Prosta i życiowa prawda o związkach, której nikt Ci nie powie, bo na niej nie zarobi

relacje-damsko-meskie

Związki.. Ileż o nich można rozmawiać. Miliony książek – od romansów, po psychologiczne, ogrom dyskusji, żartów, dowcipów. To główny temat na terapii, czy to tej odbywającej się przy szklaneczce whisky, czy tej w gabinecie psychologa.

Pierwsza i najważniejsza prawda – nikt lub prawie nikt nam nie przekazuje rzetelnej wiedzy na temat związków. Nikt nie przekazuje też wiedzy o emocjach, relacjach, uczuciach. Nie mieli jej nasi rodzice, dziadkowie i wszystkie pokolenia żyjące od zarania dziejów. W większości spali oni snem kamiennym. Byli całkowicie we władaniu swoich emocji, zależni od nich. Nie potrafili ich kontrolować, to one kontrolowały ich. Nie rozumieli ich, w związku z czym często korzystali z nich destrukcyjnie.

To dostaliśmy w spadku my, dzieci lat 70, 80, 90, 00 – od których świat zaczyna powoli wymagać radzenia sobie z emocjami. Gdyż taki jest zamysł ewolucyjny naszej planety. Ta nowa świadomość swoich emocji wykuwa się w bólach, gdyż każdy rozwój (dziecka, dorosłego, ludzkości jako zbiorowości) odbywa się poprzez łzy i cierpienia.

Społeczeństwo, życie, świat – to gra, iluzja, rodzaj eksperymentu laboratoryjnego. Kto pozna prawdziwe reguły, nieskażone ideologiami, religiami, społecznymi stereotypami, ten wygrywa. Lub chociaż nie przegrywa tak jak zdecydowana większość, która bierze symulację o nazwie „życie” na poważnie. Nie ma powodu by brać to wszystko na poważnie, martwić się że czegoś nie masz, że ktoś ma więcej, panicznie pragnąć i gonić za nie wiadomo już czym. Zatrzymaj się. Wysiądź z pociągu który jedzie w samą przepaść. A wtedy świat sam się zatrzyma i da Ci wspaniały prezent.

Kolejna ciekawa prawda, którą chciałbym Wam przekazać, to fakt, że to nie do końca prawda, że przeciwieństwa się przyciągają. Przyciągają, na pewnym etapie, u ludzi mniej świadomych siebie i świata. Ale związek przeciwieństw najczęściej nie jest udany. A często bywa.. wybuchowy, jak w chemii, pozostawiając po sobie pożar lub powybuchowe zgliszcza.

Szczęśliwe relacje są tam, gdzie spotykają się dwie osoby świadome siebie i świata, o odpowiednio wysokiej mentalności. Cały sekret tkwi w tym, by tworzyć relacje z osobami zbliżonymi mentalnością do nas. I tu, na tym etapie, przyciągają się już podobieństwa. Jak ktoś jest nieszczęśliwy, zagubiony w świecie i emocjach, to szuka.. tych emocji. Silnych emocji – pozytywnych, ale i negatywnych. Być może szuka ich podświadomie, by mieć „materiał laboratoryjny” do przeprowadzenia doświadczeń na sobie, i nauczenia się sztuki zwanej życiem.

Nauczenia poprzez ból i cierpienie, poprzez doświadczanie. A silne emocje mogą dać niestabilni emocjonalnie i często psychicznie ludzi. Archetypy zimnego, ale drania czy wrednej suki (modliszki) są już silnie zakorzenione w społeczeństwie. Z kolei gdy ktoś ma już dużo życiowych lekcji przepracowanych, jest stabilny, emocje nie kierują nim za bardzo, to raczej jest w spokojnych związkach. Pokaż mi w jakim związku jesteś, a powiem Ci, jaka jest Twoja mentalność i świadomość.

Zaskoczę i być może zszokuję Cię czymś. Jeśli interesujesz się psychologią i jej przedłużeniem – ezoteryką, gnozą, to na pewno zahaczałeś te tematy, i to nie raz. Czytałeś więc to, jak powinna wyglądać dobra relacja. Czy jak powinno się dobrze wychowywać dzieci. Ale kłopot w tym, że zdecydowana większość ludzi nie dorosła do relacji związkowej, miłosnej. Jeszcze większa część społeczeństwa nie dorosła do tego, by być rodzicami. Ale w naszym świecie do tego wystarczy sam penis i pochwa. Więc mentalne dzieci w ciałach dorosłych, nic nie wiedzące o świecie i emocjach, szamoczące się z życiem, płodzą dzieci i przekazują im to w spadku.

Swoje lęki, kompleksy, traumy, i szereg innych złych wzorców. To jest właśnie piekło nieświadomości. Jeśli chcesz żyć lepiej, mieć lepsze, spokojniejsze relacje, które nie są roller-coasterem, to powinieneś zawsze dążyć w górę. By rozwinąć się więcej niż społeczeństwo, by być od niego lepszym. I nie ma w tym pogardy ani narcyzmu. Społeczeństwo jako masa zawsze równa w dół. Ten mechanizm musi zaistnieć, by w miarę mało ludzi było z tego społeczeństwa wykluczonych. By rozmnażało się, pracowało, brało kredyty, napędzało systemowi konsumpcję i PKB.

Jeśli chcesz być przeciętniakiem, to czekają Cię przeciętne związki, z naczelną zasadą roller-coastera. Czyli od wyżyn euforii, aż po dno upodlenia i rozpaczy. Od focha czy czegoś znacznie gorszego, po omdlewanie z rozkoszy. Co oczywiste – bodźców negatywnych będzie zdecydowana przewaga. I czekają Cię przeciętne cele w życiu – ślub, dzieci, kredyty, szarość dnia powszedniego. Taki człowiek skończy też przeciętnie. A jak kończą przeciętne rodziny, małżeństwa? Jest to kolejna zakazana prawda, tabu społeczne, ukrywane przed rozgorączkowanymi młodymi głowami. Kończą przeciętnie. Czyli źle. Nienawidząc się z każdym rokiem coraz bardziej. Podświadomie zrzucając winę za brak kolorów życia na dzieci.

Dzięki rozwoju cywilizacji i technologii, nie ma czym się denerwować, emocjonować, nie ma tych emocji, adrenaliny. Dużo mniej realnych rzeczy i wydarzeń nam zagraża. Dawniej śmierć czaiła się na każdym kroku, a adrenalina wylewała się uszami, i to kilogramami. A konstrukcja ludzkiej psychiki pozostała taka sama jak w ciemnych czasach.

Erich Fromm mawiał, że technicznie jesteśmy w erze atomowej, a emocjonalnie – w erze kamienia łupanego. Człowiek domaga się wciąż emocji i adrenaliny. Jakichkolwiek emocji, byle tylko były. Byle tylko coś się działo, byle tylko uciec od tej przerażającej ciszy. Podczas której ukazuje się głębia naszego jestestwa – opłakana głębia. Człowiek chce też za wszelką cenę uciec od przeraźliwej pustki swego jestestwa. Stąd wyszukuje sobie problemy, zagrożenia, choćby były one irracjonalne, z dupy wzięte.

Czyli tworzy je sobie z powietrza, z niczego. Wie to np mężczyzna, który jest z kobietą strzelającą przysłowiowe fochy. Nie chodzi wcale o merytoryczną wartość focha, bo jej najczęściej nie ma zupełnie. Chodzi o pokarm dla przerażonego umysłu i ego. Znałem ludzi, którzy jadąc na wieś, nad jeziorko, musieli mieć cały czas puszczony z radia heavy metal – muzykę brutalną, pełną przemocy. Rozumiecie to? Oni nie wytrzymywali tej ciszy, bezczynności. Tak samo zrobili kiedyś eksperyment, w którym po godzinie bezczynności, bez żadnych bodźców, niektórzy uczestnicy woleli się razić paralizatorem.

Osoba która jest nieświadoma, ma niską mentalność, która szarpie się z życiem i emocjami, nie rozumiejąc ich – wykazuje bardzo specyficzne zachowania w związkach i relacjach. Oto kilka z nich: zazdrość, zaborczość i chęć kontrolowania, obrażanie się o znajomości realne bądź internetowe, brak zaufania, urządzanie fochów (najczęściej o nic lub o absurdalne rzeczy), obrażanie się, grożenie odejściem, krzyki, awantury. Będzie miała obraz idealnej relacji i będzie wkurzać się o wszystko, o każdą bzdurę.

Bo przecież życie ma być dla niej niczym blog na instagramie. Gdzie nawet sracz ma błyszczeć. Będzie Cię próbowała zmieniać na siłę, byś tym ideałem z obrazka, a raczej z ekranu TV się stał. Taka osoba jest mentalnym dzieckiem – przerażonym i zagubionym – niezależnie od tego, w jakim wieku jest jej ciało. Jest także najczęściej duchowym dzieckiem (młoda dusza), ale to inny, grubszy temat. Nie, to nie jest normalność. To jest choroba, to społeczno-mentalne niewolnictwo, to patologia, której hołduje większość społeczeństwa.

Z tak postępującą osobą prawdziwej i szczerej relacji nie będzie. Będzie roller-coaster w którym nawzajem będziecie się ranić. Potem może ślub, kredyty itp, i niszcząca duszę szarość dnia. Tacy ludzie mają swój świat i swoje doświadczenia. Jeśli jesteś ponad – najlepiej nie wchodź w ich świat. Wchodząc w ich świat sam będziesz cierpiał, a im nie pomożesz. Nie zmienisz też ich, bo im takie trudne życiowe lekcje są potrzebne. Walcząc z nimi i gardząc, także narażasz się na cierpienie. Jedyna recepta, to mądrze i spokojnie się zdystansować. I nie jest to unikanie relacji. Tu klasyczna psychologia nie ma racji, bo przed takimi ludźmi trzeba się bronić.

Na koniec felietonu: wielu mężczyzn zastanawia się, jak wyjść z friendzone. Są zakochani w kobiecie, która zaproponowała im tylko przyjaźń. Za to ta kobieta woli niegrzecznego chłopca, drania, który zdradza, pije i bije. Ale jest on taki pociągający. Kobieta zwierza się przyjacielowi z tego, jaki to drań jest draniem, jak nie szanuje, jak źle traktuje. Ale nie słucha rad przyjaciela, i nie odejdzie od drania, stale do niego wraca.

Moja rada: jak wyjść z takiego friendzone? Nie chciej wyjść z takiego friendzone ku związkowi z kobietą o takiej mentalności. Ona właśnie tych złych doświadczeń z dupkiem potrzebuje do rozwoju. Zastanów się też, co jest w Tobie nie tak, skoro takie kobiety przyciągasz. Płeć przeciwna i relacje z nią są lustrem nas samych, wiele o nas mówią. To co napisałem w tych dwóch akapitach, odnosi się także w drugą stronę – relacja zimna suka i ciepły mężczyzna. Mężczyzna w friendzone powinien nabrać swojej wewnętrznej, męskiej mocy, w wariancie pozytywnym, a więc innym niż agresywno-patriarchalny. Powinien też przepracować swoje traumy i kompleksy.

Autor: Jarek Kefir, z wiedzy i inspiracji bliskich osób 🙂

Hej Kochani! 🙂 Każdy komu zależy na przekazywaniu dalej niezależnych i niecenzurowanych informacji, może dołożyć swoją cegiełkę. Dzięki darowiznom jestem niezależny od partii, ideologii, religii, koncernów itp. Moja działalność zależy m.in. od Waszego wsparcia. Link z informacją tutaj: https://jarek-kefir.org/wsparcie/

 

31 myśli w temacie “Prosta i życiowa prawda o związkach, której nikt Ci nie powie, bo na niej nie zarobi

  1. Oświecony artykuł 😉 Uważam że można tworzyć związki – na zasadzie relacji – lecz nie ;związku – dostłownie’ bo wiązanie się z czymkolwiek nigdy nie prowadzi do czegoś dobrego, możemy przebywać z drugą osobą i czuć się dobrze, lecz bez chorych przywiązań czy oczekiwań 😉

    Polubienie

  2. Czy naprawdę związki muszą być monogamiczne i monotematyczne ? Pozwólcie , wszyscy , źyć człowiekowi szczęßliwie bez słów o miłości , pochwie , członku i związkach jakoś związanych … Tak myślę że najbliżej ideału są księża katoliccy, kochajmy się , a jak zgrzeszymy to do spowiedzi , lub nie , jeśli ktoś nie wierzy. Związki mają tylko zasadnicze i olbrzymie znaczenie gdy rodzà się dzieci. Ale to prawne , istotne zagadnienia również w odniesieniu do wychowywania dzieci. Tu sprawdza się model z przełomu 19 i 20 wieku. Już wypracowany. Po co dyskutować ?

    Polubienie

  3. Od kiedy to heavy metal jest muzyką pełną przemocy? Chodzi o brzmienie czy co? Bo zabrzmiało to jak pierdolenie starej baby zszokowanej glośną muzyką z magnetofonu. Gdzie jest ta przemoc w heavy metalu? Proponuję także sprawdzić, co to jest w ogóle heavy metal.

    Polubienie

  4. Szczęśliwa rodzina – żyjąca w ogrodzie samowystarczalnym, w harmonii z przyrodą i osadnikami-ogrodnikami. W Megre , Anastazja . Wszystkie odpowiedzi jak powrócić do harmonii , szczęścia.

    Wedun

    Polubienie

  5. No właśnie… tu wyżej jest idealny przykład walki ,,która gatunek lepsiejszy” XD
    Nie lubię jak Jarek atakuje muzykę metalową, mówiąc że metalowcy uważają się za lepszych,wykazując się hipokryzja obrazając nas słuchających wspólczesnej muzyki klasycznej. No ale również nie lubię jak ktoś atakuje innych, bo metal jest najlepszy i uj a inne gatunki to syf. XD
    Pis!

    Polubienie

  6. Magu, uważaj do kogo pijesz, wszak Jarek jest zdeklarowanym admiratorem tekniawki 😛 … Nie liczyłbym na posłuch Deicide, bo nawet dla mnie, starego metalucha ciężkostrawne te skowyty Bentona 😉

    Polubienie

    1. Ahem, techno to może i nie jest, ale co tam za różnica dla ciebie.

      Nie mam ochoty na wywody typu „czyja muzyka lepsza”.

      Polubienie

  7. Stałem się czymś niemożliwym,
    trwając, gdy wszystko wydawało się, że więcej znaczy,
    Oboje,
    pobici i wykorzystani,
    oglądamy los płynący ścieżką jaką sami wybraliśmy.

    Ty i ja.
    Jesteśmy w tym razem,
    nikt z nich nie może nas teraz zatrzymać,
    jakoś przejdziemy przez wszystko.
    Ty i ja.
    I nawet gdy świat miałby się rozpaść na dwoje,
    do samego ostatka mnie
    i do samego ostatka ciebie.

    Obudzony dźwiękiem, wywołanym gdy oni rozrywają skórę na strzępy,
    dłubią i pchają, próbując wsadzić tam swe paluchy.
    Cóż, Oni musieli zabić to co znaleźliśmy,
    cóż, Oni nienawidzą tego, czego się boją,
    cóż, Oni muszą próbować to odegnać,
    cóż, Oni muszą sprawić by zniknęło.

    Im dalej upadam, wciąż obok ciebie,
    choćbym zgubił się, wstanę i odnajdę cię,
    głębiej w tej ranie – wewnątrz ciebie jestem,
    na zawsze już będę częścią

    Ciebie i mnie.
    Jesteśmy w tym razem,
    nikt z nich nie może nas teraz zatrzymać,
    jakoś przejdziemy przez wszystko.
    Ty i ja.
    I nawet gdy świat miałby się rozpaść na dwoje,
    do samego ostatka mnie
    i do samego ostatka ciebie.

    Wszystko, czym byliśmy odeszło, musimy trzymać się razem,
    Wszystko, czym byliśmy odeszło, musimy trzymać się razem,
    Gdy cała nasza nadzieja zniknęła, musimy być razem,
    Wszystko czym byliśmy zniknęło, lecz możemy trzymać się razem.

    Ty i ja.
    Jesteśmy w tym razem,
    nikt z nich nie może nas teraz zatrzymać,
    jakoś przejdziemy przez wszystko.
    Ty i ja.
    Nawet gdy już będzie po wszystkim,
    królem jestem a tyś mą królową,
    i wszystko inne nic więcej nie znaczy.

    Polubienie

  8. Przestań co krok podkreślać jaki metal i osoby,które słuchają metalu są zagubione bo to irytujące. Lubie twoje artykuły, ale również dobrą muzykę metalową. Nie psuj tego 😛

    Polubienie

    1. Hmm, na moje to co tu napisał to 100% prawda. Wiele gatunków metalu (nie znam się na nich, słyszałem tylko czasami co poniektóre utwory) nacechowanych jest brutalnością, podnosi adrenalinę, która właśnie za to odpowiada, szczególnie growl, który mnie wystraszył, gdy pierwszy raz słyszałem (odpowiedz na strach/stres – adrenalina). Ale nieraz też słyszałem utwory bardzo melodyjne (choć czesto ten spokój był przerywany growlem), dlatego też nie twierdzę, że wszystko co „metalowe” to złe. Z drugiej strony wiele (pod)gatunków muzyki elektronicznej nastawione jest na „otumanienie” swego rodzaju, czy też wyłączenie umysłu. Sam w podstawówce i gimnazjum słuchałem takiej muzyki, potema przerzuciłem się na muzykę trance. Oczywiście są też takie gatunki w muzyce elektronicznej, które wyzwalają adrenalinę, tak swoją drogą.

      Polubienie

      1. Zawsze lubiłam rocka,począwszy od starych kapeli typu Led Zeppelin czy Black Sabbath poprzez Iron Maiden aż do typowo metalowych ale growllingu nigdy nie lubiłam a ostatnio to w ogóle juz prawie nie słucham muzyki.Na pewnym etapie mojego życia to metal mnie ratował i energia,jaką generował dawała mi powera do działania i przeciwstawiania się przeciwnościom.
        „Znałem ludzi, którzy jadąc na wieś, nad jeziorko, musieli mieć cały czas puszczony z radia heavy metal – muzykę brutalną, pełną przemocy.”Moim zdaniem to nie chodzi o to,że musieli mieć akurat heavy metal.Równie dobrze mogli mieć „majteczki w kropeczki” 😉 Sęk w tym,że np.ja jadąc na wypoczynek wolę ciszę,ogólnie drażni mnie muzyka nad wodą czy w lesie.I samochodzie też mnie drażni.Podczas jazdy wolę rozmawiać albo dumać.Czytałam gdzieś,że muzyką w samochodzie można się „osłonić”np.przed jazgotliwą żoną 😉
        A jeśli chodzi o związki to nie mam nastroju,by się dziś na ten temat wypowiadać.Powiem tylko tyle,że związki też ewoluują,a to partner się zmienia,a to my,ciągle coś się dzieje .I ważnym jest to,na ile jesteśmy w stanie zaakceptować zmiany u partnera i vice versa.

        Polubienie

      2. Metal JEST współczesną wersją muzyki klasycznej, odkąd muzyka klasyczna się kompletnie zdegenerowała, stając się tzw. muzyką współczesną (eksperymenty z atonalnością i inne bzdury). Łykajcie:

        Polubienie

    2. W 100 % się z Tobą zgadzam, sama lubię posłuchać metalu, szczególnie na żywo i znam samych pozytywnych tej muzyki słuchaczy,. Wyluzuj Jarosław, bo czytać przestaniemy:}

      Polubienie

  9. qrva .-) po co w ogole wychodzić z frendzona? jeśli lala jest niskobudzetowa (jeden sok bananowo-porzeczkowy) w ciągu spotknia to można prowadzic zajebiste badania socjologiczne za 7 PLN. czemu nie docenic frendzona? bez premenstruacyjnych kwęków i tego całego szajsu. akurat mnie to nie dotyczy bo mam karoserie alfa ale sam dowbrowolnie wchodziłem do frendzona, po kilka miesięcy nic i co? zle tak z lapkami na kołdrze? z drugiej strony mamy pewien problem. Fatima rodzi jak krolica. taaaa….

    Polubienie

  10. a co zrobić w sytuacji kiedy dopiero po 30stce zaczęło się analizować holistycznie wszytsko co się z Tobą dzieje,wewnętrzne dziecko,traumy,psychologia dziecka itd..a ta zmiana nie podoba się obecnemu partnerowi.?nikogo przeciez nie można zmienic,a co wtedy kiedy my sie zmieniamy a zmiana przeszkadza drugiej osobie?

    Polubienie

    1. Helinger pisal, ze jeśli druga osoba zatrzymuje w rozwoju a ta pierszwsza chce się rozwijać i nie może, to ten co chce rozwoju powinien odejść. Jest to może dosyć radykalne i zrobione w ostateczności natomiast sam jestem w podobnej sytuacji i wydaje mi się ze jakby druga strona mnie ograniczała. Pisze wydaje mi się bo tez tak jest, w ideałem chciałbym żeby szła ze mną, zebymiala ta samo ścieżkę bo mi było by łatwiej. Wyznawać ta sama filozofię, czytać podobne ksiazki itp. Mi nie jest łatwo dlatego chce dla niej dobra. Tak naprawdę jestem odpowiedzialny za siebie i swoją zmianę. Mawiają bądź zmiana która chcesz widzieć w świecie. I to możemy robić. Nie nakłonimy kogoś do zmiany, natomiast mamy wolna wole i decydujemy co jemy w ci wierzymy, jak i czy medytujmy. Czasem ta druga połówka moze nie ułatwiać ale można sobie zadać pytanie po co mi ona jest dana ? I czemu mnie tak irytuje? Moze to jest nasza lekcja, ? Tak ze wydaje mi się ze można próbować robić swoje dopóki się da i zmiatając siebie zmienia świat w okol. Jeśli relacja jest bardzo chamujaca pytanie co jeszcze możemy zmienić. Nie wiem czy pomocne ale sam mam podobny temat, wiec dziele się swoimi przemyślaniami.

      Polubienie

      1. „Czasem ta druga połówka może nie ułatwiać ale można sobie zadać pytanie po co mi ona jest dana ? I czemu mnie tak irytuje? Moze to jest nasza lekcja, ? ”

        I to jest właśnie sedno naszego rozwoju, bycie razem tak różniących się dwóch osób.
        Inna sprawa , co każdej z tych dwóch osób, daje taki związek ?
        Dla każdej z nich jest to inne doświadczenie, dla jednej rozwój dla drugiej marazm albo , żal i destrukcja, to od nas tylko zależy co wyniesiemy z ” takiego” związku , ja twierdzę, że każde życiowe doświadczenie nie idzie na marne, ważne jest tylko prawidłowe wyciąganie wniosków z owych życiowych doświadczeń.
        Najprościej byłoby taki związek opuścić, ale jeżeli już doszliśmy do wniosku, że jest on nam dany w takiej formie, to rodzi się pytanie ……..w jakim celu ?
        Najlepiej byłoby usiąść we dwoje i spokojnie wyłuszczyć sobie nawzajem swoje oczekiwania i swoją drogę na przyszłość.

        Wrogość i wzajemne się obwinianie za nieudany związek prowadzi nas donikąd, a tam to ja tylko „ciemność widzę, ciemność”/Seksmisja/
        Wszystko dane jest nam po coś, a co my z tym zrobimy, to zależy już tylko od nas samych i tak koło życia się toczy.
        Jedno w tym wszystkim jest pewne, miłość buduje, a niezgoda rujnuje …..i to tyle byłoby rozważań Bacy, który i tak twierdzi, że jak byś się nie ustawił d..a zawsze będzie z tyłu 😀
        Ech te dylematy????????????

        Polubienie

    2. Julito

      Chcę Ci zwrócić uwage na kilka szczegółów – ale decyzję podejmiesz sama
      Za kogo tak naprawdę odpowiadasz? – tylko za siebie choć zapewne chwilowo myslisz ze za dziecko też
      Przed kim jesteś odpowiedzialna? – znowu przed sobą choć wielu naciska na takie czy inne zachowanie
      Czy chcesz być szczęśliwa? – zapewne tak i dążysz do tego w sobie znany sposób
      Czy znalazłaś się w miejscu w którym jesteś dzięki sobie czy dzięki innym? Tylko dzięki sobie bo pomimo wielu [podpowiedzi] Ty podejmowałas ostateczną decyzję i ponosiłaś jej konsekwencje
      Teraz uwaga o partnerze ,,a ta zmiana nie podoba się obecnemu partnerowi” – pisząc tak oceniam że nie jest on tym [jedynym]. Jesli tak jest to dlaczego tak bardzo ulegasz jego zdaniu? To wyraźna manipulacja z jego strony. Żyjesz swoim życiem a nie takim jakie jest dobre dla kogoś.
      Sama musisz podjąć decyzję co do dalszego życia

      Sam jestem sam, ale nie potrzebuję obok kogoś kto swoim gadaniem bedzie mnie unieszczęśliwiał. Akceptuję tą sytuację co pozwala mi być szczęśliwym. Znam trzy kobiety o podobnych do mnie poglądach z którymi mógłbym się związać. Są jednak zajęte więc z szacunku dla nich nawet nie myślę o podejmowaniu jakichkolwiek działań.
      Ty też możesz taka być, a czytając o dziecku sądzę że jesteś młoda i być może jeszcze trafisz na kogoś wartościowego

      Zyczę Ci tego i serdecznie pozdrawiam

      Polubienie

  11. „Seks musi być medytacją i musicie nauczyć się tej sztuki. Śpiewajcie, tańczcie, świętujcie. Seks nie powinien być pośpiesznym zdarzeniem, nie powinien dokonywać się błyskawicznie. Smakujcie go. Powinien być wielkim rytuałem. Tak powstały rytuały tantry. Przygotowujcie się do niego. Stańcie się bardziej wrażliwi, otwarci, spokojni. Gdy wchodzicie w akt seksualny, wchodzicie do świątyni. Wchodźcie tylko wtedy, gdy jesteście przepełnieni modlitwą, inaczej nie. Nie wchodźcie z żądzą, wchodźcie z modlitwą — wtedy będziecie mogli poznać tajemnicę seksu. Nie wchodźcie, by wykorzystywać drugiego, wchodźcie, by dzielić się z drugim. Nie wchodźcie, by szukać ulgi — to najniższa forma seksu. Najwyższą formą nie jest ulga, ale ekstaza. Ulga jest negatywna.
    Tak, seks uwalnia was od pewnej energii, ale jeśli tylko uwalnia, wtedy straciliście jego pozytywną część. Pozytywna część jest wtedy, gdy ta energia was odżywia, nie tylko przynosi ulgę, ale odżywia, tworzy w was coś wyższego. Gdy seks ma przynosić tylko ulgę, jak kichnięcie, jest to najniższa z jego form.
    Najwyższa forma jest bardzo twórcza: energia nie jest wyrzucana z was, ale krąży na wyższych poziomach. Energia ulatuje, wznosi się ponad grawitację. Zaczyna przenikać wyższe czakry. Nie jest tylko uwolnieniem, ale ogromnym, ekstatycznym uniesieniem. Dopiero wtedy poznacie, że w najgłębszym momencie orgazmu znika ego i czas. Gdy już to poznacie, nie będziecie więcej potrzebować seksu. Seks ujawnił swoje tajemnice, dał wam klucz, złoty klucz.”
    Osho, Seks się liczy, Od seksu do nadświadomości

    Polubienie

    1. osho to programator matrixowy

      za to teksty, które cytujesz z ciemnejmocy to same „10”. jestem pod wielkim wrażeniem, jak krystalicznie są ułożone myśli/słowa. Sanctus… wcielasz to wszystko w życie?

      Polubienie

      1. To właśnie ciemnanoc – a dokładnie Paradoks Szatana otworzyła mnie. Mam do niej wielki sentyment choc teksty pisane są bardzo rozwlekle

        Polubienie

    2. Coś niesamowitego,jak trafione w sedno dokładnie tego co przeżyłam i czułam.Powiem wiecej,nie chce mi się już tak seksu po tym doznaniu,czuje sie zaspokojona i wypełniona.Chylę czoła przed panem Sanctus:)Pozdrawiam

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.