I Ty możesz być drugim Osho! Powiem Ci jak, bo wiem…

I Ty możesz być drugim Osho! Powiem Ci jak, bo wiem…

osho cytatyJeszcze raz polecam przeczytać serię książek Vadima Zelanda o tytule „Transfering rzeczywistości„. Jest to niemal boskie „objawienie” (wiem, złe słowo), które krok po kroku opisuje pewne prawa świata. Opisuje krok po kroku to, dlaczego mainstreamowe (społeczne) jak i ezoteryczne (new age) recepty na życie nie działają i dlaczego działać nie mogą.

Jedno co chciałbym, byś zrobił.. Chciałbym byś zakwestionował wszystkie autorytety, z którymi miałeś do czynienia. Także te, dzięki którym poznałeś inną, wspaniałą stronę świata, a więc guru i ideologów new age. Chciałbym też byś chociaż spróbował zakwestionować ich nauki, jak i to co doktryna new age wniosła do Twojego życia. Telegonia, prawo karmy, oświecenie i przebudzenie, pozbycie się ego, życie tu i teraz – co gdybym Ci powiedział, że one nie są prawdą, że takie prawa i zasady nie istnieją, że tak naprawdę nigdy nie istniały?

Co by było gdybym Ci powiedział, że jeśli wierzysz w prawo karmy i jakąkolwiek winę i karę – to rzeczywiście, będziesz ciągle dostawać od życia coraz to nowe prztyczki, kopniaki czy nawet ciosy z pięści? A jeśli nie wierzysz w karmę, a więc w WINĘ i KARĘ, to nic takiego Cię już nie spotka? Owszem, na pewnym etapie są to doktryny i prawdy potrzebne, choćby po to by dać przerażonej jednostce nadzieję, że jakiś „Karman” czuwa niczym srogi ojczulek nad tym, by krnąbrne ziemskie dzieci dostały swoją nagrodę tudzież karę.. Niczym w katolicyzmie i w 3000 innych ziemskich religii.

Jest to dobre jako „szkoła podstawowa” i na tym etapie jest konieczne. Jednak przychodzi taki okres, że zaczynasz zauważać, że to zwyczajnie nie działa. Zauważasz że doktryny mistrzów new age tak naprawdę nie przynoszą żadnych owoców. Są jasno określone prawa i zasady. Jeśli naruszasz światową równowagę w destrukcyjny sposób – dostaniesz prztyczka bądź kopniaka od sił korygujących. Jeśli nie naruszasz jej destrukcyjnie i zachowujesz równowagę – to czekają Cię wspaniałe życiowe doświadczenia. Przy czym zimnych i niewzruszonych sił korygujących nie obchodzi czy jesteś dobry czy zły, czy jesteś empatycznym człowiekiem czy psychopatą. Powiem coś, co może Ci się nie spodobać..

Otóż to właśnie Ci źli czy też psychopaci zachowują równowagę częściej niż Ci dobrzy i empatyczni. I to Ci dobrzy i empatyczni stale dostają ciosy i kopniaki, podczas gdy źli i psychopaci robią kariery, biznesy i rządzą całą planetą. Możesz na to się wkurzać, możesz się załamywać, możesz próbować być tak jak Ci źli (co się nie uda). To są wyjścia niepoprawne. Możesz wybrać też wyjście poprawne i nauczyć się korzystać z praw wszechświata. Ich to naprawdę nic a nic nie obchodzi. Pomagają one i wynoszą na piedestał tych złych, ale równie dobrze mogą pomóc podbić świat człowiekowi dobremu o gołębim sercu.

A teraz ciekawy cytat Vadima Zelanda. Mówi on trochę o tym, jak stać się drugim Osho. Czy po jego przeczytaniu będziesz wiedział?

Cytuję: „Powinieneś dążyć do wolności od destrukcyjnych wahadeł, lecz to nie znaczy, że trzeba w ogóle się izolować. Całe społeczeństwo zbudowane jest na ich interakcjach, dlatego pozostaje albo uciec w Himalaje, albo poszukać swojego wahadła. Pustelnikom łatwo „obcować z Wiecznością”, kiedy znajdują się daleko od wahadeł. Lecz wystarczy takiego pustelnika przenieść z powrotem do agresywnego środowiska wahadeł, a z miejsca straci swoją równowagę i dystans.”

Ten cytat jest po prostu fenomenalny. Jeśli jeszcze nie wiesz, to powiem Ci wprost jak stać się drugim Osho choćby dzisiaj, choćby natychmiast:
-daj mi chatkę w odludnej głuszy Bieszczad, ale z opłaconym podatkiem gruntowym itp itd, z wszelkimi wygodami, szerokopasmowym internetem i zapasem żarcia na 2 lata – to będę drugim Osho;
-daj mi 100 rolls royce’ów i z tysiąc wysadzanych diamentami zegarków – to będę drugim Osho;
-przelej mi na konto miliard dolarów – to będę drugim Osho – choćby w tej chwili, choćby teraz.

Zrób to, osiągnij to, to będziesz mógł sobie zbijać bąki, bajerować wyznawców (a raczej wyznawczynie xD) i pisać piękne cytaty o tym jakie oświecenie (którego jednak nikt nigdy nie widział…) jest fajne. Czy już wiesz do czego zmierzam? Kwestią otwartą pozostaje to, na ile dobra materialne i komfort mieszkania w naturze pozwoliły Osho być Osho. Możliwe że gdyby nie ten szczęśliwy zbieg okoliczności, to Osho nie stałby się Osho, ale byłby schorowanym i klepiącym biedę rikszarzem jakich miliony, bez śmiechowej czapeczki i odjechanej, psychodelicznej ksywki, i nie dożyłby nawet 35 roku życia.

Owszem, dopuszczam możliwość że Osho mógł mieć poprzez swoje umiejętności tak wielki wpływ na system i na materię, że te bogactwa mu się po prostu należały. że były mu po prostu przeznaczone. Ty też będziesz miał taki wpływ, jak nie teraz, to np za 20 czy za 20.000 lat w przyszłych życiach. Bo takie jest przeznaczenie człowieka świadomego. Do tego przecież dążymy. Jednak warto zadać sobie kilka pytań…

-Czy gdyby Osho zamiast mieszkać w psychodelicznej i pełnej sielskiej natury okolicy, mieszkał na polskim blokowisku – to czy stałby się Osho?
-Czy gdyby Osho pracował przy maszynie razem z typowymi Januszami i Grażynami, musząc napierdalać w nią młotem po kilka razy by odpaliła, i dostawałby za taką pracę 2200 złotych brutto – to czy stałby się Osho?
-Czy gdyby Osho zamiast podróżować pozłacanym Roll Roycem, musiał podróżować tramwajem w godzinach szczytu, z pijanymi, agresywnymi, cuchnącymi i przede wszystkim wampirującymi pasażerami – to czy stałby się Osho?

Czy teraz wiesz do czego zmierzam? Chyba tak. Wiadomo że potrzeby materialne są najsilniej akcentowane i zauważane przez umysł. Jeśli nie ma zaspokojonej sfery materialnej, to nie ma co czekać na rozwój duchowy i jakikolwiek inny. Niezaspokojenie potrzeb materialnych i potrzeb bezpieczeństwa to jedna wielka rozpacz która generuje jeszcze gorsze linie życia. Wiedzą to doskonale elity polityczne, stąd drapieżny kapitalizm, stąd ubożenie wszystkich klas społecznych. No i zaraz pojawiają się lęki, kompleksy i ciężkie, przewlekłe choroby.

Żadną sztuką jest się stać oświeconym, gdy mamy zdrowie, ekstrawertyzm, pieniądze, partnera życiowego i piękną naturę u boku. Gdy ktoś ma to wszystko to rzeczywiście, przeczyta jeden rozdział jakiejś new age’owej książki i z marszu poczuje się lepiej, i jeszcze nazwie tę iluzję oświeceniem. Prawdziwą sztuką jest zastosować takie metody i sposoby, które pozwolą podnieść się z kolan umarłemu za życia. Prawdziwą sztuką jest podnieść się z kolan pomimo kompleksów, lęków, traumy, depresji, choroby. A tu książki i teksty guru new age milczą jak zaklęte.

Nomen omen, jest to potężna i niemal zupełnie niezapełniona nisza rynkowa. Popatrzcie tylko na to. Prawie wszystkie coachingi które wyrastają jak grzyby po deszczu, doktryny mistrzów new age i tym podobne – są dla ludzi którzy już coś w życiu osiągnęli (najczęściej dużo) i którzy chcą mieć jeszcze więcej i więcej. Więc mimochodem kupują książkę Osho czy Tolle’a, zapisują się na kurs jogi – by było jeszcze bardziej kolorowo, ekstatycznie, na maxa.

A tymczasem rzeczywistość jest taka, że teraz coraz więcej ludzi jest zdołowanych i na dnie. Coraz więcej cierpi np na depresję czy traumy. A recept dla nich, poza tymi lekarskimi, wciąż jest jak na.. lekarstwo. Nomen omen. Ja z tej pozycji piszę. Nie osiągnąłem jeszcze pełni, a do sukcesu wciąż pozostał jakiś tam kawałek drogi do przebycia. Wiem jednak co działa a co nie działa, i za to jestem wdzięczny losowi. Kapitalizm umyślnie wepchnął nas w sidła chorób, depresji, nerwic i braku perspektyw na jakikolwiek rozwój. Jednak to nie kapitalizm, paradoksalnie, jest problemem. Problemem jest nasza nieznajomość „instrukcji obsługi” człowieka i świata.

Ci, którzy są szczęśliwi i osiągają sukces, nawet jeśli Ty nazwiesz ich złymi, psychopatami – niejako podświadomie i intuicyjnie stosują prawa wszechświata. A te prawa możesz poznać i Ty, i wcale nie musisz przechodzić na ciemną stronę mocy. A wręcz przeciwnie – dopiero wtedy potencjał jasnej strony będzie błyszczał coraz dobitniej.

Poniżej lista nowych wpisów z kategorii: „Świadomość, wiedza ukrywana, tajniki psychologii, relacje i emocje oraz rozwój osobisty i duchowy„. Są to najnowsze wpisy, opisuję w nich prawa wszechświata i moją przygodę z ich poznawaniem i stosowaniem::)
https://atomic-temporary-22196433.wpcomstaging.com/strony-linki/swiadomosc-nowe/

Autor: Jarek Kefir

Popierasz ideę mojej strony? Podobają Ci się moje artykuły, wklejane linki, informacje, filmy, obrazki? Dołącz do grona twórców i pomóż moim niezależnym kanałom informacji!:) Blog istnieje dzięki darowiznom, ten system zapewnia niezależność od różnych opcji ideologicznych i wszelkich „reklamodawców„.
–Poniżej opisałem, jak to zrobić, link:
https://atomic-temporary-22196433.wpcomstaging.com/wsparcie/

 

57 myśli w temacie “I Ty możesz być drugim Osho! Powiem Ci jak, bo wiem…

  1. Wybacz, nie czytałam wszystkich komentów, zatem zacznę od tego, o czym może już ktoś wspomniał, a mianowicie, że tytuł pozycji, do której się odnosisz, to TranSErfing rzeczywistośći, nie TranSFering rzeczywistości.
    Druga sprawa: które z wykładów Osho czytałeś? Wydaje się, że albo nie czytałeś, albo czytałeś bez zrozumienia. To nie przytyk, to jedynie dowodzi temu, że Osho może być bardzo błędnie rozumiany, kiedy rozpatruje się jego wypowiedzi wyrwane z szerszego kontekstu.
    Ja czytałam/czytam niemalże wszystko Osho, czytałam też Zelanda. I to jest tak, że Zeland odnosi się raczej to praw rządzących naszą rzeczywistością. A ta jest w pełni wytłumaczalna, ma swoje prawa, nawet jeżeli nie wszystkie lub prawie żadnych (jeszcze) nie rozumiemy, jest w jakimś sensie uporządkowana, coś wynika zawsze z czegoś. I do tych prawideł odnosi się Zeland. My możemy kształtować rzeczywistość, jak najbardziej, i dzieje się to tak, jak opisuje Zeland. Tak ja to przynajmniej odczuwam.
    To natomiast, o czym mówił Osho, to sfera naszej egzystencji, świadomości, która oczywiście zanurzona jest w tej wytłumaczalnej rzeczywistości będąc kolejnym wyrazem dualizmu. Zatem z jednej strony rzeczywistość, z drugiej świadomość (tak to nazwę roboczo, ale chodzi tu o tę tajemniczą sferę naszego życia, w której zadajemy sobie pytanie: Kim jestem a nadto: Kto pyta, kim jestem :)) Tu prawa Zelanda nie mają zastosowania, bo dotyczą zupełnie innej sfery. Zwyczajnie.
    Jedyne, co mogę jeszcze dodać: wróć do lektury Osho. Zacznij od pozycji najważniejszych: Księgi mądrości, Ewangelii Tomasza oraz Wedanty. To komentarze Osho do – po kolei – traktatów Atiszy, nauk Jezusa oraz Upaniszad. To prosta instrukcja, jak zwiększyć swoją świadomość. Prosta instrukcja.
    Sat nam.

    Polubienie

  2. Gdybyś czytał książki Osho to byś wiedział, że on sam mówi, że najpierw trzeba poznać świat materialny, zaznać wszystkiego, a dopiero później możesz przejść do duchowości. Ja zawsze od samego początku byłam wrażliwa, uczciwa i nigdy nie rozumiałam czemu ludzie potrafią być tak wobec siebie okrutni.Doświadczyłam wielu porazek w swoim zyciu. W pewnym momencie miałam wszystkiego dość. Później zaczęłam czytać m.in Osho i w końcu „zrozumiałam” co to szczęscie. Od jakiegoś czasu jestem szcześliwa tak po prostu. Cieszę się każdym dniem. Zrobiłam się jeszcze bardziej wyrozumiała i współczująca.Nie oceniam nikogo. Nie mam w sobie już żadnej pustki i praktycznie żadnych negatywnych emocji w sobie. To działa i mam nadzieję, że tak mi zostanie do końca życia, bo to jest fantastyczne. Nie zrozumiesz mnie, bo nie wiesz co to za stan i prawdopodobnie nie wiesz też o czym pisze Osho, dlatego nie wiem dlaczego go oceniasz mimo, że tak naprawdę go nie znasz. Życzę każdemu takiego szczęścia:)

    Polubienie

  3. New Age to stek bzdur, po prostu ladnie opakowana trucizna umysłowa. Nie tylko dla korzyści samych guru ale też dla korzyści rządzących.

    Polubienie

  4. Szanowny Kefirze,

    Cały ten new age, jak to nazywasz nie ma na celu poprawienia cash flow tylko do czegoś zupełnie innego.

    Gdybyś miał te pieniądze i te wszystkie warunki jak Osho, to nie będziesz jak Osho.

    On to wszystko miał, bo umiał przekonać ludzi, żeby mu dawali pieniądze. Czyli umiał zarabiać kasę. Ja Ty się tego nauczysz – też będziesz bogaty. Ale nie zostaniesz oświecony czy jakkolwiek to nazwać ze względu na warunki bytowe.

    Znam ludzi, którzy mają dużo pieniędzy a nie potrafią sobie ze sobą poradzić od lat. Znam też takich, którzy nie mają nic a uśmiech towarzyszy im na co dzień.

    Polubienie

  5. Chrestomata pisze:
    1 Czerwiec 2016 o 19:06
    Nie powiedziałbym, że nikt bo pozostają jeszcze ci co przeżyli śmierć kliniczną i widzieli te obrazy, które przedstawiają zwijanie się naszego dna p śmierci biologicznego ciała, czyli siatkę, pajęczynę tunel i spiralę i tak w kółko
    tutaj troszkę o tym
    ———————-
    A sa na to jakieś DOWODY?
    Mozna wiele opowiadać, i wiele juz na ten temat napisano, a szyszynka takze po coś jest 🙂
    Czy znasz kogos kto zmarł, został pogrzebany i znowu ożył i z toba rozmawia, smieje sie i bawi?
    Ja nikogo takiego nie znam 🙂

    Polubienie

    1. Droga Gaia
      czy to że setki ludzi, którzy doświadczyli NDE i narysowali tę mapę w chwili śmierci, którą Kluver nazwał swoimi stałymi i która tak naprawdę jest tym jak nasze dna przygotowuje naszą plazmę do implozji w chwili śmierci nie jest wystarczającym dla Ciebie dowodem ?
      A badania Korotkova, który wykorzystując swoją metodę (GDV) zbadał, że duch opuszcza ciało ok. 36 godzin po śmierci i udaje się w to miejsce w pomieszczeniu, które jest najbardziej fraktalne, żeby móc się rozpakować. A nasza aura czym jest ?, bo istnieje na pewno czego dowodzi fotografia Kirlianowska, od której powinno się rozpoczynać jakąkolwiek diagnozę ludzkich chorób. Nie da się zakwestionować prawdy, bo ktoś już to kiedyś badał.
      Dlaczego widzimy takie rysunki (stałe Kluvera) w chwili śmieci wyjaśnia dokładnie Winter w swoich wykładach i jest to czysta fizyka, której nie da się zaprzeczyć. Koherencję serca czy występowanie złotego podziału w falach mózgowych również można zmierzyć. (fale w mózgu chyba przez EEG). Do badania koherencji serca zaś Winter wynalazł urządzenie, które nazwał bliss tunner, bo w czasie błogości to zjawisko idealnego splatania się fal w złotym podziale występuje. To też świadczy o tym, że emocje programują nasze dna. Dlaczego serce odgrywa tu główną rolę, bo ma odpowiednią do tego celu geometryczną budowę.
      Wiele rzeczy można wyjaśnić a szczególnie fizykę życia i śmierci, wystarczy tylko trochę chęci i wiary, no i spojrzenia na to wszystko Waszą kobiecą prawą półkulą. Wiele rzeczy powiązanych z tym co mówi Winter w wykładach opowiada też Marek Taran, o którym dowiedziałem się ostatnio.
      Pozdrawiam 🙂

      Bogdan

      Nie wiem czy Ci zazdrościć czy nie, ale raczej tak, bo chciałbym doświadczyć tego co Ty doświadczasz, bo jeżeli jak kiedyś pisałeś podróżujesz sobie astralnie to na prawdziwą śmierć jesteś dobrze przygotowany.
      Pozdrawiam

      Polubienie

      1. Zadała pytanie: Czy znasz kogos kto zmarł, został pogrzebany i znowu ożył i z toba rozmawia, smieje sie i bawi?

        Dlaczego zatem zmieniasz temat schodząc na pobocze? 🙂
        Nie kwestionuje istnienia aury (20 lat temu mialam zrobione pierwsze zdjecie własnej aury), czy śmierci klinicznej. Jednakże śmierć kliniczna nie jest tożsama smierci biologicznej, która charakteryzuje się ustaniem aktywności mózgu (EEG). Dlatego śmierć kliniczna nie jest śmiercią biologiczną, która to jest stanem NIEODWRACALNYM i tajemnicą jest, co jest po niej. Wszelkie zaś opowieści w tym temacie mozna -poki co -włożyc miedzy bajki 🙂
        I właśnie tego dotyczyła moja wypowiedz i zadane pytanie. Pozdrawiam

        Polubienie

        1. jeżeli byłbym religijny to powiedziałbym tak znam Jezusa :), ale nie o wskrzeszenie trupa w tym chodziło, dlatego też nie odpowiadałem na Twoje pytanie, bo jest tendencyjne 🙂
          Starałem się za to inaczej podejść do tego tematu. Oczywiście śmierć kliniczna różni się od śmierci biologicznej, ale te obrazy są takie same w obu przypadkach tylko w śmierci biologicznej duch opuścił już ciało i albo sobie pofrunął jak w świadomym śnie albo nie przetrwał tej kompresji i zginął.
          Wiem, że dyskusja dotyczyła tego co po drugiej stronie, ale to już zależy od każdego z nas co będzie po drugiej stronie czy piekło czy niebo.
          Oczywiście nie zamierzam Cię do niczego przekonywać, nie jestem jednym z tych domokrążców, co nawracają 🙂 wyrażam tylko swoje zdanie.
          Pozdrawiam

          Polubienie

          1. Chrestomata napisał: jeżeli byłbym religijny to powiedziałbym tak znam Jezusa (…)
            Oczywiście nie zamierzam Cię do niczego przekonywać, nie jestem jednym z tych domokrążców, co nawracają.

            Gdzie w tym logika? Skoro nie jesteś religijny, to w jaki sposób miałbyś nawracać? Do czego?

            Chrestomata napisał: Oczywiście śmierć kliniczna różni się od śmierci biologicznej, ale te obrazy są takie same w obu przypadkach tylko w śmierci biologicznej duch opuścił już ciało i albo sobie pofrunął jak w świadomym śnie albo nie przetrwał tej kompresji i zginął.

            Człowieku, na miłość boską SKĄD TY TO WIESZ, że piszesz o tym jakbyś już co najmniej z 3 razy umarł i z tego tytułu miał prawo pisać o tym, jak o sprawie pewnej?

            LUDZIE SKĄD WY TO WIECIE???

            Polubienie

            1. Taki w tym sens, że skoro nie jestem religijny to i Cię nie będę na nic nawracał, napisałem tak żeby było śmieszniej, ale mniejsza z tym. Nie jest też moim celem przekonywanie kogoś do swoich racji.

              Dlaczego piszę o tym jakby to była rzecz pewna ? Otóż dlatego, że wierzę w to że tak jest.
              Poza tym ktoś to już badał, ale nie tzw. naukowcy czy nauczyciele akademiccy, którzy nawet nie wiedzą co jest przyczyną grawitacji, Einstein połowicznie wiedział, ale czegoś zabrakło.
              Nie wiem czy umarłem już 3 razy czy dziesięć razy, trudno powiedzieć.

              Pozdrawiam

              Polubienie

              1. BINGO!
                W końcu usłyszałam to, o czym piszę od początku.
                Opisujesz rzeczywistość jakiej SAM doświadczyłeś i przypisujesz jej walor prawdziwości, ale dodając „bo ja w to wierzę”. Nota bene ja także nigdzie nie odnosiłam się do wiary w
                rozumieniu wierzeń religijnych.

                W tym właśnie rzecz. Jeżeli ktoś wierzy w ufoludki, mówiące kamienie, czy jaszczurki używające sztućców do jedzenia, to ja nie mam nic do tego. Każdy ma prawo wierzyć w co tylko chce, ale wszak pod jednym warunkiem. Jeżeli pisze o życiu po śmierci, czy innych rzeczach na istnienie których nie ma dowodów, to ZAZNACZA to w tekście pisząc jednoznacznie, że to jest wyłącznie jego odbiór, czy jego wiara, a nie przedstawia to jako aksjomat.

                Właśnie to stało się przedmiotem podjętej przeze mnie dyskusji.
                Czytałam wpisy i zadawałam pytanie: Skąd to wiecie?
                Pozdrawiam 🙂

                Polubienie

                1. tak, napisałem że w to wierzę, bo wszystkie znaki na niebie i ziemi, wiedza starożytna i fizyka na to wskazują :), Jeżeli badania Kluvera i Korotkova, nie wspominając o całej fizyce Wintera nie są dla Ciebie wiarygodne to pozostańmy przy tym, że to moje wierzenia w zabobony są 🙂

                  Pozdrawiam

                  Polubienie

      2. Nie zazdrość – nie umiem ocenic czy to prawda
        Podróż na druga strone jest w planie, ale najpierw musze jeszcze poćwiczyć. Smierci juz dawno sie nie obawiam, bo rozumiem ze to kres tego co jest tu – i poczatek tego co jest tam

        Polubienie

    2. @Gaja jak sie jeb…sz ze sciana i bedziesz miala blackout to pewnie wtedy zrozumiesz o czym pisze Chrestomata . To tak w przenosni pisze a nie dosadnie.Widac na tym etapie zycia lub wogole w tym zywocie nie bylo Tobie jeszcze dane zderzyc sie z takim doswiadczeniem

      Widzę, że wiesz o mnie więcej niż ja sama o sobie …
      Dlaczego ludzie widzą niemalże wszystko u sąsiada, a prawie niczego u siebie? 🙂

      Polubienie

      1. „Nikt z nas nie ma bladego pojęcia o tym,co jest po drugiej stronie lustra”.Teorie są różne.Mnie się spodobało to ,co gdzieś pzreczytałam:chodziło tam o to,że człowiek został przyrównany do elektronu na orbicie.Czyli jeśli człowiek podnosi swoje wibracje to dostaje jakby kwant energii i po śmierci przenosi się na wyższą orbitę a jeśli zaniża i zagęszcza swoje energie to schodzi na niższy poziom 🙂
        Albo:któryś fizyk powiedział,że człowiek jest jak latarka.Emituje ona energię świetlną a energia przecież nie ginie i nawet,jeśli obudowa latarki się zniszczy to energia pozostaje:)
        Kiedyś śniło mi się,że zostałam skazana na karę śmierci.I pamiętam,że nie bałam się umierania tylko utraty świadomości,tzn.tego,że nie będzie już mojego „ja”,że nie będę się mogła identyfikować z osobą ,jaką jestem.Zdarzyło mi się zemdleć 3 razy w życiu .I nie czuje się wtedy nic a nic,nie ma żadnych wizji tylko jedna wielka czarna dziura i czasem nachodzi mnie myśl,czy aby omdlenie nie jest takim przedsionkiem śmierci.Z wielką przyjemnością czytam przeżycia osób w trakcie śmierci klinicznej ale znam pana,który nic nie czuł tak więc te przeżycia są bardzo indywidualne i nie każdy tą śmierć przeżywa tak samo.Oczywiście pozytywne odczucia takich osób czyta się z przyjemnością gdyż dają nam nadzieję,że może jednak jest życie po drugiej stronie lustra:)Chcę wierzyć,że tak jest ale dowodów nie mam:)W każdym razie jestem obecnie na etapie radzenia sobie z życiem .A jeśli chodzi o śmierć to ją akceptuję ale specjalnie nad nią na razie nie rozmyślam:))W sumie to się nie ma co pzrejmować,jeśli nie ma nic (jak w omdleniu)to spoko bo zero czucia ,niebyt .A jeśli coś jest (a pewnie jest)to trzeba się będzie dalej pomęczyć i podjąć wyzwania w nowej rzeczywistości i wątpię,czy ziemskie życie nas do tego odpowiednio przygotuje:))

        Polubienie

        1. Jola@ świetnie to opisałas. Tak włąsnie jest, że staramy sie pocieszać, dawac sobie nadzieję, że to nasze ziemskie i krótkie życie musi mieć jakis sens, ze te nasze codziennie starania i zabieganie także czemuś ma słuzyc. Jednakże nadzieja bedąc kochanka strachu zniewala bardziej niż kajdany.

          Ale nikt z nasnie wie, co stanie sie z nami po smierci. Wiemy jedynie, ze smierc jest nieunikniona, ze kazdy musi jej doswiadczyc, bo jest wpisana w proces zycia.

          Ja także raz w zyciu straciłam przytomność. To co nazywasz omdleniem takowym nie bylo skoro pojawila sie „czarna dziura”. Doznalas utraty przytomnosci. Pamietam jak dzisiaj, kiedy w ułamku sekundy pojawiła się ciemnośc. Mózg mój jeszcze chwile pracował, bo kiedy poleciałam do tyłu i uderzyłam głowa o kafle posadzki w łazience, głowa odbiła sie od posadzki siła inercji a mój mózg przyrównał to do odbicia piłki i zastanawial sie dlaczego głowa nie odczuwa bólu 🙂 A po tym nastała 5 -minutowa cisza i totalna ciemność. NIEBYT.
          Przeżycie nie do opisania. Własnie tego dnia uświadomiłam sobie, że życie może zgasnąc w ułamku sekundy, a nasza świadomość może nawet nie dowiedzieć sie o tym. 😦

          Polubienie

          1. Gaju napisałam omdlenie ale faktycznie była to utrata świadomości.Ciekawe,że pamiętasz moment uderzenia głową o podłogę,ja straciłam przytomność zanim upadłam.Słowo „niebyt”użyte przez Ciebie bardzo dobrze oddaje stan utraty świadomości.
            Gaju może umierając nie ockniemy się już nigdy a może ockniemy się w innym wymiarze,tego nie wie nikt:)Jedno jest pewne:energia nie ginie ,problem leży w niewiedzy,czy po śmierci zachowamy świadomość i tożsamość.
            Wolę optymistycznie założyć,że tą świadomość zachowujemy:)

            Polubienie

  6. To, jakim jest się człowiekiem, jest nieskończenie ważniejsze od tego, czego naucza się innych. Jezus Chrystus był Miłością, stąd przede wszystkim nauczał miłości. Miłość cierpliwa jest, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą, wszystko znosi i wszystko przetrzyma. Trzeba mieć odwagę żyć dla Miłości i nie zabijać, czy też przyczyniać się, na rozmaite sposoby, do zabijania świadomych siebie żywych istot, w szczególności ssaków (ludzi i zwierząt). Piękne słowa i kwieciste wywody, nie przesłonią prawdy o Miłości i cierpieniu, masowo zabijanych, ssaków.

    Polubienie

  7. To jest moje poczucie rzeczywistości
    To dowód na moją pełnoletność
    To jest prawda w niewoli
    To utrata teologii
    Jestem zabieraczem dusz
    Jestem okrutnym, błyskotliwym umysłem
    To jest moje poczucie rzeczywistości
    To mój dowód na moją pełnoletność
    Jestem zabieraczem dusz
    Jestem okrutnym, błyskotliwym umysłem

    Jesteś ze mną?
    Czy jesteś w moim umyśle?
    Jesteś ze mną?
    Czy jesteś w moim umyśle?

    Idę, upadam, wolny od grawitacji
    Tylko zerwaliśmy pępowinę
    To więcej niż tylko pokrewieństwo
    Idziemy dalej przez niekończące się pożądanie
    Jestem zabieraczem dusz
    Jestem okrutnym, błyskotliwym umysłem

    Przyjdź ponownie, czuję się załamany
    Wzbijmy się wyżej

    To jest dźwięk
    Twojego powodu by się obudzić
    Czy już zapomnieliśmy?
    Możemy odpowiedzieć?

    Cofamy się, to nie ma sensu
    Tak prawdziwe, że nie możemy udawać
    Cofamy się, to nie ma sensu
    Jest trudniej po prostu udawać

    Powiedz to raz jeszcze
    Powiedz to znowu
    że to koniec
    wszystkiego co wiem

    Powiedz to raz jeszcze
    Powiedz to znowu
    że to koniec
    wszystkiego co wiem

    Jesteś ze mną?
    (możemy odpowiedzieć?)
    Czy jesteś w moim umyśle?
    Jesteś ze mną?
    (możemy odpowiedzieć?)
    Czy jesteś w moim umyśle?

    Powiedz to raz jeszcze
    Powiedz to znowu
    że to koniec
    wszystkiego co wiem

    Powiedz to raz jeszcze
    Powiedz to znowu
    że to koniec
    wszystkiego co wiem

    Polubienie

  8. https://zenforest.wordpress.com/2009/03/10/zagubieni-wizja-spoleczenstwa-wg-osho/

    „Jeśli jesteś pusty od środka, usiłujesz zgromadzić jak najwięcej akcesoriów wokół siebie. Może to zwieść innych, ale ciebie nie wypełni.
    Choć czasem może zwieść i ciebie, ponieważ nawet własne kłamstwo, powtarzane wiele razy, zaczyna wyglądać jak prawda.
    Jednak nie czujesz się spełniony, zadowolony.
    Amerykanie starają się cieszyć życiem, ale wygląda na to, że wcale im się nie udaje.
    Pamiętaj: jeśli będziesz podejmował wysiłki, aby się cieszyć, nic ci z tego nie wyjdzie.
    Kiedy będziesz próbował osiągnąć szczęście, przegapisz je.

    Wysiłek przy osiąganiu szczęścia to absurd, ponieważ szczęście tu jest.
    Nie możesz go osiągnąć. Nic nie rób, po prostu zgódź się na nie. Ono jest we wszystkim, co cię otacza wewnątrz, na zewnątrz, tylko szczęście. Nic poza nim nie jest prawdziwe.

    Obserwuj, patrz głęboko w głąb świata, drzew, ptaków, rzek, w głąb gwiazd, Księżyca i Słońca, w głąb ludzi, zwierząt patrz głęboko: egzystencja składa się z radości, szczęścia. Z błogości. Niczego nie trzeba robić. Podejmowanie wysiłku stałoby się przeszkodą. Zrelaksuj się, a poczujesz, jak szczęście cię wypełni; rozluźnij się, a pojawi się w tobie; odpręż się, a otoczy cię ze wszystkich stron.

    Amerykanie są spięci. Napięcie wzrasta, gdy za czymś gonisz.
    Odprężenie pojawia się, gdy się na coś godzisz. Amerykanie gonią, ścigają, próbują wydobyć coś z życia, próbują je wyciskać. Niewiele z tego nie wynika, ponieważ nie jest to dobra droga.
    Nie możesz wycisnąć życia; musisz się mu poddać.
    Życia się nie podbija.
    Musisz być na tyle odważny, żeby dać mu się pokonać. Tutaj przegrana jest zwycięstwem, a wysiłek, aby wygrać za wszelką cenę, będzie niczym innym, jak twoją ostateczną, całkowitą porażką.

    Nie możesz podporządkować sobie życia, ponieważ część nie może ogarnąć całości. To tak, jakby mała kropelka wody próbowała zdobyć ocean. Owszem, kropelka może wpaść do oceanu i stać się jego częścią, ale nie może go pokonać. Właściwie to wpadnięcie do oceanu, stopienie się z oceanem jest drogą do zwycięstwa.

    Amerykanin próbuje odnaleźć szczęście, stąd jego nadmierna, wręcz obsesyjna troska o ciało. Przekroczyła granice troski, stała się obsesją: człowiek wtedy nieustannie myśli o ciele, robi to i tamto, wszystko, co mu tylko wpadnie do głowy. Wkłada wiele wysiłku, aby znaleźć kontakt ze szczęściem poprzez ciało. To jest niemożliwe.

    A zresztą umysł Amerykanina jest nastawiony na rywalizację. Niekoniecznie naprawdę kochasz swoje ciało; być może tylko rywalizujesz z innymi. Ponieważ inni coś robią, ty też musisz to robić. Umysł Amerykanina jest najpłytszym i najbardziej ambitnym umysłem, jaki kiedykolwiek istniał na świecie. I jest to najbardziej rozpowszechniony rodzaj umysłu w obecnym świecie.
    Właśnie dlatego biznesmen stał się w Ameryce synonimem wszystkiego, co najlepsze i najważniejsze. Wszystko inne stało się tłem. Biznesmen, człowiek kontrolujący pieniądze, jest najwyższym wzorcem.
    W Indiach za taki wzorzec byli uważani bramini poszukiwacze Boga.
    W Europie stanowiła go arystokracja dobrze wychowana, wyedukowana, akuratna, zestrojona z subtelnymi niuansami życia: muzyką, sztuką, poezją, rzeźbą, architekturą, tańcem klasycznym, językami, greką i łaciną. Najbardziej cenionym wzorcem była w Europie arystokracja, która przez wieki nasiąkała szacunkiem dla wyższych wartości w życiu. W Rosji Sowieckiej narzuconym i propagowanym wzorcem był posłuszny, zapracowany, uciskany proletariusz.
    W Ameryce najbardziej szanowani są biznesmeni, ci którzy kontrolują pieniądze.

    Pieniądze to dziedzina najszerzej pozwalająca na konkurencję.
    Nie musisz być kulturalny, wymaga się jedynie pieniędzy. Nie musisz znać się na muzyce, na poezji. Nie musisz niczego wiedzieć o literaturze starożytnej, historii, religii, filozofii. Jeżeli masz pokaźną sumkę w banku, to jesteś kimś ważnym.
    Właśnie dlatego mówię, że jest to najpłytszy umysł, jaki kiedykolwiek istniał. I ten umysł zmienił wszystko w handel, w ciągłą rywalizację.
    Nawet jeśli nabywasz Van Gogha lub Picassa, nie robisz tego dla Picassa.
    Kupujesz, ponieważ twoi sąsiedzi też kupili. Mają obraz Picassa u siebie w salonie, więc jakże ciebie miałoby na podobny nie stać? Musisz go mieć. Możesz nic o nim nie wiedzieć nawet, w jaką stronę go powiesić, gdzie góra, gdzie dół; a u Picassa czasem trudno się zorientować, czy obraz wisi poprawnie, czy też do góry nogami.
    Możesz nie wiedzieć, czy jest to oryginalny Picasso, czy nie. Możesz wcale na niego nie patrzeć, ale ponieważ inni go mają i o nim mówią, ty również musisz pokazać swoją klasę.
    Po prostu pokazujesz swoje pieniądze.

    Wszystko, co jest drogie, jest ważne; cokolwiek jest drogie, uznawane jest za ważne. Pieniądze i sąsiedzi stanowią jedyne kryteria przy podejmowaniu decyzji. Ważne jest, jakie mają samochody, domy, obrazy, gadżety. Ludzie mają w łazienkach sauny niekoniecznie dlatego, że kochają swoje ciało, lecz dlatego, że trzeba „to” mieć wszyscy „to” mają. Jeśli nie masz, wyglądasz na biedaka. Jeśli wszyscy mają domy na wzgórzach, ty również musisz taki mieć. Możesz nie wiedzieć, jak docenić ten krajobraz, możesz się tam po prostu nudzić. Albo możesz zabierać ze sobą radio i telewizor i słuchać tych samych audycji, których słuchałeś w domu, oglądać te same programy, które oglądałeś w domu. Co za różnica, czy siedzisz w górach, czy we własnym pokoju? Ale inni to mają. Garaż na cztery samochody jest konieczny; inni takie mają. Możesz wcale nie potrzebować czterech samochodów.
    […]

    Obserwowałeś kiedyś dziecko, które biega, krzyczy, tańczy bez powodu chociaż niczego nie ma?

    Jeśli je spytasz, dlaczego tak się cieszy, nie będzie w stanie ci odpowiedzieć.
    Pomyśli, że jesteś wariatem.
    Czy potrzebny jest powód, aby być szczęśliwym?
    Będzie zszokowane, że w ogóle o to pytasz.
    Wzruszy ramionami i dalej będzie śpiewać i tańczyć.

    Dziecko nie posiada niczego. Nie jest jeszcze premierem, nie jest prezydentem Stanów Zjednoczonych, nie jest Rockefellerem. Niczego nie posiada może z wyjątkiem kilku muszelek i kamyków zebranych na plaży, to wszystko.

    Życie Amerykanina kończy się wraz z nadejściem śmierci. Gdy umiera ciało, umiera Amerykanin. Stąd ogromny strach przed śmiercią. Ze względu na ten strach Amerykanin stara się przedłużyć swoje życie, czasem do absurdalnego wieku.
    Jest wielu Amerykanów, którzy wegetują w szpitalach i instytutach psychiatrycznych.
    Nie żyją minęło już dużo czasu, odkąd umarli.
    Lekarze, lekarstwa, nowoczesna aparatura to wszystko zarządza ich ciałami. W jakiś sposób nadal funkcjonują.

    Strach przed śmiercią jest tak olbrzymi: gdy raz odejdziesz, odejdziesz na zawsze, nic nie przetrwa.

    Amerykanie wierzą w ciało i nic poza tym.
    Jeśli tak myślisz, będziesz bardzo nieszczęśliwy.
    Po pierwsze, zawsze będziesz bał się śmierci, a ten, kto boi się umrzeć, boi się również żyć.
    Życie i śmierć są tak powiązane, że jeśli boisz się umrzeć, zaczniesz również bać się żyć.

    To życie przynosi śmierć, więc jeśli boisz się śmierci, jak możesz naprawdę pokochać życie?

    Strach zawsze będzie obecny. To życie przynosi śmierć; nie możesz żyć całkowicie. Jeśli śmierć jest końcem dla wszystkiego, jeśli tak uważasz, to twoje życie upłynie na pośpiechu i pogoni. Ponieważ zbliża się śmierć, nie możesz pozwolić sobie na cierpliwość.
    Stąd amerykańska mania szybkości: wszystko musi być zrobione szybko, ponieważ zbliża się śmierć, więc zrób jak najwięcej rzeczy, zanim umrzesz. Postaraj się wypchać siebie jak największą liczbą doświadczeń, zanim umrzesz, ponieważ gdy będziesz martwy, będziesz martwy.

    To stwarza poczucie bezsensowności i udrękę, lęk.
    Jeśli nic nie uratuje ciała, cokolwiek robisz, jest płytkie, nie daje satysfakcji.
    Jeśli śmierć jest końcem i nic nie przetrwa, to i życie nie może mieć żadnego znaczenia.
    Jest „opowieścią idioty, pełną wrzasku i złości, bez najmniejszego znaczenia”.

    Człowiek świadomy wie, że znajduje się w ciele, ale ciałem nie jest. Kocha swoje ciało; ono jest jego miejscem zamieszkania, jego domem. Nie postępuje wbrew ciału, bo głupotą jest działać na szkodę własnego domu, ale nie jest też materialistą. Jest ziemski, ale nie jest materialistą. Jest realistą, ale nie materialistą.

    Wie, że kiedy umierasz, to tak naprawdę nic nie umiera.
    […]
    Człowiek świadomy żyje w ciele, kocha swoje ciało, czci je, ale sam nie jest ciałem.
    Wie, że ma w sobie coś, co przetrwa każdą śmierć.
    Wie, że ma w sobie coś, co jest wieczne, i czas nie może tego zniszczyć.
    Doszedł do tego przez medytację, miłość, modlitwę. Odczuwa to wewnątrz siebie. Nie boi się.
    Nie boi się śmierci, ponieważ wie, czym jest życie.

    Nie goni za szczęściem, ponieważ wie, że Bóg zsyła mu miliony okazji; on musi tylko nie przeszkadzać.
    Czy nie widzisz, że drzewa są przytwierdzone do podłoża? Nie mogą donikąd pójść, a mimo to są szczęśliwe. Nie mogą gonić za szczęściem, nie mogą wyruszyć na poszukiwanie szczęścia. Są przytwierdzone do ziemi, nie mogą się ruszyć, ale czy nie widzisz szczęścia? Czy nie widzisz ich radości, gdy pada deszcz, ich ogromnego zadowolenia, gdy wieje wiatr? Czy nie czujesz, jak tańczą? Są przytwierdzone, nigdzie nie chodzą, lecz życie przychodzi do nich.
    Wszystko przychodzi ty tylko stwarzasz możliwość; wszystko przychodzi samo ty dopuszczasz to do siebie albo nie.
    Życie jest gotowe przydarzać się ci.
    Ale tworzysz tyle barier… Największą z nich jest pogoń. Ponieważ gonisz i biegasz, kiedy życie puka do twoich drzwi, nigdy cię nie zastaje. Zawsze jesteś gdzieś indziej.
    Ścigasz życie, ono goni za tobą i nigdy się nie spotykacie.
    Bądź… po prostu bądź, czekaj i zachowaj cierpliwość.”

    Polubienie

  9. http://pistis.pl/osho-samochody-rolls-royce-i-krishnamurti

    „Osho, jeden z najbardziej kontrowersyjnych duchowych Mistrzów (i jeden z moich ulubionych), jest często krytykowany (jeszcze dzisiaj) za luksus, którym się otaczał, a który sprowadzał się w zasadzie do 93 samochodów marki Rolls Royce i kilkuset zegarków Rolex, które były w istocie darami od jego uczniów. Inną sprawą, która dla wielu kładzie cień na tym mędrcu jest jego konflikt z Krishnamurtim.

    Poniżej wypowiedzi Osho na temat tych dwóch nurtujących tematów w polskim tłumaczeniu mojego autorstwa. Teksty pochodzą ze strony http://www.oshoworld.com

    Osho i 93 samochody Rolls Royce

    „Ludzie są bardzo zainteresowani twoimi Rolls Royce’ami. Co chcesz tym udowodnić, tymi licznymi samochodami i tym całym luksusem, który Ciebie otacza?

    Dlaczego ludzie się tym zajmują? Oni bez wątpienia tego potrzebują; a zatem będzie tutaj jeszcze więcej Rolls Royców. Dopóki nie przestaną pytać mnie o nie, coraz więcej Rolls Royców będzie przybywać. Teraz to nawet można ujmować jako wyzwanie: dzień w którym nikt nie spyta mnie o Rolls Roycy nie nadejdzie. Ludzkie zainteresowanie Rolls Roycami pokazuje ich umysł. Nie są zainteresowani tym co tutaj się dzieje. Nie pytają o medytację, nie pytają o sannyas, nie pytają o życie ludzi, o miłość, o śmiech, który dzieje się na pustyni. Oni tylko pytają o Rolls Roycy. A to oznacza, że dotknąłem jakiegoś czułego punktu. I będę przyciskał w niego dopóki nie przestaną pytać. Nie jestem czcicielem ubóstwa. Tego dowodzą Rolls Roycy. Poważam bogactwo. Nikt przede mną nie miał odwagi tego powiedzieć. Papież nie może powiedzieć, że respektuje bogactwo, chociaż sam jest najbogatszym człowiekiem na ziemi. Nie jestem hipokrytą. Jestem najuboższym człowiekiem na ziemi. Nie mam przy sobie ani jednego centa. Ale pragnę pokazać tym ludziom, co przyciąga ich umysł. Gdyby nie było tutaj Rolls Royców, możliwe, że nie byłoby nic dla całego świata wartego zapytania o mnie, o ciebie, o medytację, o inicjację w sannyas, o miłość, o cokolwiek.

    To właśnie dla tych idiotów trzymam te wszystkie Rolls Royce, ponieważ nie mogą oderwać od nich oczu. I tym sposobem mogę wlewać inne rzeczy do ich umysłów. Bez tych Rolls Royców nie zadali by żadnego pytania. Rolls Roycy robią więc to, co do nich należy. Każdy idiota świata jest nimi zainteresowany. I chcę by z jakiegoś powodu byli zainteresowani czymkolwiek w Rajneeshpuram. Wtedy możemy prowadzić inne sprawy. Powiedz więc tym ludziom, ktokolwiek pyta, że „te Rolls Royce są dla was idioci. W przeciwnym razie nie bylibyście niczym zainteresowani.” Gdy zaprzestaną pytać o Rolls Roycy, będę musiał pomyśleć o czymś innym, może o rakiecie, która poleci na księżyc…będę musiał o czymś pomyśleć.

    Otrzymałem list od biskupa z Wasco County, który przez prawie pięć lat potępiał mnie za Rolls Roycy. W każde niedzielne kazanie nie głosił Jezusa Chrystusa, ale głosił mnie i moje Rolls Roycy. Dzień, w którym odjeżdżałem napisał do mnie list, „teraz, gdy odjeżdżasz, byłoby miłe z twojej strony, gdybyś mógł przeznaczyć jednego Rolls Royca dla tego kościoła”. To pokazało prawdę o tym człowieku…Poinformowałem go, „Chciałbyś wszystkie 93 czy tylko jeden?” I przyszedł list, „jeśli przeznaczyłbyś wszystkie 93, to byłaby właściwa rzecz. Jesteś naprawdę wspaniały. Przepraszam, że potępiałem cię przez pięć lat. Jesteś człowiekiem, którego należy czcić”. To jest bardzo dziwny świat jeśli rozumiesz ludzi: cokolwiek mówią, pokazują więcej o samych sobie, niż o osobach o których się wypowiadają.”

    Polubienie

  10. @Co by było gdybym Ci powiedział, że jeśli wierzysz w prawo karmy i jakąkolwiek winę i karę – to rzeczywiście, będziesz ciągle dostawać od życia coraz to nowe prztyczki, kopniaki czy nawet ciosy z pięści? A jeśli nie wierzysz w karmę, a więc w WINĘ i KARĘ, to nic takiego Cię już nie spotka?

    Odpowiem równie dowcipnie … pytając: 🙂

    -Czy NIE wierząc w ŚMIERĆ nigdy nie umrę?
    -Czy NIE wierząc w choroby, nigdy nie zachoruję?
    -Czy NIE wierząc w głupotę, nigdy jej nie ujrzę?
    -Czy NIE wierząc w zło, nigdy go nie doświadczę?

    Ponadto zacytuje dla bardziej wnikliwych część tekstu, który niesie …sprzeczności 🙂
    @Jeszcze raz polecam przeczytać serię książek Vadima Zelanda o tytule „Transfering rzeczywistości„. Jest to niemal boskie „objawienie” (…) Jedno co chciałbym, byś zrobił.. Chciałbym byś zakwestionował wszystkie autorytety, z którymi miałeś do czynienia. Także te, dzięki którym poznałeś inną, wspaniałą stronę świata, a więc guru i ideologów new age. Chciałbym też byś chociaż spróbował zakwestionować ich nauki, jak i to co doktryna new age wniosła do Twojego życia. Telegonia, prawo karmy, oświecenie i przebudzenie, pozbycie się ego, życie tu i teraz – co gdybym Ci powiedział, że one nie są prawdą, że takie prawa i zasady nie istnieją, że tak naprawdę nigdy nie istniały?
    pozdrawiam 🙂

    Polubienie

    1. ,, -Czy NIE wierząc w ŚMIERĆ nigdy nie umrę?” zakodowana wiara, śmierć i umieranie

      ,,-Czy NIE wierząc w choroby, nigdy nie zachoruję?” – zakodowana wiara, pojęcie choroby i chorowania
      ,,-Czy NIE wierząc w głupotę, nigdy jej nie ujrzę?” – zakodowana wiara, stan głupoty i widzenia jej
      ,, -Czy NIE wierząc w zło, nigdy go nie doświadczę?” – zakodowana wiara, definicja zła i definicja doświadczenia.

      PROGRAM. Czy człowiek może istnieć bez programu? A jeśli bez takiego, to w jakim innym? Pewnie może w innym, bo potwierdza to boska nauka i racjonalna duchowość.

      Materia zrobi wszystko, aby być personą primo wobec duchowości, Duchowość na rzecz siebie czyni z materii personę non grata.
      Obydwie żartują sobie z człowieka, który miast wziąć je obie pod ręce, siada płaczliwie na rozdrożu, i patrzy swym losem raz na jedną, innym razem na drugą.

      Polubione przez 1 osoba

      1. ZAKODOWANA wiara?
        To bardzo prosta odpowiedz, ale za przeproszeniem NIC nie wnosząca do tematu.

        >Zakodowana wiara śmierć i umieranieTelegonia, prawo karmy, oświecenie i przebudzenie, pozbycie się ego, życie tu i teraz – co gdybym Ci powiedział, że one nie są prawdą, że takie prawa i zasady nie istnieją, że tak naprawdę nigdy nie istniały?(…) co gdybym Ci powiedział, że one nie są prawdą, że takie prawa i zasady nie istnieją, że tak naprawdę nigdy nie istniały?<

        Nie są prawdą?
        Takie prawa i zasady nie istnieją?
        Tak naprawdę nigdy nie istniały?

        To ja pozwolę sobie zadać pytanie?
        A skąd Ty Jarku to wiesz?

        Polubienie

        1. Raz jeszcze, bo poprzedni wpis poszatkowało 🙂

          ZAKODOWANA wiara?
          To bardzo prosta odpowiedz, ale za przeproszeniem NIC nie wnosząca do tematu.

          Zakodowana wiara śmierć i umieranie?

          Można zatem napisać, że ŻYCIE to także ZAKODOWANA WIARA!?
          Kto zakodował ową wiarę?
          Czy prąd -którego nie widać i którego nikt nie mógł zakodować noworodkowi -zabije go, czy też nie? Czy niewidoczne promieniowanie, którego także nie widać wpłynie na noworodka, czy tez ominie go szerokim łukiem, bo nie została w nim zakodowana wiara, ze owo promieniowanie zabija?

          Zadałam proste pytania do AUTORA, który w jednym arcie wygłasza sprzeczne poglądy.

          @Jeszcze raz polecam przeczytać serię książek Vadima Zelanda o tytule „Transfering rzeczywistości„. Jest to niemal boskie „objawienie” (…) Jedno co chciałbym, byś zrobił.. Chciałbym byś zakwestionował wszystkie autorytety, z którymi miałeś do czynienia. Także te, dzięki którym poznałeś inną, wspaniałą stronę świata, a więc guru i ideologów new age. Chciałbym też byś chociaż spróbował zakwestionować ich nauki, jak i to co doktryna new age wniosła do Twojego życia. Telegonia, prawo karmy, oświecenie i przebudzenie, pozbycie się ego, życie tu i teraz – co gdybym Ci powiedział, że one nie są prawdą, że takie prawa i zasady nie istnieją, że tak naprawdę nigdy nie istniały?

          Poleca ksiązki Vadima Zelanda -uznając go za „boskie objawienie”, czyli stawia go na piedestale (AUTORYTET), po czym zdanie dalej rzuca ostrzeżenia: zakwestionuj wszystkie autorytety, zakwestionuj ich nauki, itd.

          A ponizsze zdanie powala na łopatki :-))))
          Telegonia, prawo karmy, oświecenie i przebudzenie, pozbycie się ego, życie tu i teraz – co gdybym Ci powiedział, że one nie są prawdą, że takie prawa i zasady nie istnieją, że tak naprawdę nigdy nie istniały?

          (…) co gdybym Ci powiedział, że one nie są prawdą, że takie prawa i zasady nie istnieją, że tak naprawdę nigdy nie istniały?

          Nie są prawdą?
          Takie prawa i zasady nie istnieją?
          Tak naprawdę nigdy nie istniały?

          To ja pozwolę sobie zadać pytanie?
          A skąd Ty Jarku to wiesz?

          Polubienie

          1. ,, Można zatem napisać, że ŻYCIE to także ZAKODOWANA WIARA!?”

            Otóż to, i cały sęk w tym jakie aspekty i jakość wypełnia naszą WIARĘ. Czy służą one konstrukcji, rozwojowi czyli dla sensu zawartemu w ŻYCIU, czy zawężają człowieka do trwania i przetrwania jedynie w materialnej formie.
            Gdyby ŻYCIE, rozumiane jako transcendentalne spektrum, nie było najwyższą Wartością Uniwersum przejawianą przez człowieka(m.in.), nie posiadalibyśmy takich umiejętności jak odczuwanie sercem, intuicja i sumienie, które spełniają rolę papierków lakmusowych w odróżnianiu pełni prawdziwego życia od trwania jedynie biologicznej formy.

            Serdecznie pozdrawiam.

            Polubienie

            1. Przepraszam serdecznie, ale ten styl rozumowania jakoś do mnie nie przemawia.
              Przypomina mi MYSLENIE ŻYCZENIOWE, a życie to nie koncert życzeń 🙂
              Zawsze kiedy czytam te wszystkie wzniosłe teksty o naszej roli w UNIVERSUM to na usta ciśnie się tylko JEDNO PYTANIE!

              LUDZIE SKĄD WY TO WIECIE???

              Czy ktos z Was byl po tamtej stronie lustra i wrócił, aby nas oświecić?
              Czy ktos wie, dlaczego jedni ludzie posiadaja empatie a inni nie?
              I jak do tego ma sie sumienie?

              Filozofować każdy może, jeden lepiej drugi gorzej, ale są pewne niezmienne prawa Universum, na które człowiek -będąc kropelką w tym oceanie -nie ma żadnego wpływu.

              Dlatego właśnie rodzimy się, aby umrzeć, bo życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową i nie ma najmniejszego znaczenia, czy to sobie zakodujemy czy też nie.
              Bez względu na naszą wiarę i życzenia, tak dziać się będzie.
              Pozdrawiam 🙂

              Polubienie

              1. Cytat: „Zawsze kiedy czytam te wszystkie wzniosłe teksty o naszej roli w UNIVERSUM to na usta ciśnie się tylko JEDNO PYTANIE!
                LUDZIE SKĄD WY TO WIECIE”

                A skąd wiesz Ty o prawie karmy? Pamiętasz poprzednie życia? Ja też nie. Pamiętam i doświadczam tylko jedno, to obecne.
                Robisz dokładnie to samo, co krytykujesz.
                A prawo karmy i inne doktryny new age często służą temu co generuje się od zarania dziejów by kontrolować masy – POCZUCIA WINY.
                Masz być winny, człowieku, za rzekome winy których nawet nie pamiętasz i masz się godzić na każdego kopniaka od losu.
                A tak naprawdę te kopniaki są na nasze własne życzenie, wymierzają je siły dążące do równowagi za winy z TEGO życia.
                Prawo karmy to taka azjatycka wersja chrześcijańskiego grzechu pierworodnego – doktryny równie destrukcyjnej i równie fałszywej. Też służącej temu, by ludzie czuli się winni.
                Podstawowa zasada jest taka, że jeśli czujesz się winny – to zawsze znajdzie się kara.

                Polubienie

                1. Drogi Jarku, proszę wskaż mi, w którym miejscu pisałam cokolwiek o prawie karmy? 🙂
                  Rozmawiajmy o faktach … a fakty są takie, że NIKT z nas nie ma bladego pojęcia, co jest po drugiej stronie lustra. Druga prawda jest taka, że człowiek od zarania dziejów poszukuje winy wszystkiego poza sobą samym, dlatego wierzy w różne siły, które sprawują nad nim władzę. Trzecia prawda jest taka, że człowiek stale pozostaje w szponach strachu zatem poszukuje nadziei, a NADZIEJA to kochanka STRACHU i bardziej zniewala niz kajdany 🙂

                  Przy okazji nadal nie odpowiedziałeś na moje powyżej postawione pytania.
                  Ale nie wiedząc dlaczego uczepileś sie …KARMY 🙂

                  Polubienie

                2. Mozesz sobie mnie gnoic, ale napiszę
                  Czy zdajesz sobie sprawę z tego ze jestes Bogiem?
                  Czy sadzisz ze nie mozna zajrzeć – na drugą stronę lustra?
                  Czy sądzisz ze kieruja nami jakieś obce niezbadane siły?
                  Moze nie dostrzegasz w tym faktów, ale ja tak. Doszedłem do tego drogą poznania i gromadzenia wiedzy. Gdy coś mnie obecnie niepokoi i nie daje odpowiedzi. Wiem że to temat do przerobienia i wtedy zmienia mi sie obraz [nie diametralnie] i mam nowe problemy do opracowania. Kieruja nami ciągle jedne i te same prawa. Nie ma przypadku – tylko nierozpoznane prawo. Nie opieraj sie temu co dookoła sie dzieje. Poddaj sie tej zabawie z życiem – bedzie łatwiej
                  Pozdrawiam

                  Polubienie

                3. Czy zdajesz sobie sprawę z tego ze jestes Bogiem?
                  Czy sadzisz ze nie mozna zajrzeć – na drugą stronę lustra?
                  Czy sądzisz ze kieruja nami jakieś obce niezbadane siły?
                  ————————–
                  No cóż nie czuje się Bogiem -jakimkolwiek, ale te klimaty wciska nam własnie NA 🙂
                  Owszem, NIKT za zycia nie był po drugiej stronie lustra.
                  Nie ja sądze, że kieruja nami jakieś obce niezbadane siły, ale tak sądzi Jarek 🙂

                  I dlaczego miałabym -jak to ująles -zgnoic cie?
                  Nie rozumiem … czy kiedykolwiek kogos „zgnoiłam”?

                  Polubienie

                4. Cytuję: „fakty są takie, że NIKT z nas nie ma bladego pojęcia, co jest po drugiej stronie lustra.”

                  -no i to bardzo mądre stwierdzenie, zgadzam się z nim w 100%, czego wielu ludzi interesujących się ezoteryką nie rozumie. To jest moje podstawowe założenie.

                  Cytuję: „Druga prawda jest taka, że człowiek od zarania dziejów poszukuje winy wszystkiego poza sobą samym, dlatego wierzy w różne siły, które sprawują nad nim władzę.”

                  -no, i to też jest prawdą. Grzech pierworodny, zdeterminowany los, przeznaczenie, szatan tylko czyhający by sprowadzić nas na złą drogę.. czy też jakaś karma (jaka? Ta dla kotów czy psów? 😀 😀 😀 ). Zmieniają się tylko nazwy, zasada jest ta sama od zarania dziejów 🙂

                  A co do Twojego pytania. Rozmawialiśmy już o tym i przyznałem, że ten artykuł jest niedopracowany, stąd te nieścisłości i niewyjaśnione sprzeczności. Ale cóż, mleko się rozlało.
                  No i sprawa jest bardzo prosta. Są autorytety i są Autorytety. Są teoretycy i są praktycy. Są Ci którzy tylko szastają pięknymi słówkami i są Ci, którzy podają rękę by człowiek powstał z kolan.
                  No i jeszcze kwestia tego, co działa a co nie.. Działanie pewnych rzeczy możemy zaobserwować i zweryfikować, choć jest ich mało. Bo dużo rzeczy z ezoteryki i prawie całe new age to czyste domysły nie do zweryfikowania. A to co działa i to co można zweryfikować praktyką życia – to te diamenty zagubione pośród piasku 🙂

                  Polubienie

                5. NA – to nie moja bajka. Dlaczego? – ano dlatego ze proponuja jedno i to głupie – Obserwój. I nie reagój. Zobacz do czego doprowadziło to w Niemczech. Ja wole poznawać siebie i zjawiska rzadzace tym swiatem – i nie tylko. Poznawać rozumem, a nie wiarą.
                  Mówisz ze NA twierdzi ze jestes Bogiem – ja tez tak twierdzę. Wszyscy jesteśmy jego czastką zawierajaca jego całego w sobie. Dlatego ze kazdy jest inną cząstka, kazdy inaczej go postrzega i rozumie. Dlatego kazdy ma zupełnie inna droge do niego. Nikt nam go nie wskarze bo przeszedł inną drogę niż Twoja.
                  Kefir pisze o Autorytetach. No dobra – mozna zaczerpnąć sobie z ich madrości, ale natychmiast trzeba samemy przerobic poznana wiedzę. Inaczej nigdy nie zaznasz wolności. Wiedza i prawda ma byc tylko Twoja, a nie pochodząca od kogoś. Podstawowym obowiazkiem wolnej istoty na tym swiecie jest odrzucenie autorytetów bo ich błedy moga stac się jej prawdami
                  Pozdrawiam

                  Polubienie

                6. Cytuję: „fakty są takie, że NIKT z nas nie ma bladego pojęcia, co jest po drugiej stronie lustra.”

                  Nie powiedziałbym, że nikt bo pozostają jeszcze ci co przeżyli śmierć kliniczną i widzieli te obrazy, które przedstawiają zwijanie się naszego dna p śmierci biologicznego ciała, czyli siatkę, pajęczynę tunel i spiralę i tak w kółko
                  tutaj troszkę o tym http://academysacredgeometry.com/articles/immortality-can-science-know-how-it-works-dan-winter

                  Polubienie

                7. Chrestomata – mógłbym napisac to samo. Mało tego osobiscie widziałem druga stronę i sylwetki znajdujacych sie tam mglistych istot. Problem jest jednak zasadniczy. Jak dowieść ze tak faktycznie jest! Ja wierze w to co doswiadczyłem i widziałem, ale jaki mam na to dowód? Żaden – dlatego wole milczeć!
                  Pozdrawiam

                  Polubienie

                8. ,, Rozmawiajmy o faktach … a fakty są takie, że NIKT z nas nie ma bladego pojęcia, co jest po drugiej stronie lustra.”

                  Przepraszam, że się wtrącę w twoją odpowiedź dla Jarka ( internet tak ma 🙂 🙂 )

                  Z wielkim szacunkiem, droga Gaju, ale po co rozkminiać i myśleć ,,co jest po drugiej stronie lustra”, jeżeli nie potrafisz( ty, ja) stworzyć właściwego odbicia z przodu lustra?

                  Wpojona wina nakazuje oczekiwać kary. Zostaw taki stan myślenia. Zarania wieków to nie dziś.
                  Nie myślę o sprawowaniu nade mną władzy.
                  Twoja komórka w twoim kolanie nie myśli o sprawowaniu władzy przez twój mózg i wyższym, duchowym jego przejawie, jakim jest umysł. Współpracuje z nim i co ciekawe nie potrzebuje definicji, zasad i praw aby przejawiać ŻYCIE. Ta komórka JEST! TĄ ZASADĄ, PRAWEM I ŻYCIEM.
                  Niczego nie nazywa, by istnieć – ona jest istnieniem.
                  Dowodem na to jest to, że Twój organizm rządzi się swoimi prawami i zasadami.
                  Człowiek odkrywa je na potrzebę pomocy, gdy te zasady i prawa zostają zachwiane lub niszczone – i na pewno nie przez tę komórkę lub ich społeczności.

                  Czy strach i poszukiwanie, w związku z nim, nadziei to prawda? Ależ nie.
                  To tylko iluzja zastępowana inna iluzją, o czym mówisz.
                  Strach jest sztucznym wytworem umysłu(inni się nie boją, tylko ja!), a nadzieja umiejscawia siebie zawsze w przyszłości, nigdy tu i teraz.

                  ,,Filozofować każdy może, jeden lepiej drugi gorzej, ale są pewne niezmienne prawa Universum, na które człowiek -będąc kropelką w tym oceanie -nie ma żadnego wpływu.”

                  I owszem. Ocean składa się z kropli.

                  ,, Dlatego właśnie rodzimy się, aby umrzeć, bo życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową i nie ma najmniejszego znaczenia, czy to sobie zakodujemy czy też nie.”

                  Już z góry przepraszam, droga Gaju, ale człowiek hołdujący takiej ,,filozofii” nie zaznał i nie próbuje zaznać pełni życia, które jest przeciwieństwem choroby i śmierci, cokolwiek miałyby one oznaczać: czy ziemskie życie, czy reinkarnację, czy wreszcie inkarnację.

                  Serdecznie pozdrawiam.

                  Polubienie

    2. CZYTANIE ZE ZROZUMIENIEM STAŁO SIĘ SZTUKĄ

      Po dyskusji, w której wzięłam udział -choć rzadko to czynię –nasunął mi się jeden -jakże smutny -wniosek, że czytanie ze zrozumieniem, które winno być podstawą każdego wnioskowania, zatem każdego procesu poznawczego urosło do rangi SZTUKI.

      ROZUMOWANIE to nic innego, jak proces myślowy wymagający zastosowania przede wszystkim ZASAD LOGIKI, której poprawność można zweryfikować oraz ZNAJOMOSCI uznanych za prawdziwe aksjomatów.

      Zatem rozumowanie, to nic innego, jak czynność DEKODOWANIA (analiza) znaczenia słów i połączeń zachodzących miedzy nimi, a powstałymi zdaniami oraz WNIOSKOWANIA (synteza). Na marginesie warto zapamiętać, że umiejętność szybkiego czytania daje mózgowi możliwość odkodowania treści ukrytych w tekście zaś wolna percepcja utrudnia to.

      Tyle tytułem wstępu. Z góry zaznaczam, że ten okrojony do minimum wstęp był konieczny.

      A od czego się zaczęło? Od wstępniaka Jarka Kefira, w którym autor dopuścił się sprzeczności (autorytety vs „boski” Vadim ZELAND) oraz „zapuścił” Czytelnikom w formie pewniaka, że rzeczywistość mamy zakodowaną miedzy innymi poprzez wiarę w różne rzeczy, ale szczególnie poprzez wiarę w karmę, winę i karę.

      Właśnie temu przeciwstawiłam się -dokonując pierwszego wpisu pod tekstem autora -zadając cztery pytania. Pytania na które nie uzyskałam odpowiedzi, ale uzyskałam wiele informacji nie mających związku z zadanymi pytaniami. To nie było jeszcze najgorsze, choć trudno prowadzić dyskusję z tematami zastępczymi zamiast z meritum. Najgorsze -a i niezrozumiałe -stało się dla mnie przypisywanie mi poglądów, których nie jestem autorką!

      Jarek: A skąd wiesz Ty o prawie karmy? Pamiętasz poprzednie życia?
      Robisz dokładnie to samo, co krytykujesz.

      Nie ma -jak widać -znaczenia, że NIE JA pisałam o KARMIE, ale sam autor. Jednakże sam autor dokonuje projekcji na mnie i nie docierają do niego fakty, że ja słowem nie wspomniałam o żadnej karmie.
      Krysia: Wpojona wina nakazuje oczekiwać kary. Zostaw taki stan myślenia.
      Kolejna osoba przypisująca mi poglądy, o których nie wypowiadałam się na forum. Mam zostawić taki „stan myślenia” chociaż takowego myślenia nie podjęłam?!
      Krysia: Nie myślę o sprawowaniu nade mną władzy.
      Twoja komórka w twoim kolanie nie myśli o sprawowaniu władzy przez twój mózg i wyższym, duchowym jego przejawie, jakim jest umysł. Współpracuje z nim i co ciekawe nie potrzebuje definicji, zasad i praw aby przejawiać ŻYCIE. Ta komórka JEST! TĄ ZASADĄ, PRAWEM I ŻYCIEM.
      Niczego nie nazywa, by istnieć – ona jest istnieniem.
      Dowodem na to jest to, że Twój organizm rządzi się swoimi prawami i zasadami.

      Kolejny przypisany mi pogląd, tym razem w odniesieniu do sprawowania władzy nad człowiekiem. Intrygujące są rozważania o komórce w moim kolanie, ale niestety nieprawdziwe. Odsyłam do obszernego 5-tomowego opracowania „ Anatomia człowieka” autorstwa Adama Bochenka i Michała Reichera. To właśnie tam można wyczytać, że każda komórka posiada swój „mózg”, a hormony i neuroprzekaźniki są w organizmie właśnie po to, aby była zachowana pełna komunikacja między centralą, czyli mózgiem, a każdą komórką ciała człowieka. Dodam –jako ciekawostkę -że drugim mózgiem są … jelita. Przedstawiam rzeczy udowodnione a nie oparte na spekulacji. Na marginesie, skąd Krysia WIE, co myśli komórka?
      Analizując wyłącznie te dwa przykłady widać, że zarówno autor, jak i Krysia widzą tak samo i tak samo błędnie! Widzą rzeczy, których nie ma! Przypisują mi poglądy, o których nie wspominałam na forum. Jak to możliwe? Czy mamy do czynienia z teatrem jednego reżysera?

      A ja chciałam jedynie wskazać, że nie mamy najmniejszego prawa, aby wypowiadać się o rzeczach -jak o pewnikach -których nie przeżyliśmy, a NIKT z nas nie przeżył własnej śmierci, bo z założenia nie da się jej przeżyć w sensie istnienia w takiej samej formie, w jakiej miało to miejsce za życia. Zatem wszelkie nasze wywody w tym temacie są jedynie SPEKULACJAMI!

      Nawet Bogdan56 wpadł we własna siec …

      Bogdan56: Ja wole poznawać siebie i zjawiska rzadzace tym swiatem – i nie tylko. Poznawać rozumem, a nie wiarą. Mało tego osobiscie widziałem druga stronę i sylwetki znajdujacych sie tam mglistych istot. Problem jest jednak zasadniczy. Jak dowieść ze tak faktycznie jest! Ja wierze w to co doswiadczyłem i widziałem, ale jaki mam na to dowód?

      Uznał, że świat woli „Poznawać rozumem, a nie wiarą”, po czym dodał: „osobiscie widziałem druga stronę i sylwetki znajdujacych sie tam mglistych istot. Problem jest jednak zasadniczy. Jak dowieść ze tak faktycznie jest! Ja wierze w to co doswiadczyłem i widziałem, ale jaki mam na to dowód?

      Nie można doświadczać czegoś w stanie nieprzytomności. Kiedy człowiek odłączony jest od świadomości nie ma możliwości racjonalnego wnioskowania, ba nie ma żadnego wnioskowania. Raz w życiu straciłam przytomność i wiem o czym piszę. Zatem Bogdanie56 poznajesz albo rozumem, albo zdajesz się na nierozumną wiarę. Nie da się stać w rozkroku.

      Dlatego wielokrotnie zadawałam pytanie: LUDZIE SKĄD WY TO WIECIE???

      I prosiłam: Rozmawiajmy o faktach … a fakty są takie, że NIKT z nas nie ma bladego pojęcia, co jest po drugiej stronie lustra.

      Widzę, że WY wiecie wszystko, zarówno o tym życiu, jak i o życiu po śmierci , a ja wiem, że nic nie wiem …

      I tylko to, albo aż to chciałam powiedzieć.

      Pozdrawiam

      Polubienie

      1. Droga Gaju!
        Nie wpadłem we własne sidła – tylko mamy ubogi jezyk do opisania pewnych zjawisk. Zaznaczam ze nie dokończyłas mojej wypowiedzi gdzie rezygnuje z odpowiadania i udowadniania swojej racji uznajac ze nie mam dowodu
        Teraz do słownika
        Miłość – wielu odbiera jako zwiazek dwojga osób ktorych łaczy szczególne uczucie. Mnóstwo ludzi kojarzy to z sexem. Moze byc to tez więź łacząca rodzica z dzieckiem lub rodzeństwo.
        Jednak co powiedziec o uczuciu zwierzęcia do człowieka które czesto spotykamy?
        Jak nazwac uczucie ktorego ja doswiadczam gdzie obecność wszystkich istot sprawia mi ogromna radość. Kazde drzewo, zwierze,kwiat lub ptak daje mi niewyobrazalne szczęście.
        Moim zdaniem to tez miłość – tylko ze do całego swiata bez wyboru
        Wiara – to nie tylko to co przekazuje nam religia. To równierz to czego niespodziewanie doświadczamy. Akceptowanie tego lub nie jest właśnie kwestia wiary, ale innej niz religijna
        Tu własnie jest ten ubogi jezyk – lub nie znam odpowiednich słów
        Droga Gaju – nie opisuje wszystkiego tego co zrozumiałem i doświadczyłem, gdyż nie wszystko byłoby zrozumiałe dla innych, a i sam miałbym problemy z opisem. Podobnie jak moja Mistrzyni uwazam ze kazdy powinien dojść do tego sam. Mój opis mógłby wskazać [fałszywa ścieżke] i nie chcę wprowadzać zamieszania innym. Dałem opis pewnych moich przeżyć i napisałem ze wierzę w to co przeżyłem. Nie proponuje udowadniac że tak było – bo nie udowodnie. Nie próbuję przekonywac innych ze maja wierzyc w moje słowa. Po prostu piszę że wierzę w to co doswiadczyłem choc było dla mnie zaskakujace i nieoczekiwane. To jakby pewna moja wiedza, ale to wasza sprawa – co z nia zrobicie. Nie oczekuje akceptacji – cieszę sie z doswiadczenia
        P. S. Piszesz o mnie tak jakbym był jakimś autorytetem – nie trzeba i nie chcę tego. Autorytety też robia błędy
        Pozdrowienia

        Polubienie

    3. KIM JEST „BOSKI” VADIM ZELAND?

      Od dwóch dni prowadzimy dyskurs w temacie -ogólnie ujmując -kształtowania rzeczywistości
      na bazie -zauroczenia autora wstępniaka -Vadimem Zelandem, a dokładniej jego twórczością, czyli „Transerfingiem rzeczywistości” (8 tomów).

      Kim zatem jest tajemniczy Vadim Zeland, człowiek którego twórczością zahipnotyzował się Jarek Kefir? Dlaczego Jarek nie raczył nic w tym temacie napisać? Do tego stopnia zahipnotyzował, że każe nam odrzucić wszystkie dotychczasowe znane nam autorytety, a skupić się wyłącznie na „boskim” słowie Vadima.

      Osobiście jestem bardzo powściągliwa względem takich „boskich” osobowości. Przyznaję, że zaczęłam go studiować wcześniej niż po ukazaniu się wstępniaka, kiedy to Jarek podrzucił mi dwa tomy. Nim zaczęłam je czytać poszperałam w necie, aby dowiedzieć się kim jest autor.
      I tutaj doznałam dysonansu poznawczego. Po pierwsze okazało się, że prawie nic nie wiadomo o osobie Vadima Zelanda. Sam Vadim nie chce o sobie mówić nic, a jeżeli już coś wspomni, to czyni to w bardzo zawoalowany sposób. Raczył jedynie napomknąć, że z pochodzenia jest Rosjaninem z niewielką domieszką krwi estońskiej, w piątej dekadzie życia. Jak sam mówi jest „byłym fizykiem kwantowym” i „byłym specjalistą komputerowym” z nadzieją nie stania się „byłym pisarzem”.

      Spojrzawszy na zdjęcie Vadima poczułam zaniepokojenie. W ciemnym pomieszczeniu Vadim siedzi w przeciwsłonecznych okularach zakrywających pół jego twarzy. Zajrzałam zatem do Youtube, aby „boskiego” Vadima zobaczyć i usłyszeć na żywo (skrzywienie zawodowe, mowa ciała przekazuje 80% informacji, a słowa jedynie 10%). Okulary pojawiają się wszędzie i pewne jest, ze Vadim nie jest ociemniały. To już samo w sobie wiele mówi, bo przecież oczy nie bez kozery nazywane są zwierciadłem duszy. Rozmówca, który ukrywa swoje oczy lub nie nawiązuje kontaktu wzrokowego wyraźnie ma coś do ukrycia i nie jest szczery w swoich wypowiedziach. Okazuje się, że Vadim nie zna uśmiechu, ale to raczej nie dziwi skoro w jedynym udzielonym wywiadzie wspomina, że „z natury jest pesymistą”. Nota bene, czy zatem człowiek o pokroju pesymisty nie kształtuje pesymistycznej rzeczywistości? I jego głos –bezpłciowy, nie wyrażający nic, taki mechaniczny, taki zrobotyzowany.

      https://www.google.pl/?gws_rd=ssl#q=youtube+vadim+zeland

      Przeszłam zatem do lektury jego życiowego –jak do tej pory –dzieła nazwanego „Transerfing rzeczywistości” w opasłych 8 tomach. Już na wstępnie „boski” Vadim zaznacza, że nie jest autorem niniejszego dzieła, a wyłącznie „przekaźnikiem wiedzy”, którą spisał z … PRZEKAZÓW otrzymanych poprzez SNY z innych wymiarów od „NADZORCY ŚWIATA”.
      I to powiedziało mi już do jakiej kategorii literatury należy zakwalifikować owe dzieło.

      Z przykrością -względem zauroczonego Jarka -stwierdzam, że Vadim jest kontynuatorem twórców literatury mówiącej o rozwoju osobistym, takich jak: Zig Zigler, Robert Collier, Morris Goodman, John Gray i wielu innych. Co ciekawe, to większość z tych głosicieli ezoterycznych doktryn nazywanych rozwojem osobistym, to ludzie będący … fizykami kwantowymi.
      Nasz bohater także nim jest –choć twierdzi, że „byłym”. „Boski”

      Vadim nie dokonał niczego nadzwyczajnego, a wiedzy nie czerpał ze snów, czy przekazów od „Nadzorcy świata”, a właśnie z dzieł swoich poprzedników. Dokonał wyłącznie kompilacji wiedzy, która przelał na papier. Moim skromnym zdaniem jedynym autorytetem w dziedzinie rozwoju osobistego, a ponadto prekursorem tej gałęzi literatury jest Pretice Mulford (1834-1891). Cała późniejsza twórczość różnej maści twórców była nastawiona wyłącznie na komercję i nieudolne powielanie i przekłamywanie prac Mulforda.

      Do grona owych nieudaczników wpisuje się również „boski” Vadim Zeland –takie jest moje zdanie po zapoznaniu się z kawałkiem jego „twórczości”.

      http://www.transerfing.pl/index.php/o-autorze.html?showall=1
      Pozdrawiam 🙂

      Polubienie

      1. I po tym wpisie jeszcze bardziej go lubię! Swój chłop! Nie bałbym się wypić z nim flaszki 🙂

        -o Osho są jeszcze gorsze rzeczy do przeczytania, takie naprawdę hardcorowe i morczne. Ale nie będę ich nigdy już publikował;
        -czytałaś książki Zelanda? Jeśli nie, to dlaczego krytykujesz jego system?

        Polubienie

        1. @-czytałaś książki Zelanda? Jeśli nie, to dlaczego krytykujesz jego system?

          Jarku, po raz kolejny przypisujesz mi nieprawdziwe rzeczy, dlaczego?
          Jeszcze nie przeprosiles za przypisywanie mi poglądów, których nigdy na blogu nie wyraziłam (karma, wiara w winę i kare) a już kreujesz kolejna insynuację. Dlaczego?
          Czy dlatego, ze nie potrafisz przyjmowac konstruktywnej krytyki?

          Nawet nie przeczytałes -albo przeczytałes bez zrozumienia -mój wpis, gdzie odniosłam siędo lektury ezoterycznego doktrynera, jakim jest dla mnie „boski” Vadim Zeland.
          Jak mozna poważnie traktować człowieka, który sam pisze, że „nie jest autorem niniejszego dzieła, a wyłącznie „przekaźnikiem wiedzy”, którą spisał z … PRZEKAZÓW otrzymanych poprzez SNY z innych wymiarów od „NADZORCY ŚWIATA”.

          Przekazy ze snów?
          Przekaźnik wiedzy?
          Przekazy od Nadzorcy świata?
          A cóz to takiego?
          Mnie od razu kojarzy się taki przekaz z tymi oświeconymi objawieniami-przekazami,jakimi co i rusz raczą nas oświeceni inaczej 🙂

          A TY Jarku przeczytałeś 8 opasłych tomów swojego IDOLA? 🙂
          Napiłbys sie z nim? A rzekomo nie nawidzisz alkoholu?

          Polubienie

          1. Nie tylko napiłbym się, ale także zajarałbym dobrą lufę zioła albo zapodał jakąś pigułę xD Raz się żyje, c’ nie? xD

            A na poważnie: Tak, przepraszam Cię Gaja za to co złego wydarzyło się z mojej strony wczoraj i dziś.

            Polubienie

            1. Błądzimy i opieramy się na przypuszczeniach trochę jak w fizyce kwantowej gdzie nic nie jest stałe a naukowcy snują coraz to bardziej wymyślne teorie co gdzie jak i dlaczego.Cały ten Vadim Zeland nie wydaje mi się jakimś „oświeconym mistrzem duchowym” a jedynie kolejnym chłystkiem który myśli że nagle dostał oświecenia poprzez przekazy od nadzorcy świata.

              „Mądrości nie można przekazać.
              Wiedza, którą próbuje przekazywać mędrzec, brzmi zawsze jak głupota.”
              (Siddhartha) Hermann Hesse

              „Im ostrzej i bardziej nieprzejednanie głosimy jakąś tezę,
              tym bardziej nieodparcie wywołujemy antytezę.”
              (Gra szklanych paciorków) Hermann Hesse

              Polubienie

          2. Jeśli mówimy o faktach, to..zdeprecjonowałaś książki Zelanda sugerując, że nie jest godzien zaufania z powodu….swojego wyglądu, okularów (a korekcyjne fotochromy też się liczą?), pesymizmu oraz cytatu ze wstępu.

            Ja nie czytałam jego książek, ale co można powiedzieć o Twojej osobie, skoro oceniasz po wyglądzie? Zaraz napiszesz, że przypisuje Ci nieprawdziwe rzeczy, Recepta na wszystko.

            Skoro już jesteśmy przy czytaniu ze zrozumieniem, to mogłabym się rozpisać na temat metafor oraz czytania między wierszami, ale nie zamierzam robić nudnego wykładu. Skąd wiadomo, co miały oznaczać te słowa ze wstępu? Może są symboliczne? Może rozmyślania autora są na tyle zaawansowane i filozoficzne, że może je jedynie przybliżać w niektórych momentach oraz liczyć na inteligencje czytelników?

            Ponadto, optymizm jest euforyczną akceptacją życia i świata. Optymiści nie muszą nawet rozważać o wspaniałości świata, dla nich to oczywiste. Nie uwierzyłabym nigdy optymiście przekonującemu mnie, że będzie dobrze. Natomiast jeśli pesymista tak powie, to coś musi być na rzeczy. Jest przynajmniej jakaś nadzieja. Tylko człowiek wątpiący może dotrzeć do głębokiej wiedzy, bo sam będzie szukał odpowiedzi.

            Polubienie

            1. @Jeśli mówimy o faktach, to..zdeprecjonowałaś książki Zelanda sugerując, że nie jest godzien zaufania z powodu….swojego wyglądu, okularów (a korekcyjne fotochromy też się liczą?), pesymizmu oraz cytatu ze wstępu.
              ——————
              A jednak czytanie ze zrozumieniem jest SZTUKĄ, wielka sztuka i jak widac nie każy może ja posiąść 🙂

              Gdzybyś poświęciła troche czasu i sumiennie i ze zrozumieniem przeczytała, co napisałam we wpisie KIM JEST „BOSKI” VADIM

              https://kefir2010.wordpress.com/2016/05/31/i-ty-mozesz-byc-drugim-osho-powiem-ci-jak-bo-wiem/#comment-291348

              zauwazyłabyś, w jakich okolicznościach i z jakiej przyczyny odniosłam sie do jego wyglądu, a szczególnie przeciwsłonecznych okularów zakrywajacych jego pół twarzy, a noszonych nawet w ciemnym pomieszczeniu. To nie sa okulary KOREKCYJNE.

              Nie znasz „dzieła” Vadima, ale stajesz w jego obronie? Zdumiewające.
              Własnie dlatego, że nie przeczytałaś nawet zalinkowanego przeze mnie z nim wywiadu nie wiesz o czym piszesz. Nie sądzisz, że aby cokolwiek wartosciowac, to najpierw nalezy się z tym czyms zapoznac?

              Odsyłam do lektury zalinkowanego materiału, a potem mozemy podyskutowac, bo w innej kolejności nie ma to sensu 🙂

              Polubienie

              1. To dokładnie jak Ty… Nie przeczytałaś, ale demonizujesz 😉 Pokazuję drugą stronę medalu. Przeczytałam bardzo sumiennie właśnie po to, żebyś mi tego nie zarzuciła. Fotochromy również zasłaniają oczy np. pod wpływem słońca, więc w słoneczny dzień cały czas są ciemne, ale najwyraźniej niesumiennie przeczytałaś.
                Coś Cię tu boli, nie wiem co. Może weź tabletkę.

                Polubienie

                1. Wybacz kobieto/mężczyzno, ale gubisz sie we wlasnych zeznaniach.
                  O g. 20:19, czyli godzine temu napisałas:

                  @Ja nie czytałam jego książek, ale co można powiedzieć o Twojej osobie, skoro oceniasz po wyglądzie?

                  NIE CZYTAŁAM JEGO KSIAZEK ….

                  https://kefir2010.wordpress.com/2016/05/31/i-ty-mozesz-byc-drugim-osho-powiem-ci-jak-bo-wiem/#comment-291430

                  A teraz piszesz: https://kefir2010.wordpress.com/2016/05/31/i-ty-mozesz-byc-drugim-osho-powiem-ci-jak-bo-wiem/#comment-291430

                  Wybacz, ale jest KOLOSALNA różnica miedzy FOTOCHROMAMI a czarnymi szkłami okularów przeciwsłonecznych.
                  Polecam obejrzec nagrania z VZ i wowczas wyglaszac „mądrosci” 🙂

                  Polubienie

                2. Nie gubię się w z=swoich zeznaniach. Napisałam, żeeeee
                  1. ja nie czytałam, ale….
                  2. Ty też nie, natomiast, co jeszcze gorsze, oceniasz książki po wyglądzie autora.
                  Trzeba było powiedzieć, że nie nadążasz. Bijesz pianę i to taką, że świata nie widać zza tych bąbelków.

                  Polubienie

                3. Wybacz, ale ja czytalam 🙂
                  Zreszta napisalam o tym i napisalam skad mialam ksiazki 🙂
                  Nie zrozumialas -jak widac tekstu odnosnie wygladu …
                  No trudno, najwyrazniej nie zrozumiesz nawet gdybym tekst przeliterowala 🙂
                  Na tym zatem zakoncze wymiane myśli z TOBĄ, pozdrawiam 🙂

                  Polubienie

                4. Jak dla mnie wygląda to tak..
                  Czarne bryle? A co to ma do rzeczy? 😀 Hardkorowiec widocznie, tzw Freak, lubię go! 🙂
                  Pesymista z natury? Może przeżywał kiedyś coś w stylu permanentnego sponiewierania przez życie? Ale jego książki dały mi nie tylko dobrą emocję, ale pozwoliły choć w części zmienić myślenie i postrzeganie świata na korzystniejsze. Jego przesłanie to bardzo proste, podstawowe zasady o których ludzkość zapomniała – nie szarpać się, nie walczyć ze światem i ludźmi, nie nienawidzić, i wiele, wiele innych skutecznych metod 🙂 Opisywałem je w kilkudziesięciu artykułach, nie chcę się tu powtarzać:

                  https://kefir2010.wordpress.com/strony-linki/swiadomosc-nowe/

                  Polubienie

            2. @Wiewióra – dla mnie jest to tylko sztuczne bicie piany przez Gaję. Czarne bryle? Pesymizm? To że dostał wiedzę w śnie? Hahaha, LOL, a co to za argumenty? 😀 Sztuka dla sztuki, to trochę tak jak moje czepianie się Osho 😀

              Polubione przez 1 osoba

              1. A tym wpisem Jarku, to wzgledem kogo szpanujesz? 🙂
                Czyli te Twoje przeprosiny były taka sztuka dla sztuki, tak?

                Jarku, to nie ja bije sztuczna piane, a TY 🙂
                Jeszcze tego nie dostrzegłes?
                Pamietaj, że to TY raczyłes wprowadzic „boskiego” Vadima na swój blog.
                Ja jedynie odnioslam sie do arta jaki popełniłes w temacie „boskiego”.
                Zakwestionowałam sprzeczności i Twój sposób widzenia oświeconej wiedzy … któraa -jak sie okazuje -Vadim czerpie od Nadzorcy świata 🙂
                Porywajace, jak te OBJAWIENIA, którymi karmi nas Joanna od aniołów 🙂

                Polubienie

                1. @Gaja – sprzeczność wzięła się z tego, że artykuł był pisany trochę na kolanie, co ja już wytłumaczyłem. Na drugi raz nie dopuszczę do powstania takiej sprzeczności 😀

                  Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.