Dlaczego Ziemia jest piekłem, choć mogłaby być rajem?

Dlaczego Ziemia jest piekłem, choć mogłaby być rajem?

dziecinstwo i dorastanieChciałbym zacząć ten felieton od poruszenia tematu muzyki. Dziś nie mamy muzyki, mamy co najwyżej „przemysł muzyczny”, „przemysł rozrywkowy”. Podobnie nie mamy już kultury, ale pop-kulturę. Do czego zmierzam. Dziś praktycznie całą muzykę przyporządkowano młodzieży i rozrywce. Typowa konwencja pop-kulturowego „dzieła” muzycznego, to mnóstwo: młodych ludzi, szlugów, alkoholu, narkotyków, cycków, seksu, hajsu, melanżu, „szatana”, tatuaży, motocykli itp.

Podporządkowanie muzyki młodzieży, młodzieżowemu buntowi i hormonalnemu „hajowi” okresu dojrzewania i wczesnej młodości, w sposób potworny i niewybaczalny muzykę wypaczyło, zniszczyło. Mamy więc kilka, kilkanaście konwencji wewnątrz pop-kulturowej muzyki, i całe rzesze fanów wzajemnie skłóconych i nienawidzących się. A tak naprawdę, patrząc na to chłodnym okiem – w prawie każdym teledysku, bez względu na konwencję, są podobne treści.

Tak naprawdę nie o samą muzykę i pop kulturę chodzi. Sprawa „umłodzieżowienia” wszystkiego, to dużo szerszy problem psychologiczny i cywilizacyjny. Wyjaśnię to w miarę szybko. Otóż świadomość dziecka jest paradoksalnie, dużo dojrzalszą świadomością, niż świadomość dorosłego. Dziecko odczuwa magię i transcendencję istnienia. Ma szerszy dostęp do metafizycznej strony świata, odczuwa ją instynktownie. Dziecko odczuwa też radość ze wszystkiego, jest ciekawe świata. Świadomość dziecięca jest bardzo bliska ezoterycznemu pojęciu „szczęścia bezwarunkowego” – szczęścia z samego faktu, że człowiek żyje, istnieje, doświadcza.

Niestety, ta dziecięca nirvana zostaje nam brutalnie odebrana w okresie dojrzewania. Zostało to opisane w sposób symboliczny w wielu baśniach, bajkach, podaniach, legendach, filmach. Ten, kto zna klucz interpretacyjny – potrafi odczytać niezwykle ważne wskazówki ze zdawałoby się nie niosących głębszego przesłania bajek, baśni, książek, filmów itp. Królewna Śnieżka ukuła się wrzecionem, na jej palcu pojawiła się krew, i zapadła w głęboki sen. Ukłucie się wrzecionem to symbol pierwszej miesiączki i okresu dojrzewania, które zabiera nam dziecięcą radość istnienia i duchową nirvanę. Od tej pory zapadamy w głęboki sen.

Doskonale ten moment odebrania nam dziecięcego szczęścia opisuje poniższy demotywator:
Historia pewnej depresji

W okresie dojrzewania zaczyna się zwiększona produkcja hormonów płciowych. Zmniejsza się, nieraz znacznie, produkcja serotoniny, która jest hormonem szczęścia. Teraz rządzi dopamina – hormon działania, ekscytacji, euforii, ale też szaleństwa. Bowiem zbyt duża ilość dopaminy jest zwyczajowo łączona z chorobami psychicznymi. To oczywiście tylko plan fizyczny, a zmiany które zachodzą w okresie dojrzewania, są obecne także na planie psychicznym i duchowym.

Od momentu dojrzewania, tracimy zdolność do odczuwania magii istnienia i bezwarunkowej radości. Od teraz ową „radość”, która tak naprawdę jest nędznym substytutem radości – musimy sobie kupić, musimy na nią ciężko zapracować. Od tej chwili radość, szczęście (a raczej ulotna chwila hormonalnej ekscytacji) są zależne od: seksu, alkoholu, narkotyku, zarobienia pieniędzy. Co zrozumiałe, aby dostać chwilę hormonalnego wyładowania (seks trwający ledwie godzinę i orgazm trwający kilka sekund) musimy płacić za to ogromną cenę. W dzieciństwie mieliśmy to za free –

Matka natura bardzo sprytnie to obmyśliła. Specjalnie odbiera nam to bezwarunkowe szczęście znane z dzieciństwa. Poprzez istnienie hormonów i konieczności zdobywania, zapracowywania na szczęście – skłania się nas do realizowania prostych i odwiecznych „programów” matki natury. Czyli do: rozmnażania się (seks, imprezy z alkoholem i narkotykami budujące więzi społeczne i ułatwiające kontakty seksualne), zdobywanie nowych terytoriów, poszerzanie stanu posiadania. Na planie psychicznym „programy” matki natury realizuje podświadomość i ego – które są „reprezentantami” natury w naszym umyśle.

Bądźmy szczerzy – gdyby nie odebranie nam tego dziecięcego bezwarunkowego szczęścia, gdyby nie dana w okresie dojrzewania namiastka – hormonalno-seksualny haj – to ludzkość by nie przetrwała. Bo nikt by nie chciał konkurować o partnerki seksualne z całym stadem napalonych i agresywnych samców, bo szczęście miałby za darmo. Zamiast najpierw konkurować, bić się, udowadniać swoje zalety kobiecie, a potem w pocie czoła, kompulsywnie z nią spać i płodzić dzieci – człowiek odczuwający szczęście bezwarunkowe robiłby co innego. Np poszedł nad jezioro popatrzeć na wschód słońca, poszedł na łąkę łapać motyle, itp.

Opisałem to dużo szerzej w poniższych felietonach:
Jak zrobiono z nas nieszczęśliwych niewolników? Kluczem nie polityka i spiski, a psychologia
Wstań z kolan i odródź się na nowo, po długiej i ciemnej nocy życia!
Jak opuścić ziemskie piekło, więzienie bez ścian? Klucz jest w trylogii „Władca Pierścieni”

A teraz wracając do tematu „umłodzieżowienia” wszystkiego. Owo nastoletnie zafascynowanie powierzchownym, hormonalnym hajem, to inaczej „ciemna noc ducha”, ezoteryczny upadek na samo dno człowieczeństwa. Tak, jest to upadek na samo dno, sen głęboki, choć rozgrzane do granic białości receptory przyjemności w mózgu wręcz wrzeszczą że to nieprawda. W tym okresie mamy zebrać ważne informacje i doświadczenia życiowe. Mamy doświadczać ziemskich dualizmów – dwubiegunowości życia. Z jednej strony, podczas seksualnej i „miłosnej” (zakochanie) ekstazy, sięgamy samych bram niebios. Z drugiej strony, negatywne doświadczenia które zawsze funduje nam wtedy życie, wgniatają nas w glebę, czujemy jak życie kopie nas butem po twarzy, szyderczo się śmiejąc.

Celem doświadczania dualizmów jest zrozumienie powierzchowności, rozpaczliwości i bezsensowności takiego stylu życia. Mamy, przynajmniej w teorii, zrozumieć, że tego typu w zasadzie zwierzęca egzystencja, nie jest celem i sensem życia, ale pewnym etapem. Że jest coś wyżej, coś ponad. I warto by było to coś „ponad poznać”. Przesłanie wielu odłamów ezoterycznych i gnostyckich, to rozjaśnienie zwierzęcych, barbarzyńskich mroków podświadomości i ego, i na powrót, jako osoba dorosła, dostąpienie tej dziecięcej nirvany – bezwarunkowego szczęścia.

Obecnie mamy całe rzesze 20, 30, 40, 50 i 60 latków, którzy owszem, dorośli, ale nie dojrzeli. Dojrzałość – w sensie fizycznym, psychologicznym i duchowym – to niestety, rzadko spotykany rarytas. Większość z tych „dorosłych” pod względem mentalności i świadomości jest na poziomie 12-15 latka, któremu w głowie jedynie jaranie, chlanie, ćpanie, bzykanie i inne formy rozrywki pobudzające układ hormonalny. Od nastolatka różni ich w zasadzie tylko to, że w przerwach między doprowadzaniem siebie do odurzenia, zarabiają na swoje zachcianki.

Mamy więc wyjaśnienie tego, dlaczego nasza planeta, choć mogła by być rajem, jest piekłem. W systemie dualizmów emocjonalno-hormonalno-seksualnych, który opisałem powyżej, dominują sytuacje przykre, negatywne, dramatyczne. Taka już jest natura. Założeniem matki natury jest to, że szereg negatywnych sytuacji i zdarzeń, jeszcze bardziej mobilizuje ludzi do łapania tych złudnych chwil hormonalnego haju. Świetnie pokazują to dane historyczne. Podczas wojny, kataklizmu, klęski głodu, seks i emocje buzują. Ludzie uprawiają go znacznie więcej, a przyrost naturalny w czasie wojny i krótko po jej zakończeniu, bije wszelkie rekordy.

Społeczeństwo, cywilizację, ludzkość tworzą i budują jednostki śpiące głębokim snem, o mentalności w zasadzie małego chłopca (12-15 lat). Podporządkowują oni wszystko tego typu materialistycznym, egoistycznym zachciankom i oczekiwaniom. Dla matki natury – która nie zna pojęć „dobro”, „zło”, „moralność”, „empatia”, „zasady”, „wrażliwość” – taki stan rzeczy jest najlepszym z możliwych. Bowiem jest przyrost naturalny, ludzie zajmują w posiadanie coraz więcej terytoriów i zasobów, a więc gatunek może trwać.

Jest tylko jeden kłopot.. Jako cywilizacja doszliśmy już na skraj tego typu stylu życia. Ekosystemy już nie wytrzymują takiej egotycznej, kapitalistycznej eksploatacji. Trwa kolejne wielkie wymieranie gatunków. Systemy polityczne, społeczne, religijne, moralne, ekonomiczne, które funkcjonowały w poprzednich wiekach – teraz są straszliwie niewydolne i w bólach zbliżają się do kolapsu. Poza tym, nasza świadoma istota – uśpiona i zamglona przez opisaną wyżej zwierzęcą część – zna pojęcia i wartości uniwersalne, których matka natura nie wykształciła. To rodzi potworny dysonans – tzw. „ból istnienia” i postrzeganie naszej planety jako piekła.

Wkleję tutaj cytat z profilu: „Baśnie dla dorosłych dzieci” (link – polecam polubić i czytać) który objaśnia ukryte, głębsze przesłanie bajki „Mała Syrenka”. Mówi on o tym, co poruszam w tym felietonie:

Cytuję: „Mit syreny”
Czlowiek jest zachwycony morzem ze wzgledu na nieprzeniknione głębiny i mit kobiety, która ma dwie natury -wspaniałej kobiety, która oczarowuje go i jest więcej niż mitem: wszystkie kobiety w swym rozwoju wewnętrznym rozwijaja dwie główne i transcendentalne przestrzenie, które są puste (sa lustrzanym odbiciem ich macicy, miejsca, które zawiera również pustke) – pustke seksualną i duchową. Kobieta, która stara się wypełnić te luki często popełnia błąd uzewnetrzniajac je (poza woda, jak Syrena), szukajac w mezczyznie przyjemności seksualnej i poświęcajac sie mu, widzac w nim Boga.

Często nie może jednak znaleźć w mezczyznie ani jednego, ani drugiego.. Stąd jej śpiew, dobrze znany, który jest placzem, lamentela(mężczyźni krytykują placz kobiety i znosza go jedynie po to, aby cieszyć się przyjemnościa jaka im daje kobieta, ale nie rozwiązuja problemu, sa uwięzieni i przerażeni, toną podazajac za przepelniona zalem pieśnia syren). Kobieta jest rozdarta między dwoma światami; jak syrena przyciąga mezczyzne do lona, ale jest zawsze zimna, ulotna, świadomie lub nieswiadomie zlosliwa, prędzej czy później zada cios mezczyznie swoim rybim ogonem.

Nie majac nóg kobieta nie moze towarzyszyc mężczyznie pozbawionemu głębi i przejawia niezadowolenie: pochwa syreny jest niedostepna, jest pokryta rybia łuska, prędzej czy później kobieta zamyka sie w sobie i odmawia mezczyznie miłości i namietnosci. Jedynie człowiek gleboki duchowo moze uwolnic sie od kobiety – syreny, ponieważ on pierwszy bedzie potrafil powiedzieć jej, ze potrzebuje odnaleźć sama siebie i pomoze jej zamienic ogon w nogi, by mogla chodzić samodzielnie.”

Cytuję: „Mężczyzna zatopiony przez kobiecość:
W wielu baśniach powraca postać wdowca, mezczyzny – sieroty, króla bez królowej.. Król Mórz, ojciec Małej Syrenki, mieszkał z pięcioma córkami i ich babcia. Król zyje w otoczeniu kobiet, ale żadna z nich nie moze ofiarowac mu miłości (milosci w znaczeniu damsko-meskim), żadna z nich nie moze sprawic, by czul sie psychologicznie w pelni uksztaltowany.

Często dorastamy w społeczeństwie zaproramowanym na meskosc: prawo, sila, szacunek, karierowiczostwo, wojna, meska „opieka” nad kobieta.. ale wspòlczesny mezczyzna nie jest królem zadowolonym, w swiecie pozbawionym kobiecosci, macierzynskiego przewodnictwa dajacego wartości duchowe, boskiej kreatywności.

Takie społeczeństwo jest powierzchowne, dlatego Mała Syrenka wyplywa na powierzchnie. Nastawione na męskosc spoleczenstwo popycha mezczyzne do zdobywania władzy siłą lub do tworzenia getta, zycia w izolacji. Na Syrenki beda polowac mezczyzni pijacy na rogach ulic, spedzajacy czas w barach, mezczyzni – dzicy: nie potrafiacy dac kobiecie wsparcia.”

Cytuję: „Gdy głęboka nieświadomość wypływa na powierzchnię ulotnego świata, zostajemy zatopieni:
W wieku piętnastu lat, podazajac za odwieczna tradycja syren, Mala Syrenka może wypłynąć na powierzchnię, aby przyjrzeć sie światu na powierzchni.. początek dojrzałości przypada na ten moment, kiedy zaczynamy tonąć w powierzchowności świata, w doświadczeniach życia-kazdy z nas musi rzucić sie w glebokie fale zycia,kazdy z nas musi podjać to ryzyko.

Brak matki (symbol transcendencji) popycha ludzi do poszukwania życia duchowego, do poszukiwania innych światów. Mala Syrenka jest inna niż jej siostry; nie wystarcza jej zwyczajne spędzanie czasu otoczona niefrasobliwa atmosfera panujaca w podwodnym palacu ojca (jak ci z nas, którzy żyją tylko zamilowaniem do przedmiotów, do dobra materialnegow „zamku” ulotnych przyjemności i iluzorycznego szczęścia). Mala Syrenka chce odkryć inny, duchowy wymia.Gdy gleboka podswiadomosc wyplynie na powierzchnie, ulotny swiat zatopi cie swoim materializmem i nuda.”
Źródło: j.w.

Autor: Jarek Kefir

Chcesz wspomóc moje niezależne inicjatywy i sprawić, by tego typu wpisy pojawiały się z regularną częstotliwością? Aby to zrobić, kliknij tutaj (link).

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł – podaj go dalej i pomóż go wypromować! Pomóż innym zapoznać się z tą tematyką.

 

12 myśli w temacie “Dlaczego Ziemia jest piekłem, choć mogłaby być rajem?

  1. Wiesz Krystyno.że takie szorstkie emocje,jakie dzisiaj targają Nieustraszoną,mnie 20 lat temu naprowadziły w miejsce w którym jestem dzisiaj.Dzisiaj nie popieram zbyt emocjonalnego podejścia do wielu spraw,ale 20 lat temu też byłam jak Nieustraszona.Było tak- tak nic pomiędzy.Dzisiaj wiem,że po wielu sytuacjach góra-dół ,trzeba wejść w głąb siebie ,wiele przemyśleć i przetrawić,znieść upokorzeń aby wyjść z tego wolnym,niezłomnym a zarazem szczęśliwym i aby tak już zostało,pielęgnować to nadal,bo naprawdę warto.To wszystko mnie ugruntowało i dzisiaj borykając się ze smiertelną chorobą męża,jestem jak skała,która wciąż podtrzymuje Jego i siebie na duchu i sile do przetrwania razem chwil które nam zostały.Pozdrawiam Anna

    Polubienie

  2. Jak się pięknie, Nieustraszona, realizujemy w narzekaniu. Ciągłym, od dwóch lat – przynajmniej to widzę.
    Z pełnym szacunkiem dla ciebie. Wiele razy mądrze wskazałaś na nieudolność systemu, którym, nota bene, tłumaczymy własną nieudolność. Chodzi o moją nieudolność.

    Już wiemy, co nas otacza, już nie trzeba o tym mówić[ chyba, że dla nowicjuszy].
    Bardziej przydatne są słowa, które po unaocznieniu snu, dzięki któremu daliśmy się ,,wrobić”, będą drogą, drogowskazem …
    Chyba sedno tkwi w tym, że zawładnięto naszymi umysłami, a zatem to ich musimy użyć, aby odprogować nasze umysły w wolną wolę, samoświadomość, która preferuje ucisk jako bodziec do wyzwolenia.
    Nie potrzeba namawiać do wyrzucania mebli [ światopoglądów, wierzeń, nawyków], jeśli nie proponuje się nowego wyposażenia.
    Nikt zagubiony, lub otwarty na nową wiedzę, na to nie przystanie.
    Jeśli człowiek odrzuca pewnik, którym żył do tej pory i zrozumiał, że to jest niewłaściwe, natychmiast poszukuje innego aksjomatu. Natura nie lubi pustki.
    Nieustraszona, jesteś wspaniała w ukazywaniu ludziom niewłaściwego świata, który ich otacza.
    Oni myślą, pojmują, w końcu pytają: ,,Co w zamian?”

    Serdecznie pozdrawiam.

    Polubienie

    1. Witam Krystyno.”Co w zamian?”Moim skromnym zdaniem,trzeba zawsze pytać swego serca,ono nas nigdy nie oszuka,a zawsze poprowadzi dobrą drogą.I tak potrzebna jest w pobliżu Nieustraszona,która wypunktyje,i Krystyna,która stonuje i wielu wielu innych,Tak więc jest nas wielu a wszyscy jesteśmy jedno ze Żródłem..Pomagajmy sobie nawzajem,tak szczerze z serca,a będzie coraz lepiej.Patrzmy więc sercem,a rozum,uszy i oczy niech są jego sługami ,szczęście,radość i miłość będzie zawsze z nami.Serdecznie pozdrawiam Anna.

      Polubienie

      1. Pięknie to, Anno, ujęłaś. Potrzebę nas wszystkich. Nieustraszona, mówiąc kolokwialnie, odwala kawał dobrej roboty. Ukazuje kulisy.
        Niepokoi mnie troszeczkę, że w poniekąd bardzo słuszną sprawę Nieustraszona wkłada bardzo wiele swoich emocji, energii wewnętrznej.
        Wiem, że trudno jest wyzbyć się wzburzenia i o skierowanym na człowieka zakłamaniu mówić spokojnie i łagodnie.
        Każdy z nas miewa okresy buntu, żalu, a nawet nieskrywanej wściekłości na fakt, że nasza nieświadomość – często celowo kształtowana – jest wykorzystywana w niecnych zamiarach.
        Istotnym jest abyśmy mówiąc o żalu nie stali się nim, mówiąc o wściekłości nie stali się nią, ponieważ doprowadzi to do zgorzknienia, które nie pozwala widzieć i odczuwać sercem.
        Zauważam to z własnej perspektywy, z której bunt oddzielony jest od zatwardziałości serca bardzo cienką granicą.
        Twoje słowa, Anno:

        ,, Tak więc jest nas wielu a wszyscy jesteśmy jedno ze Żródłem..Pomagajmy sobie nawzajem,tak szczerze z serca,a będzie coraz lepiej.Patrzmy więc sercem,a rozum,uszy i oczy niech są jego sługami ,szczęście,radość i miłość będzie zawsze z nami.”

        są pięknymi życzeniami świątecznymi. Nie tylko dla tych, którzy te święta obchodzą. Dla wszystkich ludzi, którym dobro tego świata leży na sercu.
        Taki będziemy mieli świat, jakiego wizję będziemy tworzyć i odczuwać ten obraz sercem.
        Czerpanie ze świata zewnętrznego niefortunnie nazywamy szczęściem. Przekonujemy się wkrótce, że to złudny stan, który jest raczej chwilową, emocjonalną przyjemnością, wymagającą od człowieka dostarczania ciągle to nowych wrażeń.
        Prawdziwe szczęście to pozytywne wibracje płynące z naszego serca, które jawią przed nami dokładnie taki świat, jaki go odczuwamy.

        Serdecznie pozdrawiam.

        Polubienie

  3. Eee ja tam nie wiem jak to jest z tym grzechem pierworodnym, co byś skumala jakby chcialo ci sie przeczytać cały mój wywód, ale spokojnie, w tym roku mam zamiar wypisać się z tego cyrku zwanym Krk, chilli out.

    Polubienie

  4. Chce wam pokazac cos ladnego dla odmiany
    http://www.iflscience.com/plants-and-animals/mri-scans-produce-are-completely-amazing
    Patrzac sie na zdjecie rezonasu lodygi selera wprost nie moge sie nadziwic ile piekna i roztropnosci zostalo zawartych w wydawaloby sie prostych rzeczach jak chocby warzywa. Swieta geometria wylozona w zielonej galazce. Jak pomysle sobie ile piekna i cudownosci jest na tym swiecie, to az zaczynam kochac stworce matrixa.
    A potem przypominam sobie o modliszkach odgryzajacych glowe swoim partnerom po kopulacji, a nastepnie gatunek kaczek, ktore ciagle gwalca swoje samice, nawet grupowo, i nie omijaja nawet swoich mlodych. Powstaje dysonans.

    Zastanawiam sie tak, jesli to prawda, ze dusze reinkarnuja od najnizszych form istnienia, przez rosliny, zwierzeta, ludzi i po formy wyzsze (nie jestem do konca pewna czy postepuja to w sposob hierarchiczny, moze takie np drzewo jest duzo bardziej oswiecone niz przecietny czlowiek, spojrzmy ze wiele z nich ma wlasciwosci uzdrawiajace, emanuje dobra energia i roznej masci szamani gadaja z nimi i ucza sie od nich, czy tak by sie dzialo gdyby drzewo bylo poziom nizej w rozwoju? Juz nie mowie o tym, ze drzewa tworza ekosystemy, sa domem dla wielu stworzen, a przy tym karmia liczne rzesze istot i sa dlugowieczne, a w ogole symbolika drzewa i mitologie to juz osobna historia, nic tylko reinkarnowac sie w drzewo), to czy to, ze stworzenia w naszym swiecie postepuja tak a nie inaczej, nie jest wina stworzyciela matrixa, a ich wlasna. Skoro stopien wcielenia odpowiada swiadomosci duszy, to zakladajac ze dusze bedace w zwierzetach sa level nizej, to sa to tez dusze na niskim poziomie rozwoju i mniej blizsze hmmm nie wiem jak to okreslic, powiedzmy Prawdzie, to nie ma co sie dziwic, ze Ziemia jest skąpana we krwii i zlu. Bo nie wiem jak to okreslic, ze na przyklad mrowki sa na tyle cwane, ze formuja swoje wlasne imperia na wzor naszych ludzkich, a nastepnie podbijaja inne kolonie i wykorzystuja ich mieszkancow jako niewolnikow w swoich wlasnych mrowiskach. To jest zle i niemoralne. Mozecie mnie obsmiac ze rozkminiam moralnosc mrowek, ale cos takiego jak Obiektywna Prawda istnieje, ktorej elementami sa dobro i zlo, moralnosc, po angielsku cudowne slowo Right o ktorym niejednokrotnie mowil Mark Passio w swoich nagraniach. To jest proste i nie ma co tego rokminiac. Moze ktos powiedziec, ze sa one na nizszym poziomie swiadomosci, ale jest to jednak swiadomosc! A swiadomosc oznacza dokonywanie wyborow, i to sie dzieje nieustannie. Idac dalej, wspomniane wczesniej mrowki, kaczki, czy modliszki, a nawet delfiny u ktorych popularne sa dewiacje seksualne i skrajna okrutnosc wobec zwierzat innych ras (np lubia one bawic sie fokami, po prostu podrzucaja ją sobie jak pilke az zdechnie), majac swiadomosc i decydujac o swoich dzialaniach, nie sa kierowane instynktem ale dokonuja wyborow moralnych. Moze dlatego Sidharta Gautama powiedzial, ze prawdopodobienstwo wcielenia sie duszy w czlowieka jest takie, jak to ze slepy samotny zolw plywajacy w oceanie wynurzajacy sie z wody raz na 150 lat uderzy glowa w samotnie plywajaca klode drewna. Bo jako zwierze trudno sie duchowo rozwijac, jest to prawie niemozliwe, i udaje sie to, z punktu widzenia wszechswiata, jedynie nielicznym. Ale mozemy czasem obserwowac niesamowicie „ludzkie” akty milosierdzia i dobroci wsrod zwierzat, coraz bardziej popularne w internecie, jak pies uratowal od zamarzniecia swojego towarzysza, o kocie ktory „leczy” inne zwierzeta ze schroniska w ktorym mieszka, czy te nieszczesne delfiny ktore ratuja ludzi od utoniecia. Nam one wydaja sie ludzkie, ale jest to dowod na to, ze sa to zachowania uniwersalne majace swoje zrodlo w Prawdzie i podejmowane swiadomie. I nawet jesli duszy uda sie wcielic w czlowieka, to Gautama rozroznial 8 roznych ludzkich wcielen w ktore mozna sie wcielic, z czego tylko 3 byly korzystne. I tak, jesli czlowiek postepuje niegodziwie, to odpowiednio do swojego zachowania wciela sie ponownie w jakies zwierze, osobe chroma, kaleka, w rodzinie ateistow, w kraju ogarnietym wojna, itp, itd. Bhagavadghita mowi : „Mysli i czyny naszego obecnego zycia determinuja typ ciala ktore otrzymamy w zyciu nastepnym.” Czyli nasze obecne cialo i to kim jestesmy okresla skale naszej kosmicznej swiadomosci. Albo, inaczej, poziom naszej wyzszej swiadomosci odzwierciedla sie w naszym istnieniu. Kazda, doslownie kazda istota decyduje wiec o swoim rozwoju. Natura i architekt matrixa przestaje miec jakąkolwiek wladze. Byc moze my sami wszyscy tworzymy sobie matrix, a architekt zadbal tylko o wizualne aspekty rzeczywistosci. A natura to slowo wytrych, ktore maskuje prawdziwa nature istot zamieszkujaca ta planete, a jest ona odzwierciedleniem tego, ze sami sobie zasluzylismy na taki los. Moze to jest ten nieszczesny grzech pierworodny? Pytanie co sprawilo, ze wyladowalismy tu a nie gdzie indziej…

    Polubienie

  5. Co do dzieci oraz skrajnej niedojrzałości większości społeczeństwa masz Kefir świętą rację. Dlatego chronię mojego 5-latka przed tym wszystkim, co może mu przeszkodzić w rozwoju zarówno duchowym jak i fizycznym. Wytłumaczę szybko o co mi chodzi.
    Dziecko nie chodzi na religię, nie przekazuję mu standardowych katolickich nauk, bo uważam za uwłaczające godności ludzkiej oddawanie czci obrazom, figurkom, straszenie piekłem, nagradzanie niebem (najczęściej jest to dość nudna wizja, dlatego większość ludzi zatrzymuje się w rozwoju duchowym na poziomie jak wspomniałeś najwyżej 15 -latka). Nauczanie, że Bóg jest starcem z brodą jest już w ogóle poza wszelkim wyobrażeniem zdrowego rozsądku, skoro nikt Boga na oczy nie widział. Nie uznaję kłamstwa, ani manipulacji, straszenia, ani wychowywania na bazie kar i nagród. Dziecko nie jest moją własnością, pomimo iż to ja je urodziłam. Jednak dostając ten wielki dar, jak możliwość jego wychowania, staram się być jak najlepszym opiekunem w każdej sekundzie, w każdej sytuacji. Pozwalam odkrywać świat tak jak on sobie tego życzy, nie jak chce system. Szczepień już nie będzie, bo miał NOP-y, ale żaden lekarz tego nie chciał odnotować, stąd wzięły się jego problemy z astmą, której podłoża jakoś nie odnaleziono, tzw. nieatopowa. Do lekarzy pseudo specjslistów już nie chodzimy, bo niestety większość to straszny ciemnogród nie dbający o dobro pacjęta tylko o wypchanie sobie kieszeni kasą. Przeszliśmy na odżywianie zgodne z grupą krwi i z produktów nieprzetworzonych, by nie zatruwać organizmów. Codziennie pijemy zioła oczyszczające organizm z toksyn, których jest w koło w ilościach zatrważających. I o dziwo 🙂 synek praktycznie już nie choruje i nie ma duszności 🙂
    Teraz przerabiamy temat „przymusu” edukacji szkolnej, ale też znajdziemy sposób, żeby nikt ani nic nie było w stanie zniszczyć jego osobowości.
    Jakiś czas temu synek wspomniał o „byciu w Bogu” i że Bóg jest wszędzie. To zadziwiające skąd u tak małego dziecka taka wiedza, skoro nie mógł jej wynieść ze świata zewnętrznego. Syn nie chce jeść wędlin, mięsa, bo to są przecież śliczne zwierzątka (czasem godzi się na ekokurkę).
    Może niedojrzali dorośli powinni uczyć się z dojrzałości dzieci?
    Ale który dorosły stwierdzi, że nie ma racji, skoro on już się tyyyyyle nauczył w szkołach, a do błędu mało kto ma dojrzałość by się przyznać.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Twoj syn to szczesciarz, a chron go przed szkola jak niemowle przed bandytami,chron od prania mozgu szkolnego, indoktrynacji podporzadkowania „autorytetom”, ktore nie sa myslicielami ale tępymi odtworcami rol i slow im przypisanych za kase

      Polubienie

    2. Całkowicie zgadzam się z Tobą Kasiu. Jeśli chodzi o szczepienia to miałam szczęście spotkać na swojej drodze położną i Panią pediatrę, które ostrzegły mnie przed szczepieniami, zgłębiłam temat i mój 5-mięsięczny synek jest nieszczepiony i raczej nie będzie. Synek jest jeszcze malutki i już zastanawiam się jak poradzę sobie z ,,systemem edukacji” mającym na celu wychowanie stada posłusznych baranów, rownież bym chciała uchronić moje dziecko od wbijania mu do głowy schematów wykreowanych aby nas ograniczać, sama też będę starała się mu takich schematów nie narzucać. Bardzo chciałabym obejrzeć film „Alfabet” właśnie na temat systemu nauczania i jak jesteśmy ogłupiani, niestety znalazłam film tylko w języku niemieckim, nigdzie nie można znaleźć do niego napisów.
      Kasiu gdybyś miała czas i ochotę napisz do mnie, jestem ciekawa jak radzisz sobie z wychowaniem dziecka w „niekonwencjonalny” sposób 😉 zuchwa90@o2.pl

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.