas drzew, krzewów i wysokiej trawy. Wychodząc z tych gąszczy rzuciłam jeszcze raz okiem na osobliwości tutejszej flory i natknęłam się na dziwnego owada. Był zadziwiająco duży, posiadał ząbki przypominające mi brzeszczot piły, a do tego każda z nóg kończyła się hakiem. To modliszka, która zawsze przypominała mi o potworach. Narządy chwytne modliszki, trzymane przed ciałem niczym ręce, nadawały mu wygląd modlącego się. Modlący się owad. W moim mózgu nastąpiła jakaś zapadka, co spowodowało natychmiast skojarzenie modliszki z Kościołem. Zastanawiam się dlaczego takie, a nie inne. Widocznie Google w moim mózgu otworzyły tę stronę: Modliszka- Kościół. „ Nogi” czy macki były w rzeczywistości stawami biodrowymi wysuniętymi poza ciało owada. Uda, żeby (w dalszym ciągu odwoływać się do obrazu rozmodlonej osoby)w rzeczywistości były stawem biodrowym i w ten sposób między udem, powstawał kąt około czterdzieści pięć stopni. Z końca uda wychodziły zaopatrzone w szczątkowe stopy-przypominające piszczele, tak iż z tej kompozycji połączonych ze sobą pod kątem części trzech par przednich kończyn wyłaniał się nieodparcie obraz kogoś pogrążonego w modlitwie. Z czubka głowy „zwierzęcia” wyrastały w górę dwa cienkie, wyciągające się nerwowo czułki. Tym sposobem przypominało ono kogoś, kto stoi przed Bogiem i, kiedy „zwierzę” poruszało przednimi kończynami, w żarliwej modlitwie rozpaczliwie załamywało ręce. Sorry,-ta bluźniercza interpretacja nasunęła mi dalsze rozważania. Przecież to ułożenie ciała nie służy tu rozmowie z Bogiem, lecz ma na celu podstępny mord. Już w domu przeczytałam, że ofiarą modliszki padają nawet nieuważne ptaki i jaszczurki. Z przerażeniem zrozumiałam, jaka to musi być straszna śmierć w straszliwych ramionach. Każdy wie, że modliszka jest mężobójczynią. Pozwala samcowi, którego trzyma w ramionach, na dole kopulować, a jednocześnie powoli go pożera, poczynając od głowy. Wróćmy do skojarzenia modliszki z Kościołem. Dla mnie wiara i wiedza, to dwie różne rzeczy. Boga i nieśmiertelność postrzegam inaczej, raczej tłumaczę za pomocą filozofii i dzisiejszej fizyki kwantowej, pomijając pierwiastek wiary. To moje, aż nadto śmiałe porównanie modliszki do Kościoła Rzymskiego wynika z dojrzałej refleksji. Może to mój intelektualny, popis? Może ktoś przekuje dowcipnym słowem ten punkt widzenia? Teraz do sedna sprawy, czyli właściwego porównania modliszki do Rzymskiego Kościoła. Posłużę się intelektualną szczerością. Jeżeli zrozumiemy słowo Kościół, jako utworzoną z jego kapłanów summa personae, co pewnie rozmija się z prawdą, to rozumiany w ten sposób, jako osobę Kościół mogę porównać (mam prawo) z tym drapieżnym owadem. Dlaczego? Bo, potrzebną do zachowania życia Kościoła jest postawa modlitwy, której gestykulacja, przypomina do złudzenia zachowanie modliszki. Każdy kapłan przy każdym ołtarzu tego dowodzi. To pierwsza obserwacja. Drugi wniosek wynika z pierwszego. Podobnie, jak u modliszki złożone ( jak u człowieka na piersi) ręce przypominają mi ręce kapłanów, które są gestem formalnym, wykształconym w trakcie wielopokoleniowego wdrażania skutecznej formy zachowania. Kościół od zawsze zainteresowany duszami, a modliszka krwią. W ciałach obydwu zadziwiająca jest dla mnie materialna przemiana: krew zamienia się w jaja, a dusze w pieniądze. Pociągnę dalej moje rozważania: Jak modliszka stanowi niewiele więcej niż sumę jaj w jej ciele, gdyż żyje na tym świecie tylko po to, żeby reprodukować własny morderczy gatunek, tak i Kościół stanowi niewiele więcej niż sumę, przepraszam za określenie, klechów w jego tłustym ciele. Kościół wydaje mi się zdatny tylko do uwiecznienia, nie, nie dusz, ale symonii i nieobyczajności, żądzy, władzy i chciwości na pieniądze.(Myślę w tej chwili o mega aferach w Watykanie i mega korupcjach z Inkwizytorami przeszłych stuleciach Sorry, że wspominam. W ubiegłym wieku na czele „Inkwizytorów” stał Kardynał Ratzinger, a obecnie wszechobecnie nam panujący papież Franciszek. I tu otwiera mi się następna zapadka w pamięci mego umysłu, choć bardzo nieczytelna, ale przypominam sobie wyszukując w Internecie wiadomości na ten temat. Kardynał Ratzinger w 2000 roku (5 wrzesień ) wydał encyklikę „DOMINUS JESUS” –„Inne kościoły nie są żadnymi siostrami. Musi być zawsze wiadomo, iż jedyny, święty i apostolski Kościół Powszechny nie jest SIOSTRĄ ale MATKĄ wszystkich tych kościołów „ Watykan silnie te słowa akcentuje. Papież Benedykt XVI był wtedy głową Inkwizycji w Kościele Rzymskim. Obecnie nie mogę nazwać go Inkwizytorem, bo jest na emeryturze i nie wiem kto w tej chwili stoi na czele KONGREGACJI NAUKI I WIARY ale dla mnie, nie wykształconej teologicznie, to jest to samo. Kościół katolicki uważa się za matkę, która nigdy nie będzie wdową (modliszka). Czyż ta wypowiedź, wówczas kardynała Ratzingera nie przyczyniła się do obecnej politycznej sytuacji, gniewu wyznawców Islamu i w związku z tym próby islamizacji Europy, jako odpowiedź, że nie Kościół Rzymsko Katolicki jest matką wszystkich religii, a właśnie Islam i od tego się zaczęło? Czyż wojna w Syrii i ta mega imigracja 2015 roku, to nie był skutek słów kardynała? Wróćmy do skojarzeń. Objawienie św Jana 17:5 nazywa instytucję Kościoła matką wszetecznic. Objawienie 18:7 (korzystam tu z ang. stron) mówi: I sit as queen: I am not a widow and I will never mourn,” co znaczy „Siedzę jak królowa, wdową nie jestem, a żałoby nie zaznam” – czyż to nie modliszka. Następnie Isajasz 47:8 „I am will never be a widow or sufler loss of children” czyli nie pozostanę wdową i nie doznam bezdzietności” Poza tym nie rozumiem Ratzingera, ponieważ wiadomo, że Kościół Katolicki już od setek lat był nazywany matką Kościoła. Kardynał niczego nowego nie wymyślił, chociaż mam dla niego usprawiedliwienie. Cyt.” Możliwe, że wszystko, co mądre, było już pomyślane siedem razy. Ale kiedy zostało pomyślane znowu, w innym czasie i w innej sytuacji, nie było już tym samym” -Ernst Bloch (chyba przetłumaczyłam dobrze). Teraz trzecie uzasadnienie porównania do modliszki, które wynika z drugiego. Jak modliszka chwyta motyla, jaszczurkę czy nieuważnego ptaka ( w którym to celu rezygnuje na moment z modlitewnego złożenia chwytnych kończyn i wyciągając je odsłania swoje mordercze zęby),tak i Kościół Rzymsko-Katolicki bierze w posiadanie Jezusa Chrystusa. Chrystus jest oblubieńcem i jednocześnie ofiarą Kościoła, jest jego pokarmem, bez którego ciało Kościoła wychudłoby z wycieńczenia i w końcu nie trzymałoby go w kupie, co najwyżej barwne okrycia kapłańskich ornatów. I tak wyciągnięte do Boga ramiona Kościoła ciągną z ogromnej miłości Jego ciało do siebie, i w czasie, gdy Kościół płodzi z Nim wciąż nowych chrześcijan, których dusze pomagają mu tuczyć swoje ciało, zarazem Go powoli zjada, opłatek po opłatku i pije do tego Jego krew. Zastanawiam się, jak długo jeszcze wystarczy ciała Chrystusa przy tak łupieskim postępowaniu Kościoła? To już wszystko. Mój wywód uzasadnia dopuszczalność owego porównania Kościoła Rzymsko-Katolickiego z modliszką, bo za tym owadem przemawia niewinność bezgrzesznego owada. Jestem już zmęczona wyczerpaniem umysłu, więc rozważam w tej chwili banalne szczegóły; paruje kawa w filiżance, szyby zamglone poranną mgłą, a ze ściany spogląda na mnie artystycznie rzeźbiony słoń.-Patrzy na mnie i mówi: głupia, wszystko będzie dobrze. Choć wojna religijna dobrze zaplanowana i upadek Kościoła pewny, to do naturalnej śmierci doczłapiesz. Pytam słonia, który jest symbolem siły Kto wygra tę wojnę? Jaka religia zapanuje na świecie?
      P.S. Ze spotkania z modliszką wynikło dużo dobrego, bo teraz mam wiedzę o tych owadach i mogłam napisać felieton – tematy do opisywania leżą nad Dunajem.
      Łucja F -Passau
      15 07 2016r.
      Ps. Przeczytałam dzisiaj rano komentarz po ostatnim zamachu q Armenii cyt” (….) Jeżeli cywilizowane kraje nie zmobilizują sił i środków finansowych na walkę z radykalnym islamizmem(…) ten wcześniej czy później zwycięży, a świat cofnie się w rozwoju o jakieś półtora wieku” Chcę też powiedzieć, że sny z moją matką urealniają się, ale to już inny temat.

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.