Twoja dusza pragnie miłości i radości a nie cierpienia!

cierpienie-sensJaki jest sens cierpienia, jakie doświadczamy tu na Ziemi? Zła, cierpień, niewygód, przypadków, wypadków, traum – jest miliony milionów w każdym życiu. Ludzkość przez całe eony czasu starała się nadać tej ziemskiej kaźni jakiś wyższy sens. Mamy więc systemy religijne gloryfikujące cierpienie, na czele z chrześcijaństwem, judaizmem i islamem. Mamy też stosunkowo nowy system, podług którego cierpienie i zło też mają sens. Ten system nosi nazwę new age.

Jego głównym założeniem jest to, że całe ziemskie cierpienia mają nas uczyć, szkolić. Ziemia ma być planetą na której szkolą się dusze krnąbrne i słabo rozwinięte. Władcą Ziemi ma być demiurg – w judaizmie znany jako jahwe, w chrześcijaństwie mainstreamowym jako „bóg„, w islamie jako allah, w chrześcijaństwie gnostyckim jako szatan. Ma być nadzorcą tej planety, ma ustalać parametry wszystkich podsystemów tak, by zapewniało to duszom odpowiednie doświadczenia i tempo ewolucji.

To tyle teorii. Ale chwila.. A co do kurwy nędzy, jeśli to nie jest prawda, jeśli to cierpienie nie ma sensu? Ba, jeśli to ziemskie cierpienie nie tylko niczego nie uczy, ale wręcz degeneruje duszę? Nie ma żadnych życiowych lekcji, nie ma żadnego zbierania doświadczeń, nie ma żadnej nauki, nie ma ewolucji poprzez cierpienie. Zastanów się chwilę, w spokoju nad tym co napisałem. Czy czujesz jakiś dziwny lęk? Nie chce Ci się nawet myśleć w ten sposób? To zbyt przerażające? Wiem, wiem..

Zatrzymajmy się w rozważaniach na chwilę – teraz polecam przeczytać trzy cytaty znanych mistrzów filozofii i ducha:

Cytuję: „Co się tyczy jednak życia indywidualnego, to dzieje każdego życia są historią cierpienia; albowiem każdy życiorys jest z reguły pasmem nieszczęśliwych wypadków, większych i mniejszych, które wprawdzie każdy możliwie ukrywa widząc, że kto inny rzadko zareaguje na nie współczuciem lub litością, a niemal zawsze zadowoleniem na widok plag, które akurat jego ominęły; być może jednak pod koniec życia człowiek, jeśli jest rozumny a zarazem uczciwy, nie zapragnie nigdy, by przebyć życie ponownie, lecz raczej wybierze w zamian zupełnie nieistnienie. Istotną treść słynnego na świat cały monologu w Hamlecie można podsumować następująco: nasz stan jest tak nędzny, że należałoby zdecydowanie przedłożyć nad niego zupełny niebyt.

Gdyby samobójstwo rzeczywiście nam to dawało, gdyby więc naprawdę istniała alternatywa „być albo nie być” w pełnym sensie słowa, wtedy należałoby je wybrać bezwarunkowo jako w najwyższym stopniu pożądane spełnienie („a consummation devoutly to be wish’d”). Coś w nas jednak nam podpowiada, że nie tak, że nie koniec na tym, że śmierć nie jest absolutnym zniszczeniem. Zarazem nie obalono dotąd tego, co powiedział już ojciec dziejopisarstwa, mianowicie, że nie ma człowieka, który by choć raz nie życzył sobie, by nie dożył następnego dnia. Zgodnie z tym tak opłakiwana krótkotrwałość byłaby może tym, co najlepsze w życiu.

Gdyby jeszcze ukazać każdemu naocznie straszne cierpienia i męki, na jakie życie jego nieustannie jest narażone, to ogarnęłoby go przerażenie; a gdyby najbardziej zatwardziałego optymistę poprowadzić po szpitalach, lazaretach i chirurgicznych katowniach, po więzieniach, izbach tortur i barakach niewolników, na pola bitew i miejsca kaźni, a potem pokazać mu wszystkie ponure siedziby nędzy, w których kryje się ona przed okiem zimnej ciekawości, a wreszcie pozwolić mu zajrzeć w głąb wieży, gdzie z głodu zmarł Ugolino, to i on w końcu by spostrzegł, jakiego rodzaju jest ten meilleur des mondes possibles. Skądże bowiem wziął Dante materiał do swego piekła, jeśli nie z naszego prawdziwego świata? A przecież wyszło z tego całkiem niezgorsze piekło.”
~Arthur Schopenhauer — Świat jako wola i przedstawienie, 1818


Cytuję: „Człowiek stanowi biologiczny paradoks. Świadomość wyewoluowała u ludzi przesadnie i przez to nie jesteśmy w stanie funkcjonować normalnie tak jak inne zwierzęta: otrzymaliśmy więcej niż jesteśmy w stanie unieść. Pragniemy żyć, a przez to jak ewoluowaliśmy, jako jedyny gatunek wiemy, że naszym przeznaczeniem jest umrzeć; jesteśmy w stanie analizować przeszłość i przyszłość, sytuację naszą i innych; oczekujemy sprawiedliwości i sensu w świecie, w którym sprawiedliwości i sensu nie ma.

Czyni to życia przytomnie myślących ludzi tragediami. Mamy pragnienia oraz potrzeby duchowe, których rzeczywistość nie jest w stanie zaspokoić i nasz gatunek istnieje jeszcze tylko dlatego, że aby uciekać od wiedzy o tym jaka ta rzeczywistość jest, większość ludzi uczy się wbrew własnej naturze ograniczać w sztuczny sposób zawartość swoich świadomości. Cała ludzka egzystencja jest obecnie oplątana siecią mechanizmów obronnych temu służących, społecznych i indywidualnych, które zaobserwować możemy w naszych codziennych oklepanych schematach zachowań.”
~Peter Wessel Zapff


Cytuję: „Otóż pragnieniem duszy jest doznanie najbardziej wzniosłego uczucia miłości, jakie można sobie wyobrazić. Oto jej cel. Duszy chodzi o doznanie, nie o wiedzę. Wiedzę już posiada, ale wiedza ma charakter koncepcyjny. Doznanie ma charakter doświadczalny. Dusza chce siebie poczuć i w ten sposób poznać siebie we własnym doświadczeniu. Najwznioślejszym uczuciem jest doznanie jedności ze Wszystkim Co Jest. To powrót do Prawdy, za którą tęskni dusza. To uczucie doskonałej miłości. Doskonała miłość ma się do uczucia jak doskonała biel do barwy. Powszechnie uważa się, ze biel oznacza nieobecność koloru. Ale tak nie jest. Biel zawiera w sobie wszystkie barwy.

Biały to każdy istniejący kolor, w połączeniu. Podobnie miłość nie oznacza braku emocji (nienawiści, złości, pożądliwości, zazdrości), ale sumę wszelkich uczuć. To wielkość niejednorodna, wszechogarniająca. Aby dusza mogła zaznać doskonałej miłości, musi doświadczyć każdego ludzkiego uczucia. Jak mogę współczuć temu, czego sam nie pojmuje? Jak mogę wybaczyć komuś coś, czego sam nie doświadczyłem na sobie? Widzimy wiec zarówno prostotę jak i zatrważający ogrom drogi, jaką musi przebyć dusza. Rozumiemy wreszcie, jakie ma zadanie: Zadaniem ludzkiej duszy jest doznanie całości – aby mogła stać się całością. Jak może wzlecieć, jeśli nigdy nie upadła? Skąd może znać ciepło, jeśli nie poznała zimna, dobro, jeśli nie uznaje zła? Przecież dusza nie może wybrać, czym chce być, jeśli nie ma z czego wybierać. Aby mogła doświadczyć swej świetności, musi poznać świetność. Jednak poznać jej nie może, jeśli nie ma nic oprócz świetności.

Dusza zdaje sobie wiec sprawę, że świetność może zaistnieć tylko w obrębie tego, co nie jest. Dlatego nigdy nie potępia tego, co nie jest świetnością, ale błogosławi – widząc w tym cząstkę siebie, która musi istnieć po to, aby mogła się objawić jej inna cześć. Zadaniem duszy jest, oczywiście, sprawić, abyśmy opowiedzieli się za świetnością – abyśmy wybrali to, co w nas najlepsze – bez osądzenia tego, cośmy pominęli. To ogromne przedsięwzięcie, na które potrzeba wielu żywotów, albowiem wy skłonni jesteście potępiać, zamiast błogosławić temu, czego nie wybieracie. Właściwie czynicie rzecz jeszcze gorszą – staracie się zaszkodzić temu, czego nie wybieracie.

Dążycie do jego zniszczenia. Jeśli znajdzie się osoba, miejsce, cokolwiek, z czym się nie zgadzacie, zaraz przypuszczacie atak. Jeśli jakaś religia pozostaje w sprzeczności z waszą wiarą, odmawiacie jej racji. Jeśli jakaś myśl kłóci się z waszą, próbujecie ja ośmieszyć. Jeśli jakiś pogląd różni się od waszego, odrzucacie go. Popełniacie błąd, gdyż stwarzacie zaledwie połowę wszechświata. I nie jesteście nawet w stanie zrozumieć swojej połowy, jeśli nie przyjmujecie do wiadomości drugiej.”
~Neale Donald Walsch, Rozmowy z Bogiem

I wróćmy do naszych rozważań. Swego czasu z okazji zadymy związanej z prawem aborcyjnym, utkwiła mi pewna myśl wypowiedziana przez jedną z zaczytanych w teoriach new age osób. Otóż wg niej, każda ciąża to umowa trzech dusz, i nam, na poziomie umysłu logicznego, nic do tego. Każdą ciążę należy donosić, aborcja zakazana. No tak, więc zarabiasz te 1350 zł netto, Twoja partnerka też. Mieszkacie „na kupie” z rodzicami. Brak perspektyw na nic, jak to w Polsce – czyli w gigantycznym obozie koncentracyjnym.

Nie starczy na najbardziej podstawowe wydatki. Ale nie możesz usunąć choćby tygodniowej ciąży, bo new age, bo jakaś umowa dusz. Więc wypruwaj z siebie flaki, pracuj na dwa etaty, zmień swoje życie w nieustającą katorgę i cierpienie. Jedz byle co – chleb ze smalcem. Zero przyjemności, zero hobby, zero pasji, bo nawet na głupi hollywoodzki film w kinie nie stać. O seksie podczas pracy na dwa etaty i w takim stresie zapomnij. Umrzyj w wieku 40 lat na nowotwór lub rozległy zawał serca. I przede wszystkim – przez całe życie cierp, cierp, cierp. Bo new age, bo umowa dusz.

A takiego wała! To ja decyduję, a nie jakaś teoria. To ja ponoszę konsekwencje i w razie czego to ja cierpię, a nie osoby głoszące tego typu posrane teorie. Poza tym, gdyby te teorie były prawdziwe.. To aborcja i antykoncepcja byłyby technicznie niemożliwe. Bozia by ich zakazała bo przecież teoria musi się zgadzać. A są – jako jedne z boskich aktów woli człowieczej. Dobra, ale dość tej beki i cynizmu. Odnieście to co teraz napisałem do każdej sytuacji gdy masz możliwość uniknięcia cierpienia, ale jednak inni Cię namawiają byś tego nie robił.

Nietzsche powiedział kiedyś, że nawet gdyby chrześcijański bóg jakimś cudem istniał, to jest on tak absurdalny, że wręcz należałoby go obalić. Ciekawe co by powiedział o tego typu teoriach new age, gdyby żył. Może by po prostu umarł ze śmiechu i jednocześnie ze zgrozy, co zrobiono z wartościowymi tajemnymi naukami, których był adeptem, i nie zdążyłby powiedzieć absolutnie nic?

Osobiście uważam że twierdzenie, że uczymy się poprzez cierpienie, jest w 50% fałszywe i w 50% prawdziwe. Prawdą jest przecież że zło i cierpienie którego doświadczamy, szlifuje nam charakter, ćwiczy empatię, sprawia że bardziej rozumiemy drugiego człowieka i bardziej mu współczujemy. Wielu wartościowych ludzi to Ci, którzy przeżyli w życiu swoje własne piekło. Z drugiej strony, ludzie którzy mieli bardzo mało tego typu złych bodźców, jakże często wyrastają na zmanierowanych i okrutnych egotyków. Poza tym, brak przeszkód i przeciwności w życiu zwyczajnie degeneruje, o czym pisałem w felietonie poniżej:
Perspektywy ziemskiej cywilizacji: szokujący eksperyment Calhouna

Na ile twierdzenie, że cierpienie ma sens bo poprzez nie się uczymy, jest fałszywe? Niby cierpienie jest potrzebne duszom słabo rozwiniętym, dziecięcym, by zbudowały one sobie bazę danych na przyszłe życia. Niby. Przedstawię Wam koncepcję duszy, którą zaproponował jeden z najpotężniejszych okultystów planety – Vadim Zeland, autor książek „Transerfing Rzeczywistości„.

Według niego, dusza pragnie tego, co najlepsze dla siebie i dla organizmu, w który się wcieliła. Dusza chce się cieszyć, pląsać w tańcu, kochać, doświadczać. Dusza chce zabawy, radości, ekstazy, seksu, wolnej amerykanki, liberalizmu, tolerancji, swobody. Całe to cierpienie pochodzi od umysłu logicznego który utracił kontakt z duszą, i od tworów zwanych wahadłami czy też egregorami które na nim żerują. Wahadła korzystają z tego że umysły ludzkie utraciły połączenie ze swoimi duszami, i maksymalizują przez to nasze cierpienie. To umysł ze swoimi chorymi pomysłami cierpi. Podczas gdy dusza zostaje zagoniona do kącika i niemal doszczętnie zmaltretowana.

Poniżej wklejam cytat z książki Vadima Zelanda opisującego jedne z metod działania wahadeł:

Cytuję: „Nierzadko powstaje wrażenie, że świat jakby robi Ci na złość, zupełnie jakby jakaś tajemnicza siła przyciągała nieprzyjemności. Obawy się spełniają, najgorsze oczekiwania ziszczają.Na krok nie odstępuje nas to, do czego żywimy niechęć i czego staramy się uniknąć.Dlaczego tak się dzieje? W pierwszym tomie Transerfingu była już mowa o tym, dlaczego będzie się działo tak, że „otrzymujesz to, czego nie chcesz”, zwłaszcza jeśli czujesz do czegoś wręcz wściekłą niechęć. Nienawidzisz lub obawiasz się całym sercem, zatem zewnętrzny zamiar zapewni Ci wszystko to w nadmiarze. Energia myśli, zrodzonych w jedności duszy i umysłu, obleka potencjalną możliwość w rzeczywistość. Innymi słowy, sektor przestrzeni wariantów, odpowiadający parametrom emisji myśli, zmaterializuje się, jeżeli odczucia duszy stanowią jedność z myślami umysłu. Lecz to nie jest jedyna przyczyna, dla której urzeczywistniają się najgorsze obawy. Tak w ogóle, to życie bez problemów stanowi normę.Wszystko dobrze i gładko się układa, jeżeli poruszasz się z nurtem wariantów, nie zakłócając równowagi. Przyroda nie lubi tracić energii na próżno i nie ma skłonności do intryg.

Niepożądane okoliczności i wypadki mają miejsce, ponieważ nadmierne potencjały wnoszą wypaczenia w otaczający nas obraz energetyczny, a stosunek zależności jeszcze to nasila. Nadmierne potencjały powstają, kiedy jakimś cechom nadaje się zbyt duże znaczenie. A stosunek zależności powstaje między ludźmi, jeśli zaczynają się ze sobą nawzajem porównywać, przeciwstawiać i stawiać warunki typu „jeżeli ty tak,wówczas ja tak”. Sam przez się nadmierny potencjał nie jest groźny, dopóki wypaczona ocena istnieje niezależnie.Lecz kiedy tylko sztucznie zawyżona ocena jednego obiektu zostaje porównana z innym obiektem, powstaje biegunowość, rodząca wiatr sił równoważących. Siły równoważące dążą do usunięcia powstałej biegunowości i działanie ich w większości wypadków skierowane jest przeciwko temu, kto tę biegunowość wywołał.

Oto przykłady potencjałów bezwzględnych: kocham Cię; kocham siebie; nienawidzę Cię; brzydzę się sobą; jestem dobry; jesteś zły. Takie oceny są samowystarczalne; ponieważ nie opierają się na porównaniu i przeciwstawieniu. A oto przykłady potencjałów zbudowanych na stosunkach zależności: kocham Cię pod warunkiem, że Ty mnie kochasz; kocham siebie, dlatego że jestem lepszy od Was; jesteś zły, ponieważ ja jestem dobry; jestem dobry, ponieważ Ty jesteś zły; nie podobam się sobie, ponieważ jestem gorszy niż wszyscy; brzydzę się Tobą, bo nie jesteś taki jak ja. Różnica między pierwszą i drugą grupą ocen jest bardzo duża. Oceny oparte na porównaniu rodzą biegunowość. Siły równoważące usuwają tę niejednorodność drogą zderzenia przeciwieństw. Dokładnie tak samo przeciwne bieguny magnesów przyciągają się wzajemnie. Właśnie dlatego przykrości pchają się w życie tak natrętnie i jakby celowo. Na przykład w małżeństwa łączą się, wydawałoby się, sprzeczne osobowości, jakby karząc się nawzajem. W różnych grupach zawsze znajdzie się choćby jeden człowiek, który pod jakimś względem będzie dla Ciebie przykry.

Prawo Murfiego lub – jak my to nazywamy – „prawo podłości”, ma tę samą naturę.No a szkodliwi sąsiedzi stali się w ogóle nieodłącznym warunkiem wszelkiego współżycia. Przykład z uciążliwymi sąsiadami dobrze ilustruje efekt biegunowości. Kwestia ta, mimo swojej powszedniości, ma bezpośredni związek ze sferą metafizyki. Problem polega na tym, że jedni ludzie przeszkadzają spokojnie żyć innym. Ale dlaczego?! Dlaczego zawsze i wszędzie znajdują się „źli” panowie i panie, którzy nie dają spokoju „dobrym” ludziom? Cóż, czyżby wychodziło na to, że ludzie są podzieleni na dwa obozy? Ale jeśliby przeprowadzić ankietę: „Do jakiego obozu zaliczasz siebie?” – tylko bardzo niewielu uzna siebie za złych.Twoi sąsiedzi w większości są takimi samymi normalnymi ludźmi, jak i Ty. Tendencja ta wytwarzana jest przez wiatr sił równoważących, który wieje w stronę Twej niechęci. Kierunek wiatru wyjaśnić można przy pomocy prawa podłości: wszystko, co Ci się nie podoba, będzie Ci towarzyszyć. Ktoś może się sprzeciwić: „Jakie tam, do diabła, siły równoważące? Ci ludzie są po prostu bezczelni i to wszystko, i nie ma tu o czym filozofować”. Lecz teraz udowodnię, że to nie jest pusta filozofia.

Przypuśćmy, że sprawiają Ci przykrość sąsiedzi.A czy Ty sprawiasz im przykrość? Raczej nie. A dlaczego? „Otóż dlatego, że oni są tacy i owacy – a my tacy nie jesteśmy” – powiesz. Lecz nie ma ludzi po prostu dobrych czy złych. Każda ocena jest względna, ponieważ rodzi się z porównania przeciwieństw. W sumie, dlaczego nie sprawiasz przykrości swoim sąsiadom? Moja odpowiedź wyda Ci się nieoczekiwana: nie sprawiasz przykrości swoim sąsiadom, ponieważ oni mają Cię w nosie. „Tak właśnie jest – powiesz – dlatego właśnie są źli i bezczelni”. Właśnie takim stosunkiem włączasz biegunowość, jak elektromagnes, który będzie przyciągać do Ciebie coraz to nowe napaści ze strony sąsiadów.A po nich spływa to jak po kaczce, dlatego że nie stanowisz dla nich przedmiotu zainteresowania. Im nie przychodzi do głowy, by oceniać Cię i porównywać, czyli nawiązywać zTobą relację zależności. I w tym sensie mają Cię w nosie – nie nadają Ci znaczenia i nie włączają do warstwy swojego świata, dlatego też nie cierpią. Sąsiedzi nie odczuwają w stosunku do Ciebie biegunowości, dopóki zajęci są swoimi troskami i nie zwracają na Ciebie szczególnej uwagi. Lecz wystarczy, że nadadzą znaczenie Twojemu istnieniu w sąsiedztwie i zaczną Cię porównywać, a od razu okaże się, że jesteś nie taki, jak oni. I jeżeli to ich oburzy i dotknie do żywego, sam zaczniesz im sprawiać przykrość. Z dobrego przekształcisz się w złego sąsiada.

A potem będą mieć miejsce jeszcze bardziej nieprawdopodobne rzeczy. Zaczniesz przysparzać im przykrości w sposób, który nawet nie przyjdzie Ci do głowy, że może komuś przeszkadzać. Będziesz sprawiać przykrość swoim sąsiadom, sam nie zdając sobie z tego sprawy. Dokładnie tak samo im teraz nie przychodzi do głowy, że oni sprawiają przykrość Tobie. Hałas, na przykład we współżyciu – to zwykła sprawa. Im bardziej Ci się to nie podoba, tym intensywniej będzie Cię on prześladować. Chociaż cisza i spokój – to optymalny sposób istnienia nie tylko dla Ciebie, lecz także dla Twoich sąsiadów. W ten sposób zużywa się mało energii. Zakłócenie spokoju – to zawsze anomalia, która nie powstaje bez powodu. Skąd bierze się energia? Hałas dochodzący od sąsiadów wyprowadza Cię z równowagi i zaczynasz ich po cichu (lub głośno) nienawidzić. Twoje rozdrażnienie jest właśnie źródłem energii. Powstają stosunki zależności rodzące biegunowość. Niepohamowane uczucia typu: „Nienawidzę tych hałaśliwych sąsiadów!” – tworzą potężny magnes, który będzie przyciągać do Ciebie coraz to nowe bodźce
rozdrażniające.

Obok zaczną pojawiać się nowi mieszkańcy skłonni do hałaśliwego stylu życia, a starzy sąsiedzi będą nabywać odpowiednią aparaturę nagłaśniającą – jakby specjalnie po to, by sprawić Ci przykrość. Należy jeszcze uwzględnić, że sąsiedzi Twoich sąsiadów także wnoszą swój określony wkład i jeżeli powszechne uczucia w odniesieniu do zakłócających spokój pokrywają się, efekt zostaje zwielokrotniony. Ma się rozumieć, sam hałas nie wyczerpuje pojęcia „przyjemnego sąsiedztwa”. Wszystko zależy od tego, do czego Ty skłonny jesteś żywić wstręt. Mogą zawalić Cię śmieciami, zadusić nieprzyjemnymi zapachami, porysować ściany na klatce schodowej i tak dalej. A niechęć do sąsiadów, jako przedstawicieli rodzaju ludzkiego w ogóle, może pociągnąć za sobą jeszcze bardziej odczuwalne skutki – zalanie, a nawet pożar. Analogicznie we wszelkich innych przypadkach działa swego rodzaju prawo pecha. Przedmiot lub cecha, którym nadaje się szczególne znaczenie, przyciągają do siebie obiekty o przeciwnych właściwościach. No a znaczenie, jak wiadomo, wzmacnia się w porównaniu i przeciwstawieniu. Jeżeli jest jeden biegun, powinien znaleźć się i drugi. Biegunowość stwarza magnes dla przykrości.Przyciągane jest wszystko to, co wywołuje niechęć.

Wszystko, co drażni – prześladuje Cię. Wszystko, co jest nadzwyczaj niepożądane – wydarza się. I nie ma tu żadnej mistyki – to prawidłowość. Biegunowość wypacza obraz energetyczny i rodzi wichry sił równoważących, w rezultacie czego rzeczywistość odbija się nieadekwatnie, jak w krzywym zwierciadle.Człowiek nie rozumie, że patologia jest wynikiem zakłócenia równowagi i próbuje walczyć z otoczeniem, zamiast usunąć biegunowość. A trzeba tylko zastosować podstawową zasadę Transerfingu: pozwolić sobie być sobą, a innym – być innymi. Trzeba wypuścić świat na wszystkie jego cztery strony. Zwolnić swój uchwyt. Im bardziej upierasz się przy swoich pragnieniach i pretensjach, tym silniejszy jest magnes przyciągający wszystko, co przeciwne. Dzieje się dosłownie tak: Ty trzymasz świat za gardło, a on przeciwstawia się, próbując się uwolnić. Nie ma sensu naciskać i nalegać – sytuacja jeszcze się pogłębi. Zamiast tego należy świadomie zmienić swój stosunek do sytuacji zgodnie z zasadą Transerfingu. Na przykład postaraj się – przynajmniej na pewien czas – wyrzucić sąsiadów z głowy, przestań ich potępiać, udaj, że po prostu nie istnieją. Powiedz sobie: „No i pies z nimi!”. Zwyczajnie wyrzuć ich z warstwy swojego świata. Kiedy tylko uda Ci się oderwać od nich tę przyssawkę swojego stosunku do nich, biegunowość zniknie i sąsiedzi stopniowo przestaną Ci sprawiać przykrość. Co więcej, jeżeli uda Ci się całkowicie zerwać stosunki zależności,może zdarzyć się coś niepojętego: te wstrętne typy staną się Twoimi najlepszymi przyjaciółmi.

Wszystko będzie jak na złość. W ogóle fakt istnienia „prawa podłości” jest sam przez się dość dziwny, nieprawdaż? Dlaczego, z jakiego powodu świat zachowuje się w taki wściekły sposób? A może to tylko domysły, przesądy? Nie, istnieje taka tendencja i nic na to nie poradzimy. Na szczęście model Transerfingu nie tylko ujawnia przyczynę takiej prawidłowości, lecz również wyjaśnia, jak można jej uniknąć. Zasada Transerfingu działa niezawodnie, uwalniając tego, kto ją stosuje, od masy problemów niejasnego pochodzenia. Wystarczy zwolnić uchwyt i przestać „trzymać świat za gardło”, a ten z miejsca staje się życzliwy i posłuszny. Ten zaś, kto „nie zwalnia uchwytu”, będzie chodzić jak magnes, przyciągając do siebie wszystko, co przeciwne. Ale prawo pecha – to jeszcze nie wszystko. Gdy tylko przeciwności się spotykają, ich konfrontacja zmierza do dalszego zaognienia sytuacji. Znane prawo jedności i walki przeciwieństw, którego sedno polega na samej nazwie, stało się już wiedzą „szkolną”. Wołga wpada do morza Kaspijskiego, a Missisipi do Zatoki Meksykańskiej. Lecz to nie takie proste.Zadajmy sobie pytanie: dlaczego właściwie mamy do czynienia z tym prawem?

Przyczynę wszechobecnej jedności przeciwieństw już wyjaśniliśmy: zderzając je, siły równoważące przywracają równowagę. No a dlaczego strony będące przeciwnościami znajdują się w stanie niekończącej się walki? Wydawałoby się, że powinno być odwrotnie: powinny zderzyć się, zniwelować nawzajem i uspokoić się. Tymczasem przeciwstawieństwa „będą drażnić” siebie nawzajem, dopóki nie „pobiją się”. I jeżeli zabijaków się nie rozdzieli, to będzie to trwało bez końca. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Sam możesz potwierdzić, że świat niezwykle często działa Ci na nerwy. Oczywiście na każdego ma to wpływ w różnym stopniu i na swój sposób.Lecz w sumie sens jest taki: jeżeli w danej chwili coś jest w stanie wyprowadzić Cię z równowagi, to z jakiegoś powodu, jak na złość, zdarza się to. Oto, co ma miejsce. Jeżeli jesteś czymś zaniepokojony, zatroskany, przygnębiony, wówczas przynajmniej częściowo masz napięte nerwy. I oto, jakby w związku z tym, pojawia się jakiś pajac, zaczyna skakać i ujadać tak, by jeszcze bardziej naciągnąć struny Twoich nerwów. Denerwujesz się, a pajac skacze coraz zacieklej. Istnieje wiele sposobów, by zwiększyć rozdrażnienie. Przypuśćmy, że dokądś bardzo się spieszysz i boisz się spóźnić. Pajac z miejsca klasnął w dłonie i zacierając je, wykrzyknął: „Zaczynamy!”.

Odtąd wszystko działa wbrew Tobie. Ludzie zagradzają drogę i statecznie sobie kroczą, a Ty w żaden sposób nie możesz ich ominąć. Chcesz szybciej przejść przez drzwi, a tam dosłownie ustawia się kolejka ślamazar ledwie powłóczących nogami. To samo ma miejsce podczas jazdy samochodem. Jakby wszyscy zmówili się przeciwko Tobie. Oczywiście,można co nieco zrzucić na karb postrzegania: kiedy spieszysz się, zdaje się, że cały świat dookoła zwalnia. Lecz są również jawne oznaki: winda lub samochód psuje się, autobus się spóźnia, na drodze powstaje korek – tu już pewna złośliwa obiektywność. Można przywołać jeszcze inne przykłady. Jeżeli jesteś czymś zmartwiony i spięty, ludzie wokół będą robić właśnie to, co Cię drażni, przy czym właśnie teraz, kiedy chcesz, by dali Ci spokój. Dzieci zaczynają wchodzić na głowę, chociaż przedtem zachowywały się spokojne. Ktoś obok zaczyna mlaskać i głośno przełykać. Różni jegomoście plączą się pod nogami i przyczepiają się ze swoimi problemami. Zewsząd pokotem kładą się jakieś przeszkody. Jeżeli czekasz na kogoś z niecierpliwością ten długo nie przychodzi. Jeżeli nie chcesz nikogo widzieć z pewnością ktoś się zjawi. I tak dalej.

Ten nacisk z zewnątrz staje się coraz intensywniejszy, w miarę jak rośnie rozdrażnienie. Im większe jest napięcie, tym bardziej dokuczają Ci otaczający ludzie. Interesujące: oni nie zachowują się tak specjalnie. Im nawet do głowy nie przychodzi, że to może komuś przeszkadzać.Co jest powodem takiego zachowania? W ogóle w psychice człowieka nieświadomego wiele jest białych plam. Mimo że to dziwne, w większości wypadków ludźmi kierują nieuświadomione motywy. Lecz dziwne jest nawet nie to, tylko fakt, że siła napędowa, kształtująca nieuświadomione motywy, nie znajduje się wewnątrz psychiki człowieka, a poza nią. Siłą tą są niewidoczne, lecz rzeczywiste byty energoinformacyjne, zrodzone przez energię myśli żywych istot – wahadła. O wahadłach była już mowa w pierwszej książce o Transerfingu. Zawsze pojawiają się one tam, gdzie można pożywić się energią konfliktu. Tylko nie należy sądzić, że owe byty zdolne są do planowania czegoś i urzeczywistniania świadomych zamiarów. Wahadła wyczuwają biegunowość jako niejednorodność w polu energetycznym i jak pijawki starają się przyssać. Ale i to nie jest takie straszne.

Zgroza polega na tym, że one nie tylko pochłaniają energię konfliktu, lecz również w jakiś sposób zmuszają ludzi do takiego zachowania, by tej energii wydzielało się jeszcze więcej. Zrobią wszystko, by energii tej było w nadmiarze.Wahadła szarpią ludzi za niewidzialne nici, a ludzie im ulegają jak marionetki. W jaki konkretnie sposób wahadła wpływają na motywację ludzi, na razie nie wiadomo, lecz robią to bardzo skutecznie. Jasna świadomość człowieka jest dla wahadeł niedostępna, lecz one jej nie potrzebują – zupełnie wystarcza im podświadomość. Z reguły wszyscy ludzie w jakimś stopniu śpią na jawie. Wiele rzeczy człowiek wykonuje machinalnie, będąc rozluźnionym, nie zdając sobie sprawy: „Czy w tej chwili nie śpię i jasno uświadamiam sobie, co robię, po co i dlaczego właśnie tak”. Szczególnie niski jest poziom świadomości człowieka, kiedy znajduje się on w domu lub w tłumie.W warunkach domowych konieczność zwiększonej samokontroli jest niewielka, dlatego człowiek jest rozluźniony i niemal drzemie. W zewnętrznym, lecz wąskim kręgu znajomych, przeciwnie, świadomość jest najintensywniejsza i zajęta samokontrolą. Zaś w dużym gronie ludzi działania człowieka znów stają się spontaniczne, lecz dodatkowo wpadają w silną korelację z ogólnymi porywami masy ludzkiej.

By zaprezentować działanie wahadła, posłużmy się najprostszym przykładem przechodnia, za którym idziesz tą samą drogą, a następnie go wyprzedzasz. Kiedy tylko postanowiłeś skręcić w lewo, by go wyprzedzić, on wykonuje w tym kierunku spontaniczny krok, jakby zagradzając Ci drogę. Próbujesz wyprzedzić go z prawej strony, a on mimowolnie odchodzi w tę właśnie stronę. Co zmusza przechodnia do zmiany kierunku? Przecież Cię nie widzi i nic mu do tego, że chcesz go ominąć. Być może w jakiś sposób czuje plecami Twoje przybliżanie się i instynktownie nie chce przepuścić „rywala” naprzód? Takie przypuszczenie narzuca się, ale to nie tak. W żywej przyrodzie, jeżeli mowa o instynktach, rywalizacja zawsze przejawia się w sytuacjach, kiedy przeciwne strony stoją twarzą w twarz. Tym, co zmusza przechodnia do skręcania, jest wahadło. Człowiek idzie, nie myśląc o tym, jak stąpać, by poruszać się dokładnie w linii prostej. Pod tym względem śpi, dlatego linia jego kroków od czasu do czasu spontanicznie odchyla się w tę lub inną stronę. Motywacja, czyli wybór kierunku, leży w podświadomości, która w tej chwili nie jest kontrolowana, a to oznacza, że jest potencjalnie otwarta na oddziaływanie wahadła. W tym momencie podchodzisz Ty i usiłujesz wyprzedzić przechodnia. W istocie, jest to konflikt, choć niewielki.

W celu zwiększenia energii konfliktu wahadło zmusza przechodnia do wykonania mimo woli kroku w bok, by zagrodzić drogę i tym samym zaostrzyć sytuację. Jednocześnie wahadło nie działa z rozmysłem, ponieważ nie posiada świadomego zamiaru.Tak samo nieświadomie robią swoje siły równoważące. Jeszcze raz podkreślam: mowa o pewnych procesach, których mechanizm na razie jest niejasny, a nie o rozumnym zachowaniu się istot.Odnotowujemy jedynie niektóre przejawy i prawidłowości natury świata energoinformacyjnego. Nie ma sensu rozważać, jakie wahadło działa w określonej sytuacji, skąd się ono wzięło, jak mu się to udaje i co faktycznie dzieje się na poziomie energetycznym. I tak nie zdołamy zorientować się dokładnie.Znaczenie ma tylko jeden główny wniosek: o ile siły równoważące zderzają przeciwieństwa, to wahadła robią wszystko, by rozniecić energię powstałego konfliktu. Taka jest zasada wahadła. Niekończące się bitwy wahadeł – kłótnie rodzinne lub konflikty zbrojne – wszystkie one prowadzone są właśnie zgodnie z tą zasadą. Jeżeli powstało przeciwieństwo, dalsze wypadki będą zmierzać w kierunku zaognienia konfliktu, niezależnie od chwilowych pozornych rozejmów.”
~Vadim Zeland

Książki Vadima Zelanda, Neale Donalda Walscha i tysiące innych możecie kupić w poniższej księgarni – polecam:
TaniaKsiążka.pl

Na koniec chciałem Was szczerze przestrzec przed jakimikolwiek naukami gloryfikującymi cierpienie i nadającymi mu jakiś głębszy sens. Jego i tak jest bardzo dużo na Ziemi. Jeśli tylko masz możliwość uniknięcia cierpienia – unikaj go. W relacjach międzyludzkich nie toleruj tych którzy zadają cierpienie Tobie – choć oni lubią się powoływać na różnego rodzaju powinności i zależności. Wyjątek stanowią Twoje bratnie dusze. Czyli osoby które Ci pomogły, uratowały, były z Tobą w najtrudniejszych chwilach, i z którymi relacja układa się pomyślnie. Pisałem o tym w poniższym felietonie:
Ludzie którzy pomogli Ci wstać gdy byłeś na dnie, zasługują na to, co najlepsze

A co, jeśli Ziemia specjalnie została zaprojektowana jako planeta piekła, by maksymalizować nasze cierpienie ku sadystycznej uciesze kogoś lub czegoś? Jedna z teorii spiskowych głosi, że ludzie są tutaj „hodowani” niczym świnie na fermach, ku uciesze tych, którzy „odżywiają się” naszą energią zła i cierpienia. Inna hipoteza głosi, że „Rdzeń„, czyli jednostka centralna zarządzająca planetą i jej podsystemami, jest uszkodzona, być może już nieodwracalnie, i że planeta degeneruje się i powoli umiera, wraz z nią i wraz z nami. Wtedy żadne cierpienie sensu ani celu nie ma.

Co możemy zrobić? Należy nauczyć się praw rządzących światem, uporać z własnymi lękami, kompleksami i traumami. Trzeba też po prostu wyluzować. Nie chcieć zmieniać świata i ludzi na siłę – wtedy oni odpuszczą i nam. Nie angażować się w ideologie, religie, konflikty pomiędzy dwiema przeciwległymi „wiernościami” – bo są to gigantyczne odkurzacze wysysające energię życiową.

Ale nawet jeśli to zrobisz.. Jeśli się przebudzisz i oświecisz (czy to w ogóle możliwe w realiach 1350 zł netto?).. To co tak naprawdę się stanie? Całość tego oświecenia to niemal tylko i wyłącznie uporanie się ze spustoszeniem, jakie spowodowali u nas rodzice, społeczeństwo, szkoła, religia, media. Zachwalane zewsząd przebudzenie i oświecenie niczym istotnym w zasadzie nie jest. Jest powrotem do normalności, do tego minimum minimum. Jednak nawet to minimum normalności nie jest osiągalne dla 99,9% ludzkości. A owo przebudzenie i oświecenie jest być może zupełnie niepotrzebnie owiane aurą mistycyzmu i tajemnicy.

Przypomnij sobie jeszcze jedno, człowieku.. Dzieciństwo, być może wczesne, być może trochę późniejsze. Czy próbowałeś już wtedy, być może dla zabawy, różnych „sztuczek„? Np zatrzymać siłą woli pędzący pociąg? Lub wpłynąć siłą myśli na nauczyciela, by nie wybrał Cię do odpytywania przy tablicy? Jakże wielu z nas to robiło – bo nasze dusze podświadomie znały swój potencjał. To, co mogłyby osiągnąć, gdyby ten świat zapewniał choćby te minimum minimum. Ale nie zapewnia. A my dziś, zamiast myślami wywoływać słońce czy deszcz, czy przenosić góry – skrzywdzeni i poranieni, idziemy o tej 7 czy 8 rano do roboty. Do polskiego kapitalisty, jeżdżącego 6 razy w roku na wakacje, zarabiając u niego 1350 zł netto.

Autor: Jarek Kefir

Czy uważasz moje artykuły za wartościowe? Za odkrywające coś więcej niż te w nastawionych zarobek i dezinformację mediach? Uważasz że wnoszą do Twojego życia coś pozytywnego? Możesz wesprzeć ideę mojej strony, jest to dobrowolne i nieobowiązkowe. Nie ma u mnie abonamentów, przymusowych prenumerat, cen za artykuły.
–Poniżej opisałem, jak to zrobić, link:
https://atomic-temporary-22196433.wpcomstaging.com/wsparcie/

 

10 myśli w temacie “Twoja dusza pragnie miłości i radości a nie cierpienia!

  1. Anno dziękuję , ja dopiero planuję zakupić kolejne części, a Twoja opinia upewniła mnie o tym,że warto…(a już myślałam,że moje pytanie pozostanie jedynie … retorycznym) 😉 Pozdrawiam cieplutko 🙂

    Polubienie

  2. ” Nierzadko powstaje wrażenie, że świat jakby robi Ci na złość, zupełnie jakby jakaś tajemnicza siła przyciągała nieprzyjemności. Obawy się spełniają, najgorsze oczekiwania ziszczają.Na krok nie odstępuje nas to, do czego żywimy niechęć i czego staramy się uniknąć.Dlaczego tak się dzieje? W pierwszym tomie Transerfingu była już mowa o tym, dlaczego będzie się działo tak, że „otrzymujesz to, czego nie chcesz”, zwłaszcza jeśli czujesz do czegoś wręcz wściekłą niechęć. Nienawidzisz lub obawiasz się całym sercem, zatem zewnętrzny zamiar zapewni Ci wszystko to w nadmiarze. Energia myśli, zrodzonych w jedności duszy i umysłu, obleka potencjalną możliwość w rzeczywistość. Innymi słowy, sektor przestrzeni wariantów, odpowiadający parametrom emisji myśli, zmaterializuje się, jeżeli odczucia duszy stanowią jedność z myślami umysłu.”
    Ten cytat z transferingu,przypomniał mi o książce Josepha Murphego ”Potęga podświadomości” .Autor cytuje tam słowa- o zgrozo… 😉 – z księgi Hioba ,,(…)bo spotkało mnie, czegom się lękał,bałem się,a jednak to przyszło” (Hi 3,25).
    Czytał ktoś może tę książkę ? Co o niej myślicie?

    Polubienie

    1. Mimi ja kupiłam w latach dziewięćdziesiątych cztery książki Josepha Murphego przetłumaczone z języka niemieckiego przez Barbarę Janowską-Michnowską „Magia wiary”, „Potęga podświadomości”,
      „Potęga ludzkiego Ducha” i „Potęga przyciągania pieniądza” i powiem Ci, że dużo z nich skorzystałam, gdyż Murphy jak rzadko który pisarz w tematyce duchowej tak swojsko i przystępnie opisuje drogę rozwoju duchowego człowieka.
      Zdarza mi się jeszcze dzisiaj czasem zaglądać do nich i wertować zakreślone wersety, ważne dla mnie.
      Uważam, że każdy może wybrać coś dla siebie z przekazów tych książek.
      Chciałam jeszcze dodać, że Dr Joseph Murphy – religioznawca, filozof zdobył na świecie miliony czytelników. Jego książki skłaniają do pozytywnego myślenia, którego u nas w kraju tak brakuje, budowania uczuciowego i duchowego życia w oparciu o wiarę i rozmowy ze Żródłem /Bogiem/.
      Jest jeszcze jego książka „Energia z kosmosu” ale tej nie posiadam.

      Pozdrawiam serdecznie ♥

      Polubienie

  3. Te wszystkie nasze doczesne cierpienia są tak naprawdę wymysłem naszego Istnienia. To nasze Istnienie zaprojektowało to wszystko, co nas teraz otacza i co się z nami dzieje. Wszystko co wciąż nas spotyka.

    Zapytacie mnie jak można to zmienić? I czy to w ogóle jest możliwe? Owszem, można to zmienić. I taka zmiana jest możliwa. Jak tego dokonać?

    Przez zmianę naszych przekonań. Przez zmianę naszego sposobu myślenia. Musimy zaczęć myśleć pozytywnie. I musimy przestać być aktorami na tej szachownicy. Przestańmy zatem być pionkami w tej całej zabawie naszego Istnienia.

    Dusza jest w swej istocie cząstką naszego Istnienia. Wytwarza sobie Świadomość, Podświadomość i ciało materialne. Aby szybciej doświadczać dusza dzieli się na wielką ilość części, które wszedłszy w rozmaite ciała nic wzajemnie o sobie nie wiedzą.

    Doskonale widać to w filmie ,,Mały Budda”. Dusza może wcielać się nie tylko w tym samym mniej więcej czasie, ale również w przeszłości i w przyszłości. Statystycznie rzecz ująwszy powinna jednakowo często żyć w przeszłości, jak i w przyszłości względem chwili obecnej.

    Dusza każdego człowieka składa się ponadto z tak zwanego bliźniaczego płomienia. Dopiero połączenie człowieka z jego duszą i jego bliźniaczym płomieniem daje nam harmoniczną osobowość ludzką. Taki człowiek jest zrównoważony i dopiero taki osobnik może żyć harmonijnie z osobą płci przeciwnej.

    Wtedy i tylko wtedy dusza ludzka może mieć i miłość i radość. Wtedy i tylko wtedy nasze projekcje dadzą dobre pozytywne wyniki. Zainteresowanych odsyłam do przeczytanej przeze mnie znalezionego w internecie free text’u pt. ,,Ku wyzwoleniu z ducha” autorstwa Leszka Henryka.

    Polubienie

  4. Wczoraj obejrzałam nowy serial ( trzy pierwsze odcinki) Westworld. A dzisiaj czytam Twój tekst… Jest tam park rozrywki w którym rolę graja roboty (ale z ludzkimi reakcjami i autentycznymi emocjami które przezywają) a odwiedzający goście spełniają tam swoje fantazje ( nawet te najgorsze – morderstw, gwałty) Każdego dnia ich pamięć jest kasowana. Ale w tych robotach zaczyna się budzić świadomość , jeszcze nie bardzo wiedzą co jest grane ale wiedzą że coś jest nie tak. Coś mi mówi, że serial będzie interpretowany podobnie jak Martix. Zresztą oglądanie go z innego punktu widzenia ( właśnie takiego że to my możemy być takimi robotami na tej planecie) to niezła rozkminka. Polecam również na znakomitą obsadę ( Anhtony Hopkins, Ed Harris) Jeśli obejrzycie podzielcie się wrażeniami. Ja wczoraj nie mogłam spac…

    Polubienie

  5. Ktoś mnie obarczył jarzmem win
    Zaszczepił pierworodny grzech
    Długi czas odczuwałem tylko wstyd
    Proszę by dobrze zrozumiano mnie
    By dobrze zrozumiano mnie

    Wypaczona wola,chory cel
    Poza moralnością księgi praw
    Na moją głowę święty gniew
    Proszę by dobrze zrozumiano mnie
    By dobrze zrozumiano mnie

    Wyczulony na piękno ze wzrokiem w noc
    Wyśniłem mój bluźnierczy sen
    Że nie czuję wstydu za mój los
    Proszę by dobrze zrozumiano mnie
    By dobrze zrozumiano mnie

    Rodzi się moc
    Oto rodzi się moc
    Czuję jak rodzi się moc
    Czuję jak rodzi się

    Rodzi się moc
    Oto rodzi się moc
    Czuję jak rodzi sie moc
    Czuję jak rodzi się
    Wola istnienia pod pojęciem „Człowiek”

    Poprzez cierpienie nie stajesz się
    Tak bardzo piękny jakbyś chciał
    Stajesz się zgorzkniały i szczęśliwy mniej
    Proszę by dobrze zrozumiano mnie
    By dobrze zrozumiano mnie

    Rodzi się moc
    Oto rodzi się moc
    Czuję jak rodzi się moc
    Czuję jak rodzi się

    Rodzi się moc
    Oto rodzi się moc
    Czuję jak rodzi sie moc
    Czuję jak rodzi się
    Wola istnienia pod pojęciem „Człowiek”

    Jeżeli piękno zasługuje na potępienie
    Jeżeli mądrość potęguje jedynie zło
    Jeżeli szczęście jest przeszkodą dla zbawienia
    To osądzi mnie bezduszna wieczna noc

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.